Reklama

"Dzika niewinność": GŁOSY PRASY

"Dzika niewinność" jest kolejnym przykładem francuskiego kina autorskiego, w którym kobiety to cudowne kociaki w długich płaszczach i butach do kolan, a mężczyźni to nieogoleni faceci w źle dopasowanych marynarkach (…). Phillipe Garrel jak chyba żaden inny reżyser potrafi przedstawić ten świat bez popadania w ironię (…). Subtelne zdjęcia Raoula Coutarda, jego chłodno zakomponowane kadry robią wielkie wrażenie.

David Rooney, „Variety” 22-28.10.2001

Ten film Garrela jest czarno-biały, powieściowy, liryczny i stylizowany. Jest to także bajka z desperackim poczuciem humoru i poezją. Na pierwszy rzut oka "Dzika niewinność" może się wydawać n-tą wariacją na temat kina w kinie. Jeszcze jednym filmem o reżyserze, pragnącym zrealizować film, gdzie będą przygotowania, kręcenie, dramat i komedia, aktorzy, reżyserzy i producenci, którzy się kłócą, godzą i znowu kłócą. Ten rodzaj filmu w filmie Garrel już zaproponował w "Elle a passé tant d’heures sous les sunlights" (…). Z tego punktu widzenia "Dzika niewinność" jest jak ponowna lektura Elle..., ale bogatsza o dojrzałość i dystans, które daje czas. Pomiędzy tymi dwoma filmami minęło siedemnaście lat, podczas których Garrel nie przestał zwracać się ku przeszłości, ku śladom życia naznaczonego śmiercią, upiorami, destrukcją. Ta autobiograficzna obsesja, szarpana we wszystkich kierunkach, została trafnie pokazana w "Dzikiej niewinności". Tutaj pomysł filmu w filmie nie służy, jak się zdarza czasami, ukazywaniu samozadowolenia reżysera ze swojej sztuki, lecz wręcz przeciwnie – owo samozadowolenie zostaje zastąpione procesem szaleńczej i bezlitosnej samoanalizy, która zawiera w sobie momenty bolesnej autoironii. "Dzika niewinność" jest więc bajką, w której występuje reżyser (sobowtór młodego Garrela), pragnący za wszelką cenę nakręcić film sprzeciwiający się używaniu narkotyków. W ten sposób chce pomścić swoją byłą dziewczynę – Carole, modelkę zmarłą z przedawkowania. W jej rolę wciela się młoda aktorka, w której reżyser zakochuje się. Podczas bezowocnego poszukiwania pieniędzy, spotyka na swojej drodze pewnego człowieka, który proponuje mu sfinansowanie produkcji filmu w zamian za transport wypełnionej heroiną walizki. Reżyser podpisuje ten faustowski pakt i rozpoczyna się tragiczna łańcuchowa reakcja (…). Jak zawsze u Garrela główny bohater filmu jest wiecznie zagubionym dzieckiem. Nie chce dorosnąć, natomiast wierzy w zbawczą moc sztuki i kina. Tym razem ta naiwność jest w pełni ukazana i bohater, w sposób nieunikniony, wpada w pułapkę. Jak większość ostatnich filmów tego reżysera, ten również jest kameralnym requiem, ale tym razem jeszcze wypełnionym niemalże bolesnym pesymizmem, do którego nie zostaliśmy przyzwyczajeni (…). Wniosek wypływający z tego filmu brzmi: reżyser jest jagnięciem, które nie ma żadnych szans na przetrwanie w świecie wilków, a na dodatek tkwi w niebezpiecznej nieświadomości i może uczynić nieodwracalne szkody (…). Urok "Dzikiej niewinności" polega na melanżu czasowym, który graniczy z bezczasowością. Nawet, jeśli wydaje się, że akcja dzieje się współcześnie, to równie dobrze mogłaby toczyć się w latach 60. czy 70., a nawet w ubiegłym wieku – sceny z filmu w filmie, podkreślają wrażenie czasowej ziemi niczyjej. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, ponieważ tutaj liczy się przede wszystkim czas fikcji, który nie musi być precyzyjnie określony. W tym sensie "Dzika niewinność" to kino wystylizowane, pełne dystansu, orbitujące między marzeniami a rzeczywistością (…). W "Dzikiej niewinności" brak akcji, charakterystyczna cecha filmów Garrela, niesie ze sobą mitologiczną moc, która jest sposobem na najdoskonalsze widzenie świata.

Reklama

Thierry Jousse, „Cahiers du cinéma” 12/2001

Film jest opowieścią o kręceniu filmu: najpierw François (główny bohater) przedstawia swój scenariusz producentom, później szuka odtwórczyni głównej roli, kompletuje ekipę, szuka planów filmowych za granicą, wreszcie zaczyna zdjęcia. "Dzika niewinność" Françoisa prowadzi swoisty dialog z "Dziką niewinnością" Garrela. François naiwnie stwierdza, że jego dzieło to głos przeciw narkotykom, choć w rzeczywistości powstaje on za pieniądze pochodzące z handlu środkami odurzającymi i tylko dzięki nim zostanie ukończony. François kręci film jako hołd dla swojej ukochanej, która zmarła po przedawkowaniu heroiny. Stara się zrekonstruować jej życie, jakby chciał ją wskrzesić i uratować przed nędznym końcem. Tu pojawia się kolejny paradoks, gdyż reżyser realizuje swoje plany kosztem Lucie, odtwórczyni głównej roli i swojej kochanki w jednej osobie. Ta gra przeciwieństw pozwala Garrelowi – mniej naiwnemu niż Françoisowi – pokazać, co jego bohater chciał udowodnić i w ten sposób dokonać swoistego egzorcyzmu nad trawiącą Françoisa zabójczą miłością. Ideą przewodnią "Dzikiej niewinności" jest pragnienie wyrażenia buntu przeciw światu (naszemu światu), w którym wszystko się kupuje i sprzedaje, a wartością absolutną i źródłem władzy jest pieniądz. "Dzika niewinność" jest wyrazem tęsknoty za czystym, wyrazistym kinem, które zmaga się i walczy ze światem. Oczywiście Garrel nie jest naiwny, by dziwić się prawom rynku, ale na pewno ma tę (dziką) niewinność, która pozwala mu pokazać je w nowym świetle i zrównać z prawami rządzącymi biznesem narkotykowym. W pierwszej scenie filmu widzimy Françoisa w mieszkaniu syna zmarłej kobiety. Chłopiec przygotował specjalnie dla niego rzeczy, które należały do jego matki: listy, fotografie, wiersze. To jest jego dar dla Françoisa. Reżyser zwierza się młodemu przyjacielowi ze swoich problemów ze sfinansowaniem filmu. Gdy ten daje mu numer telefonu do dawnego przyjaciela matki, który być może zechce pomóc przy filmie, François przemienia ich bezinteresowną rozmowę w transakcję handlową i w zamian za pamiątki po zmarłej oraz informacje daje chłopakowi trochę pieniędzy. To znamienny gest. François nie rozumie, że to co otrzymał jest darem i nie ma ceny. Wartości tych pamiątek nie da się określić żadną sumą, porównywalna z nią może być tylko wartość filmu o zmarłej kobiecie. To tragiczny rys "Dzikiej niewinności": by nakręcić swój film, spełnić swoje marzenie o kinie zmagającym się z rzeczywistością, François musi porzucić logikę pragnienia i przyjąć logikę rynku, której podstawą jest pieniądz. Owa sprzeczność między bezinteresownością pragnienia i kosztem jego realizacji to siła fatalna, która ciąży na twórcy.

Jean-Baptiste Louvet, John Jefferson Selve, www.objectif-cinema.com

Film jest piękny i bezwzględny w swojej wymowie. "Dzika niewinność" nie jest (na szczęście) dziełem o prostym jednoznacznym przesłaniu (w stylu: narkotykom mówimy nie!). Garrel nie ulega modnej ostatnio pokusie estetyzowania narkomanii; ukazuje rynek narkotykowy jako potężną, zgubną siłę, z którą można walczyć tylko w sposób radykalny. Dlatego kompromis, na jaki idzie François, okazuje się katastrofą. Film znakomicie ukazuje przerażającą, uwodzicielską siłę przyciągania heroiny. "Dzika niewinność" jest filmem wielkiej urody wizualnej. Duża w tym zasługa autora czarno-białych, poetyckich zdjęć Raoula Coutarda, czołowego operatora Nowej Fali (Godard mówi o nim, że to „największy francuski operator”). Styl pracy kamery w połączeniu z grą aktorów nadaje temu obrazowi specyficzny, „pozaczasowy” charakter. Oglądając go trudno stwierdzić, czy ta historia toczy się współcześnie, na początku XXI wieku, czy kilkadziesiąt lat temu, gdzieś w latach 60. XX wieku. Wszyscy aktorzy wywiązują się ze swoich zadań popisowo, ale na szczególne pochwały zasługuje odtwórca roli „producenta-mafioza”, który jest równocześnie perwersyjny, niepokojący i nieprawdopodobnie uwodzicielski.

Benjamin Delmotte Scope, www.cinelycee.com/critiques/sauvage-innocence.htm

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dzika niewinność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy