Reklama

"GranatowyPrawieCzarny": REŻYSER O PRODUKCJI FILMU

Tak, przyznaję, byłem jedym z tych, którzy chcieli zostać biznesmenami albo maklerami, jak Gordon Grekko (niesamowicie zagrany przez Michaela Douglasa w filmie "Wall Street"). Kiedy skonczyłem studia, zdałem sobie sprawę, że zawodem, który mnie interesuje, nie jest ten, który oglądałem w filmie "Wall Street', ale ten, wykonywany przez osobę, której tak długo udało się mnie zwodzić. Oliver Stone nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, ile zamieszania spowodował w moim życiu. On i jemu podobni. Teraz, po 10 latach spędzonych na pisaniu scenariuszy telewizyjnych, po otrzymaniu tytułu magistra na Wydziale Filmowym Uniwersytetu Columbia (Nowy Jork) i po wyreżyserowniu setek filmów krótkometrażowych, podjąłem wyzwanie zrobienia swojego pierwszego filmu pełnometrażowego. Nareszcie! Moja szansa na przywabienie młodych widzów? I jedyną rzeczą, o której jestem w stanie myśleć, jest: czy nie byłoby lepiej pracować w banku?

Reklama

Wciąż nawiedza mnie jedna myśl: skończyć. A jednocześnie towarzyszy jej absurdalna chęć niedokończenia "zadania", zostawienia rzeczy zrobionych do połowy. Reżyserowanie filmu to proces długoterminowy i kiedy raz się powie się "start", nie można się zatrzymać, dopóki wszystko się nie zakończy. (?) Oprócz wielu innych powodów, najważniejszymi są oczywiście pieniądze i praca ludzi, zaangażowanych w realizację danego projektu.

To właśnie największa obsesja, która towarzyszyła mi, zanim nawet zacząłem jeszcze myśleć o wyreżyserowaniu filmu pełnometrażowego: nie lęk przed byciem niegotowym, ale poczucie bycia gotowym. (?) José Antonio Félez, mój producent, złożył mi ofertę współpracy, zanim w ogóle powstał zarys scenariusza - po prostu chcieliśmy razem pracować. Miałem wielkie szczęście, że mogłem robić wszystko według własnego harmonogramu, na swój sposób, w swoim własnym rytmie. To był mój czas, moja droga, którą mogłem iść powoli, ale pewnie, krok po kroku, aż do momentu, w którym stwierdziłem: jestem gotów. (?).

Podczas reżyserowania "GranatowyPrawieCzarny" - swojego pierwszego pełnometrażowego filmu otrzymałem rzetelne i mocne wspracie, zarówno artystyczne, jak i techniczne. Miałem obok siebie ludzi, którzy wierzyli we mnie od samego pczątku i z którymi nawiązałem ważne i bliskie relacje. Dzięki temu podczas pracy czułem się jak w domu.

Dziś, kiedy skończyłem pracę nad filmem i mogłem powrócić do cudownej samotności scenarzysty, zdałem sobie sprawę z tego, że wcale nie osiągnąłem celu, że to dopiero początek i że nie mogę już porzucić reżyserowania filmów. Muszę iść dalej - i chcę tego. Ciągle potrzebuję ludzi, z którymi pracowałem podczas swojego pierwszego filmu. Chcę się od nich uczyć, dyskutować z nimi, rozwijać dzięki nim swój talent.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: GranatowyPrawieCzarny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy