Reklama

"Fish Tank": PRODUKCJA

"Fish Tank" to opowieść o piętnastoletniej dziewczynie, której życie diametralnie się zmienia, kiedy jej matka przyprowadza do domu nowego chłopaka. Reżyser filmu, Andrea Arnold, po sukcesie jej debiutanckiego obrazu "Red Road" (Nagroda Jury Cannes 2006) powraca do tematów, które po raz pierwszy poruszyła w nagrodzonym Oscarem krótkometrażowym filmie "Wasp".

"Fish Tank" to opowieść o piętnastoletniej dziewczynie, której życie diametralnie się zmienia, kiedy jej matka przyprowadza do domu nowego chłopaka. Reżyser filmu, Andrea Arnold, po sukcesie jej debiutanckiego obrazu "Red Road" (Nagroda Jury Cannes 2006) powraca do tematów, które po raz pierwszy poruszyła w nagrodzonym Oscarem krótkometrażowym filmie "Wasp".

Pomysł na film zrodził się z obrazu, który zwrócił uwagę Arnold. "Wszystkie moje filmy zaczęły się od konkretnego obrazu" - mówi reżyser. "Zwykle jest to bardzo silny obraz, który wydaje się pochodzić znikąd. Na początku go nie rozumiem, zaczynam go zgłębiać, by dowiedzieć się więcej, poznać jego sens. Tak zaczynam pisać."

Od samego początku Arnold chciała obsadzić jak najwięcej naturszczyków. 17 letnia Katie Jarvis, która nie miała żadnego doświadczenia aktorskiego, wcieliła się w rolę Mii. "Zawsze chciałam, żeby Mię zagrał ktoś prawdziwy" - mówi Arnold. "Chciałam kogoś, kto naprawdę by mnie poruszył, dziewczynę, która nie musiałaby grać, po prostu byłaby sobą". Proces castingu trwał jakiś czas, zanim Katie została odkryta na dworcu kolejowym. "Na początku szukaliśmy w tradycyjny sposób. Ponieważ postać Mii miała tańczyć, przeglądaliśmy dziewczyny z agencji i klubów tanecznych. Później jednak zaczęliśmy szukać w dyskotekach, centrach handlowych, wszędzie, gdzie można spotkać nastolatkę. Katie odkryliśmy na Stacji Tilbury, kiedy kłóciła się ze swoim chłopakiem. Nie wierzyła, że chodzi o film i nie chciała nam dać swojego numeru. Ta dziewczyna ma charakter, ale jednocześnie wrażliwość, która wydawała się bardzo trafiona. Ona pochodziła ze świata, który my w naszym filmie chcieliśmy pokazać" - wyjaśnia Arnold.

Reklama

"Na pierwsze przesłuchanie nie przyszło wiele osób, więc nie denerwowałam się, ale drugie było bardziej stresujące, ponieważ pojawiło się tam już sporo dziewczyn" - wspomina Jarvis. "Nigdy wcześniej nie tańczyłam, wydawało mi się, że nie mam szans. Zadzwonili do mnie w moje urodziny i powiedzieli, że dostałam rolę. Wzruszyłam się. Byłam naprawdę szczęśliwa."

Choć Katie nie miała doświadczenia w tańcu, które było jednym z podstawowych elementów roli, Arnold była zdecydowana. "Ona nigdy wcześniej nie próbowała aktorstwa ani tańca" - mówi reżyser. "Właściwie, nie tańczyła w ogóle, nawet nie lubiła tańczyć. Kiedy po raz pierwszy poprosiłam ją, żeby zatańczyła, była zbyt nieśmiała. Musieliśmy wyjść i zostawić kamerę, żeby mogła się ruszać w samotności. Gdy obejrzałam taśmę, zobaczyłam, że choć nie potrafi tańczyć, potrafi w tańcu być sobą. Nie było żadnej maski, żadnej pozy. Katie potrafiła być sobą, nawet, kiedy robiła to, czego nie lubiła. Pomyślałam, że zaryzykuję. Nie byłam pewna czy to się uda, Katie nigdy nie grała, ale cokolwiek by się działo, wiedziałam, że ona zawsze będzie prawdziwa, a na tym zależało mi najbardziej."

"To była dla mnie bardzo ciężka praca, musiałam ciągle trenować taniec. To było męczące, ale trzymało mnie w formie" - wspomina Jarvis.

"Ona była naprawdę dzielna, do tylu nowych rzeczy musiała się przyzwyczaić. Musiała być w każdej scenie, momentami było jej bardzo ciężko" - mówi Arnold. "Myślę, że w czasie kręcenia filmu bardzo dojrzała, w pewnym sensie zmieniła się. Spisała się fantastycznie. Chciałaby grać dalej. Ma już nawet swojego agenta."

"Bardzo dużo się nauczyłam" - dodaje Katie. "Wcześniej nie robiłam nic. Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę mogę robić wszystko, co zechcę. Było ciężko, ale dawało mi to też dużo zabawy i satysfakcji. Teraz chcę to wykorzystać jak najlepiej. Mój przypadek pokazuje, że nie musisz iść do szkoły aktorskiej, żeby w tym wszystkim być. Myślę jednak, że spotkało mnie coś wyjątkowego, nie sądzę, by kogoś innego odkryto teraz na stacji kolejowej".

Michael Fassbender nie był od początku kandydatem do roli Connora. Arnold miała zupełnie inny pomysł. "Chciałam, żeby wszystkie postacie w filmie "Fish Tank" grane były przez naturszczyków, miałam na oku mężczyznę, który pracuje w parku w okolicy mojego domu, opróżnia kasze na śmieci. On byłby idealny do tej roli. Zastanawiam się, co sobie myślał, kiedy tak intensywnie mu się przyglądałam. Potem jednak pomyślałam, że byłoby ciekawiej zestawić kogoś doświadczonego z niewinnością Katie, ponieważ to oddawałoby emocje między bohaterami i mogłoby dać bardzo ciekawy efekt."

Fassbender właśnie wystąpił w filmie "Głód" Steve'a McQueena, zdobywając uznanie krytyki, ale Arnold nie miała okazji go zobaczyć. "Nie widziałam tego filmu, nawet wtedy o nim nie słyszałam" - przyznaje. "Po raz pierwszy zobaczyłam Michaela w klipie "Wedding Belles", (reż. Irvine Welsh). Wydawał się w nim niezwykle charyzmatyczny, a to było najistotniejsze w roli Connora. Siła tego jednego spotu, skłoniła mnie do spotkania z nim. Zawsze ufam swojej intuicji. Kiedy coś wydaje się właściwe, nie zadaję pytań. Po prostu próbuję" - dodaje.

Fassbender dołączył do obsady, nie czytając scenariusza, ponieważ Arnold nie pozwoliła aktorom go czytać. Dostawali sceny do zagrania kilka dni przed kręceniem. "Kiedy nie dostajesz scenariusza, odczuwasz niepokój" - przyznaje Fassbender. "Takie warunki w większości przypadków wykluczają udział w całym przedsięwzięciu, ale ja widziałem "Red Road" i bardzo szanowałem Arnold, chciałem z nią pracować. Jej historie są niezwykle ciekawe, ona dotyka szarej strefy, opowiada o ludziach, którzy nie są doskonali, mają w sobie dobro i zło, chcą po prostu znaleźć swoje miejsce w życiu."

"Gra w tym filmie wymagała wielkiej odwagi, nie dałam mu scenariusza, nie wiedział w co wchodzi. Kolejne sceny kręciliśmy w porządku chronologicznym, tak, aby każdy z aktorów poznawał tę historię krok po kroku." tłumaczy reżyser. "Czułam, że to było ważne, szczególnie dla Katie, chciałam, żeby cały czas czuła, gdzie jest. Nie chciałam też, żeby aktorzy nadawali temu, co robią, jakieś szersze znaczenie. Nieznajomość przyszłości pozwoliła traktować każdy moment jednostkowo. Chyba trochę jak w życiu. Nigdy nie wiemy, co zdarzy się za godzinę, za dzień. Chciałam, żeby każdy moment miał w sobie tę niewinność."

"Ten rodzaj pracy jest bardzo trudny" - mówi Fassbender. "Zwykle chcę przetrawić, zgłębić scenariusz przed wejściem na plan. Tym razem było inaczej. Starałem się być bardzo wyluzowany. To była podstawowa rzecz, którą sobie założyłem. Andrea pracuje bardzo szybko, potrafi sprawić, by to, co wydarzy się danego dnia na planie, organicznie wpasowało się w jej film, tworzy bardzo komfortowe warunki pracy dla aktorów."

Fassbender mile wspomina pracę z debiutującą partnerką: "Katie jest osobą pełną ekspresji, bardzo łatwo z nią grać, ponieważ ona właściwie nie gra. Pod okiem Andrei kreacje tworzy się w sposób surowy, z wnętrza, bez przygotowania, intuicyjnie." Z kolei Katie, podkreśla, jak ważna była dla niej praca z doświadczonym aktorem: "Dał mi kilka bardzo konkretnych rad, pomógł mi" - mówi. "Niektóre sceny były dość ciężkie, ale pomagało mi to, że wiedziałam, jaki jest poza kamerą."

W rolę matki Mii, Joanne wcieliła się Kierston Wareing. "Pokochałam Kierston, od pierwszej chwili, kiedy ją zobaczyłam. Poczułam się, jakbym znała ją całe życie" - wspomina Arnold. "Obsadziłam ją od razu. To bardzo miłe, kiedy czuje się coś takiego. Okazało się, że dorastała w okolicy, w której kręciliśmy film, być może to mnie gdzieś podświadomie ruszyło. Po prostu wydawała się bardzo szczera, jej akcent, wszystko było takie autentyczne. Do roli Joanne, także szukałam kogoś, kto nie jest zawodowym aktorem, kogoś, kto rzeczywiście żyłby tak, jak ona. Kierston nie ma w sobie brutalności, której poszukiwałam, ale jest otwarta i szczera, jest w niej pewna niewinność, która wydawała się bardzo ciekawa. Czułam, że to jest dobry wybór. Uwielbiam w tworzeniu filmu tę nieprzewidywalność, kiedy twój pomysł ewoluuje, zmienia się, każdego dnia jest na nowo definiowany. Jeśli masz w sercu historię, zawsze znajdziesz właściwą drogę. Nawet jeśli wszystko się zmieni, jeśli stracisz najważniejsze elementy, ocalisz to, co najistotniejsze."

Kierston zaangażowała się w ten model pracy: "Kocham sposób tworzenia Andrei, podobnie było z Kenem Loachem, wspaniale było móc znów to przeżyć. Myślę, że utrzymanie scenariusza w tajemnicy było dobrym pomysłem, historia układa się w głowie kawałek po kawałku, stopniowo odkrywasz ją sam."

"Wspaniale było pracować z Kierston," mówi Fassbender. "Kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem, przypominała mi trochę Brigitte Bardot. Ma w sobie coś bardzo interesującego, jest namiętna i otwarta, łatwo się z nią pracuje. Kiedy zobaczyłem "Polak potrzebny od zaraz" ("It's A Free World"), odkryłem jej wielki talent, dostrzegłem też, że potrafi być zabawna." Współpraca okazała się inspirująca także dla Kierston:"Michael to uroczy, zwyczajny facet. Chociaż miał dużo większe doświadczenie ekranowe, nie dał nam tego odczuć" - mówi aktorka.

"Fish Tank" powstawał ponad sześć tygodni, latem 2008. Film kręcono w Essex oraz wschodniej części Londynu. "Napisałam FISH TANK z myślą o Estuary Kent, które bardzo dobrze znałam, ale postanowiłam przyjrzeć się Essex, ponieważ wiedziałam, że jest to podobna okolica" - wspomina Arnold. Jechałam tam przez wschodni Londyn, trasą A13. Kiedy zobaczyłam to miejsce, od razu je pokochałam. Głośna autostrada, dymy fabryk i otwarte przestrzenie, dzikość, puste pola parkingowe. Lubię ten fragment Tamizy, gdzie rozszerza się, by wpaść do morza. Tam Elżbieta przemawiała do wojsk przed walką z Hiszpanią. To wszystko doskonale współgrało ze sobą."

Dużą część scen kręcono w domu Joanne i Mii. Ekipa spędziła tam kilka tygodni. "Szukałam osiedla, które byłoby w centrum tego wszystkiego, jak wyspa. Mardyke doskonale pasowało do tej wizji" - mówi Arnold. "Bardzo podobały mi się kolory tych bloków. W ogóle kolorystyka była dla mnie ważna. To był bardzo owocny czas. Ekipy filmowe są aroganckie, wkraczają w przestrzeń życiową ludzi, którzy tam mieszkają i traktują ją jak swoją. Zawsze wydaje mi się, że ludzie się wkurzą i nas przepędzą, ale nic takiego się nie wydarzyło."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Fish Tank
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy