Reklama

"60 sekund": REALIZACJA

Producent Jerry Bruckheimer mówi: „’60 sekund’ to nie tylko film dla ludzi, którzy kochają samochody. To porywający film akcji o człowieku, który chce prowadzić uczciwe życie, nie może jednak uciec od kryminalnej przeszłości. To film o podejmowaniu ważkich wyborów życiowych z szybkimi samochodami w tle”.

Nicolas Cage mówi: „Nasz film to nie tylko montaż zapierających dech w piersiach pościgów samochodowych, skupiamy się w nim bowiem także na relacjach łączących bohaterów i motywacjach ich działań. Mój bohater musi ukraść 50 samochodów w ciągu kilku dni, aby ocalić życie swego brata. Ma to głęboko ludzki wymiar”.

Reklama

Reżyser Dominic Sena mówi: „Widzowie oglądali już na ekranie najróżniejsze pościgi samochodowe, musieliśmy więc podnieść poprzeczkę i dać z siebie wszystko. Często byliśmy o włos od katastrofy, obyło się jednak bez poważniejszych wypadków. Nicolas Cage sam zasiadł za kierownicą, nasz film cechuje więc niezwykły autentyzm. Z pomocy kaskaderów korzystaliśmy tylko w wyjątkowych przypadkach. Nicolas jest poza tym niesamowitym kierowcą, idę o zakład, że nie dorówna mu żaden kaskader”.

Jerry Bruckheimer mówi: „Nicolas rzucił wyzwanie nam wszystkim. Szefowie studia obejrzeli nakręcone materiały i kiedy zdali sobie sprawę, kto siedzi za kierownicą, wpadli w panikę. Odtąd na planie stale towarzyszyli nam inspektorzy nadzoru, którzy czuwali nad bezpieczeństwem aktorów. Nicolasa trudno jednak było powstrzymać - udało nam się to może w dwudziestu procentach...”.

Nicolas Cage mówi: „Nie powiem, by wyczyny kaskaderskie specjalnie mnie bawiły. Tym razem jednak wykonałem ich całe mnóstwo - w tym zwroty o 180 i 360 stopni, aż spod opon poszedł dym. Było to bowiem konieczne z punktu widzenia postaci, którą gram. Nie ukrywam, że lubię szybką jazdę. Uwielbiam pędzić na złamanie karku po otwartej drodze lub torze wyścigowym”.

Dominic Sena nie chciał powielać wzorów, które widzowie znają z setek wcześniejszych filmów: „Żaden reżyser nie chce nudzić widowni odgrzewanymi pomysłami” - mówi. - „Zależało mi ponadto, by widz identyfikował się z bohaterami, robiłem więc wszystko, by podkreślić ich czysto ludzki wymiar. Chciałem pokazać, dlaczego bohater grany przez Cage'a tak bardzo kocha samochody. Dla niego samochód to coś więcej niż tylko silnik i karoseria”.

Reżyserowi zależało, by widzowie uwierzyli, że bohaterowie grani przez Cage'a i Giovanniego Ribisi naprawdę są braćmi. Jak mówi: „Nicolas i Giovanni Ribisi wydają się początkowo skrajnie różnymi ludźmi. Szybko jednak odkryli w sobie podobne poczucie humoru i odtąd trzymali sztamę. Moim zdaniem są do siebie podobni także fizycznie i niewiele trzeba, by wziąć ich za rodzonych braci”.

Cage, Ribisi i partnerująca im Angelina Jolie odbyli intensywne szkolenie przed rozpoczęciem zdjęć. Odwiedzili niezliczone szkoły jazdy i warsztaty samochodowe. Giovanni Ribisi posunął się nawet do tego, że zbudował... własny samochód. Z pomocą profesora z Pasadena City College przebudował stary model Camarro z roku 1996 uzupełniając go silnikiem Chevroleta. Grający rolę genialnego mechanika Otto Halliwella Robert Duvall pobierał lekcje malowania i modelowania u światowej klasy profesjonalistów, którzy służyli mu radą także na planie.

Guru całej ekipy był na planie scenograf Jeff Mann, w życiu prywatnym namiętny kolekcjoner samochodów i syn wysoko wykwalifikowanego mechanika. Od czasów szkoły średniej Mann odrestaurował i przebudował wiele ze swych samochodów. Jeff Mann mówi: „Mam kompletnego świra na punkcie samochodów. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze bawiłem się gaźnikami. Można powiedzieć, że dorastałem na tylnych siedzeniach zagranicznych aut, amerykańskie maszyny odkryłem dopiero niedawno. W pełni identyfikuję się z bohaterami naszego filmu, dla których samochody są prawdziwą miłością. W ich życiu to one są najważniejsze, co urasta do rangi symbolu. Dominic Sena często zasięgał u mnie rady. Chciał bowiem wiedzieć, jak to wygląda z punktu widzenia prawdziwego miłośnika samochodów”.

Z pomocą Jerry'ego Bruckheimera Jeff Mann zaprojektował samochód głównego bohatera, noszącego imię "Eleanor" Mustanga Shelby GT500 z roku 1967. Zanim Bruckheimer dokonał ostatecznego wyboru, Mann pokazał mu kilka innych maszyn, w tym Carol Shelby Mustang 2000 i GT40, który koncern Forda zbudował z myślą o wyścigach w Le Mans. Jak mówi: „Wybór, którego dokonał Jerry, okazał się błogosławieństwem i przekleństwem. Zależało nam, by ekranową maszynę otaczała niemal erotyczna aura, nie chcieliśmy jednak zrazić sobie miłośników samochodów wyczulonych na punkcie realizmu.

Jeff Mann zaangażował do pomocy Steve'a Stanforda, który przebudował Mustanga zgodnie z sugestiami filmowców. Na prośbę Jerry'ego Bruckheimera jego karoserię pomalowano następnie na kolor szary”.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: 60 sekund
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy