Reklama

"Ghost Rider": O OBSADZIE

Zainteresowanie Nicolasa Cage jako fana komiksów i wielbiciela motocykli postacią Ghost Ridera trwa od bardzo dawna. Określa on alter ego Johnny'ego - Ghost Ridera raczej jako "nieuchronną moc" niż osobę z krwi i kości. "Jest jak porywisty wiatr, który uderza w ciebie, jeśli zrobiłeś coś przeciwko życiu niewinnych ludzi. Jest duchem zemsty. Używa łańcucha lub mocy ognia piekielnego, ale najbardziej niszczącą rzeczą, jaką może zrobić jest Pokutne Spojrzenie - tylko patrząc na kogoś zmusza tę osobę do wyznania grzechów. Jeśli więc kiedykolwiek zadałeś komuś ból, na skutek mocy Ghost Ridera ten ból wróci do ciebie z tysiąc razy zwielokrotnioną siłą".

Reklama

Kiedy już zaangażowano Cage'a, filmowcy skupili całą swoją uwagę na znalezieniu odpowiedniej aktorki do roli Roxanne Simpson. Decyzja, którą mieli podjąć była kluczowa, jako że w samym sercu filmu rozgrywa się romantyczna love story. "Pokazujemy, jak daleko można się posunąć dla miłości", mówi reżyser.

Romans między wspaniałą dziewczyną, a człowiekiem przemienionym na mocy klątwy w potwora, skłonił filmowców do porównania opowiadanej w Ghost Rider historii do klasycznej "Pięknej i Bestii". Zdawali sobie także sprawę z tego, że potrzebują aktorki, która dotrzymałaby kroku Nicolasowi Cage i jego bohaterowi. "Roxanne Simpson musiała być kimś dla kogo poszłoby się do Piekła", mówi Johnson, "i stanowić zarazem silną osobowość. Taka właśnie wydawała mi się Eva Mendes. Eva ma mnóstwo energii. Łatwo ją polubić - zarówno jako aktorkę jak i osobę."

Mendes zwróciła uwagę na rolę Roxanne między innymi dlatego, że otrzymała okazję zagrania u boku sław, a także z powodu archetypowego tematu. "Zawsze intrygowały mnie opowieści, w których mamy do czynienia z zaprzedaniem duszy diabłu," mówi aktorka. "A poza tym, kiedy zobaczyłam, jak bardzo Mark jest zaangażowany w ten projekt, wiedziałam, że możemy zrobić świetny film. Od dawna także chciałam zagrać u boku Nicka Cage - uważam, że jest wspaniałym aktorem."

Do ról Mephistophelesa i Caretakera, filmowcy zaangażowali dwóch doświadczonych aktorów: Petera Fondę i Sama Elliotta.

"To film, w którym główną rolę odgrywa motocykl, dlatego pomyślałem, że dobrze byłoby mieć na ekranie w roli Mephistophelesa jedną z największych motocyklowych ikon filmowego świata - Petera Fondę," mówi Johnson. "Peter okazał się wspaniały - wcielił się w tę postać w swoim własnym, indywidualnym stylu."

"Zdecydowałem się zagrać Mephistophelesa, jako bardzo przyjemną postać," mówi Fonda. "Kiedy Johnny sprzedaje mi swoją duszę, mówię mu jak bardzo podobał mi się jego pokaz i jak bardzo chciałbym, żeby wystąpił w moim. Nawet nie podnoszę głosu. Nazywam to `czynnikiem Króla'. Król to król i nigdy nie musi o tym mówić. Robią to za niego inni. Nawet kiedy szepce, wszyscy go słyszą. Taka jest natura diabła. Zagrałem tę postać zupełnie wbrew stereotypom i bardzo mi się to podobało."

Reżyser twierdzi, że od samego początku widział w roli Caretakera weterana westernów, Sama Elliotta. "Każdy go zna i uwielbia. To świetny aktor - kręgosłup naszego filmu."

Kiedy należało zdecydować się na obsadzenie roli Blackhearta, buntowniczego syna Mephistophelesa, filmowcy zwrócili się do Wesa Bentleya, znanego z roli Ricky'ego Fitsa w nagrodzonym Oskarem? dramacie Sama Mendesa "American Beauty". "To jeden z najlepszych aktorów swojego pokolenia", mówi Johnson.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ghost Rider
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy