Reklama

"Balzac i mała Chinka": AKTORZY

ZHOU XUN (Krawcówna)

Zhou Xun jest wschodzącą gwiazdą chińskiego filmu. Znana również europejskiej publiczności z ról w filmach "Beijnig Bicycle" Wanga Xiaoshuai, nagrodzona w Berlinie za rolę w filmie "Suzhou" Lou Ye. Ale ponad miliard widzów w Chinach oglądało ją w serialu telewizyjnym "Burze i trąby powietrzne". Od tego czasu jej życie bardzo się zmieniło. O jej popularności świadczy choćby fakt, że każde jej pojawienie się na ulicy wzbudza ogromne poruszenie. Tymczasem nic nie wskazywało, że ta nieśmiała i cicha dziewczyna zostanie aktorką. Chyba tylko oprócz jej ojca, malarza filmowych plakatów, który marzył, że kiedyś namaluje twarz córki.

Reklama

Jak to się stało, że wybrałaś zawód aktora?

Moja mama chciała, żebym została tancerką w zespole ludowym. Zapisała mnie na Uniwersytet Tańca w Chengdu. Mówi się, że uczennice tej szkoły to najładniejsze dziewczęta w kraju. Pewnego dnia pojawił się agent i zaproponował mi zdjęcia do kalendarza. Potem kalendarz przez przypadek wpadł w ręce reżyserowi, który zaproponował mi rolę w filmie telewizyjnym.

Czy czytałaś książkę Dai Sijie?

Nie czytałam, ponieważ „Balzac i chińska krawcówna” nie została jeszcze przetłumaczona na chiński, ale mój agent opowiedział mi całą historię.

Dlaczego przyjęłaś tą rolę?

Dlatego, że ta postać bardzo mnie przypomina. Krawcówna to dziewczyna pozbawiona wolności, która szuka swojej tożsamości. Dziewczyna, która postanawia opuścić swój kokon, w którym mogłaby wieść spokojne życie, opuszcza go w poszukiwaniu nieznanego i przygody... Bez względu na koszty.

Jak określiłabyś graną przez siebie postać?

To niezupełnie idiotka, nawet, jeśli jest niewykształcona. W każdym razie, dlatego, że nie jest zamknięta, ani w swoich marzeniach, ani w swoich uczuciach, postanawia sprawdzić, czy trawa nie jest bardziej zielona po drugiej stronie wzgórz. Krawcówna bez wątpienia nie zrozumiała Balzaca, ale przynajmniej zapamiętała komfort poczucia wolności. To, co mnie w niej ujęło, to potrzeba wolności. A przy okazji jest tutaj również ta piękna historia o miłości i przyjaźni pomiędzy trojgiem młodych ludzi.

Czym dla Ciebie jest polityczny i społeczny kontekst filmu?

Nie mam żadnego zdania na temat tamtej epoki, ponieważ jej nie przeżyłam. Dzisiejsze Chiny bardziej są zwrócone w kierunku przyszłości niż przeszłości. Rewolucja Kulturalna jest częścią naszej historii, ale my już zrobiliśmy krok naprzód. Jesteśmy "generacją po". Ale wracając do filmu, bardzo podoba mi się, to, że Dai Sijie pokazał, że w jakichkolwiek okolicznościach człowiek jest sobie w stanie poradzić, jeśli tylko zachowa swoje marzenia i potrafi znaleźć magię tam, gdzie ona jest. Jestem bardzo wzruszona, że Dai Sijie skupił się właśnie na tej stronie historii.

Jesteś bardzo popularna w Chinach i zaczyna się o Tobie mówić na Zachodzie. Czy masz wrażenie, że jesteś reprezentantką młodego pokolenia chińskich kobiet?

Jak wszędzie publiczność ma w zwyczaju identyfikować się z fikcyjną postacią i tworzyć mieszankę pomiędzy postacią i aktorem. Moja popularność w Chinach wynika właśnie z takiej mieszanki, powstałej po rolach, jakie grałam w kilku chińskich serialach telewizyjnych. W efekcie chińskie młode kobiety mają takie same marzenia i potrzeby jak nasze zachodnie koleżanki. Są pomiędzy nami takie, które marzą o życiu i takie, które żyją wymarzonym życiem, ale są i takie, które nie marzą o niczym...

Czy trudno jest być aktorką w Chinach?

Nie bardziej niż gdzie indziej, jak mi się wydaje. To jak w amerykańskim rodeo, trzeba utrzymać się jak najdłużej, żeby ludzie o tobie nie zapomnieli. To ciągła praca na wielu frontach, ponieważ konkurencja jest duża. Trzeba równocześnie odpowiadać na to, czego publiczność od ciebie oczekuje, jak również zmierzać w kierunku rzeczy, które was osobiście pociągają. To wieczne ciśnienie. To nie jest proste, ale wydaje mi się, że to przypadek wszystkich aktorek na całym świecie.

Jakie role Cię pociągają?

Bardziej niż role pociąga mnie to, czego one mnie nauczą, w jaki sposób mnie wzbogacą. Ważne też jest to, czy to, co mam zagrać, odpowiada temu, co mam ochotę powiedzieć? Czy rola, jaką mam zagrać leży na antypodach tego, co umiem i czy pozwoli mi rozwinąć się i odkryć nowe możliwości bycia i myślenia? Chciałabym, żeby proponowano mi role, które mnie rozwijają. Mam głód rzeczy, których nie potrafię robić.

CHEN KUN (Luo)

Świeżo upieczony adept słynnego Instytutu Kinematografii w Pekinie, Chen Kun, miał 23 lata, kiedy dostał swoją szansę. Główna rola w chińskiej superprodukcji "Hymn Narodowy" przyniosła mu ogromny sukces. W tym filmie Chen Kun gra rolę młodego, zbuntowanego i romantycznego kompozytora, patriotę. "Balzac i mała Chinka" to jego drugi film.

Co zadecydowało, że przyjąłeś rolę Luo?

W trakcie lektury scenariusza, polubiłem tę postać i nie miałem żadnych problemów ze zrozumieniem jej i wcieleniem się w nią. Miłość i przyjaźń są nieodłącznymi elementami tej postaci, jak również i mojej osoby. Nie miałem żadnego problemu żeby ją zagrać, wystarczyło sięgnąć do moich własnych doświadczeń.

O czym opowiada ten film?

Ten film nie opowiada wyłącznie historii o miłości i przyjaźni. Postaci wyrażają, każda na swój sposób, bunt przeciwko temu, co zostało im narzucone, a co, ich zdaniem, jest niesprawiedliwe. Luo jest symbolem tego buntu.

Luo jest więc buntownikiem?

Nie, w tamtych czasach nie wolno było się buntować. Jest impulsywny i wzmocniony wewnętrzną siłą, która pozwala mu przezwyciężać przeciwności i zakazy. Czuje potrzebę obcowania z ideałem, żeby przetrwać w trudnych warunkach. W tamtych czasach młodzi ludzie, tacy jak Luo, nie mogli zakochiwać się w młodych chłopkach. A on mimo to, ma siłę i odwagę, żeby to zrobić.

Luo jest zepsutym dzieckiem?

Ależ nie... Choć wydaje mi się, że więcej jest w nim egoizmu niż altruizmu... W jego naturze leży potrzeba zadbania o siebie, o swoje życie, nie traktuje tego jako zasady kierującej jego wszystkimi działaniami. Na przykład akceptuje władzę naczelnika wioski, ale tylko dlatego, że nie ma specjalnie innego wyboru. Próbuje jednocześnie zanegować naczelnika, podważając zasadność jego władzy. Jego relacje z Ma są również bardzo charakterystyczne dla tej postaci. Ta przyjaźń jest mu potrzebna, ale wystarcza mu jako rodzaj zmowy. Nawet przez myśl mu nie przejdzie, że Ma również może być zakochany w Krawcównej.

Jakie emocje wywołuje w Tobie okres polityczny, który jest tłem filmu?

Kontekst tej historii posłużył mi jako informacja na temat Rewolucji Kulturalnej, okresu, którego nie przeżyłem, a o którym młode pokolenie wie bardzo niewiele. Odkryłem, że moja mama, kiedy była młoda, przez kilka lat przebywała w takim obozie reedukacji. Przeżyła tam bardzo ciężkie chwile. Do tej pory nic o tym nie mówiła. To bardzo mnie do niej zbliżyło.

Czy niepokoiła Cię perspektywa pracy z reżyserem przywykłym do zachodniego sposobu pracy?

Trochę, ale doszedłem do wniosku, że nie mogę tego po sobie pokazać. Nie mam jeszcze takiego doświadczenia, żeby porównywać reżyserów, ale wiem, że każdy ma swój styl pracy i że praca aktora polega głównie na ucieleśnieniu tego, co zamierza pokazać reżyser i na stworzeniu postaci, jaką ten sobie wyobraził.

Czego się nauczyłeś od Dai Sijie?

Profesjonalizmu. Młodzi chińscy aktorzy traktują kino jak zabawę w film. Jest się aktorem, ponieważ coś tam się potrafi i nieźle wychodzi się na zdjęciach. Kiedy zaczynałem pracować nad tym filmem też bez wątpienia taki byłem... Z Dai Sijie, nauczyłem się, że film, szczególnie międzynarodowy jest prawdziwym interesem i żeby w nim zaistnieć trzeba wykazać się nie tylko chęcią i wytrwałością, ale również ciężką pracą.

Czy zdjęcia były trudne?

Bardzo lubiłem sposób, w jaki Dai Sije mnie reżyserował. Miałem do zagrania bardzo trudną rolę i Dai Sijie pomógł mi obrać właściwy kierunek, przełamać bariery emocjonalne. Nauczył mnie wierzyć, że potrafię robić rzeczy, o których do niedawna myślałem, że nie potrafię.

Jakie emocje wywołuje w tobie Honoré de Balzac?

Uważam, że jego powieści to wspaniała przygoda literacka. Podczas studiów przeczytałem niektóre jego dzieła, te przetłumaczone na chiński na przykład "Ojciec Goriot". Poznałem również pisarstwo Hugo, Dickensa, Tołstoja czy Flauberta. Bardzo podobała mi się "Madame Bovary". Wydaje mi się, że czytanie dzieła literackiego, pozwala zupełnie zmienić myślenie, czyli jest w stanie zupełnie zmienić wasze życie.

LIU YE (Ma)

W trzech filmach /w tym "Lan Yu" Stanleya Kwana, pokazywanym na MFF w Cannes 2000 i słynnym "Facteur de montagnes" He Yi/ oraz dwóch felietonach telewizyjnych, Liu Ye wprowadził nowy styl aktorstwa, określany jako wrażliwy i introwertyczny. Dai Sijie wybrał go po obejrzeniu "Facteur des montagnes".

Co ci się spodobało w tym filmie?

Fakt, że postać, którą miałem zagrać bardzo mnie przypomina... lub ja przypominam ją. To również chłopiec skryty, cichy, który unika wielkich deklaracji. Na przykład byłem kiedyś zakochany w pewnej dziewczynie i siedziałem cicho, chociaż spotykałem ją prawie codziennie przez 5 lat! Sami widzicie, że doskonale zrozumiałem Ma...

Jak się przygotowywałeś do tej roli?

Obejrzałem wiele filmów z tamtych lat. Dużo czytałem... To pozwoliło mi zdobyć dużo informacji o naszej historii. Nauczyłem się również seczuańskiego dialektu.

Czy miałeś wrażenie, że grasz postać, która w efekcie jest reżyserem tego filmu?

Tak na początku, ale dość szybko zapomniałem, że jest to historia autobiograficzna. Nie próbowałem naśladować sposobu myślenia i zachowania się Dai Sijie z tamtych czasów. Nawet specjalnie go nie wypytywałem. Nie wydaje mi się nawet, żeby on sam miał aż taką identyfikację.

Czy powiedziałbyś, że "Balzac i mała Chinka" to historia specyficznie chińska?

Ta historia jest chińska, choćby ze względu na scenografię czy postaci. Ale z drugiej strony jest ona również uniwersalna, dlatego że mogłaby się wydarzyć gdziekolwiek. To opowieść o miłości i przyjaźni między młodymi ludźmi.

Jak zanalizowałbyś te trzy postaci?

Młodzi bohaterowie tego filmu sprawiają, że ta historia staje się uniwersalna i interesująca dla ludzi na całym świecie. Pokazuje, że pomimo wszelakich zagrożeń i niebezpieczeństw młodzi ludzie mają w sobie tyle niewinności, że są w stanie podjąć największe ryzyko, żeby spełnić swoje marzenia. Właściwie w tym filmie wszyscy marzą. Krawcówna marzy, ponieważ otwarto przed nią drzwi do nieznanego. Ma, ponieważ gubi się pomiędzy przyjaźnią do Luo, a skrywaną miłością do Krawcównej. Każdy bohater filmu marzy: mieszkańcy wioski, naczelnik czy stary krawiec. Marzą dzięki historiom opowiadanym przez Ma i Luo.

Jakie wspomnienie wiąże się najmocniej ze współpracą Dai Sijie?

To reżyser, który prowadzi aktorów bez narzucania im sposobu grania. Zostawia aktorom wielką swobodę i dowolność.

A ekipa francuska?

Na początku martwiłem się, jak wszyscy, że nie będziemy mogli się dogadać, ale szybko okazało się, że możemy porozumiewać się bez słów. Po za tym mieliśmy przecież tłumaczy.

Którą scenę zapamiętałeś najbardziej?

Scenę w szpitalu. W tej scenie mój bohater przeżywa bardzo silne emocje. Mówiąc szczerze, nawet nie starałem się tej sceny zagrać. Po prostu dałem się ponieść emocjom. To już nie był Ma, który błagał lekarza, to byłem ja. Ma to silna osobowość. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy to ja grałem jego czy to on opanował mnie.

Dlaczego zostałeś aktorem?

Nie wybierałem sobie tego zawodu. To przyszło do mnie naturalnie. Dużo musiałem jednak pracować, żeby stać się dobrym aktorem. Mam nadzieję, że mi się udało.

CONG ZHIJUN (Stary krawiec)

W wieku 74 lat Cong Zhijun, został w końcu doceniony jako wielki chiński aktor. Zaczął pracować w teatrze i filmie na długo przed Rewolucją Kulturalną. Dzisiaj najwięksi reżyserzy chińskiego kina proponują mu role. Współpracował z takimi reżyserami jak Zhang Yimou, Chen Kaige, Wu Zinu oraz Jiang Wen. "Balzac i mała Chinka" jest jego 37 filmem. Mimo to Cong Zhijun, mówi o sobie, że jest przede wszystkim człowiekiem teatru, nadal reżyseruje i pisze sztuki teatralne.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Balzac i mała Chinka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy