Reklama

Miłość i śmierć

"Wenecja", reż Jan Jakub Kolski, Polska 2010, dystrybutor ITI Cinema, premiera kinowa 11 czerwca 2010 roku.

"Wenecja" była jednym z najciekawszych filmów podczas zakończonego niedawno 35. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Świetnie prezentowała się przede wszystkim realizacyjnie, zwłaszcza w porównaniu z innymi walczącymi o Złote Lwy produkcjami. Nie oznacza to jednak, że obraz Jana Jakuba Kolskiego jest produkcją wybitną. Po prostu na tle słabych filmów biorących udział w tegorocznym Konkursie Głównym, nawet nie do końca udane dzieła, sporo zyskiwały.

"Wenecja" oparta jest na prozie Włodzimierza Odojewskiego. Opowiada historię Marka (Marcin Walewski), młodego chłopca, którego szczęśliwe dzieciństwo przerywa II wojna światowa. Jej nadejście, oznacza dla niego przede wszystkim to, że zamiast udać się z rodzicami w swoją pierwszą podróż do tytułowego włoskiego miasta (zgodnie z rodzinną tradycją), musi wraz z matką (Magdalena Cielecka) zamieszkać w domu jej siostry na prowincji. Podróż, która miała stać się dla niego rytualnym wejściem w dorosłe życie, musi w efekcie odbyć się wewnątrz głównego bohatera.

Reklama

Wydarzenia w filmie oglądamy - jak często ma to miejsce u tego reżysera - z punktu widzenia dziecka. To ono wprowadza widza w diegezę, przez co ekranowy świat Kolskiego ponownie zyskuje znamion realizmu magicznego. Dodatkowo wpływa to na odbiór przez widza wszystkich zdarzeń, które mimo że rozgrywają się w dramatycznym momencie historycznym, zdają się nie stanowić - przynajmniej do pewnego momentu - żadnego zagrożenia. Świat śledzony oczami młodego chłopca sprawia wrażenie wielkiego placu zabaw, a wszyscy bohaterowie są jedynie ich mniej lub bardziej czynnymi uczestnikami.

Oczywiście Marek spotyka na swojej drodze śmierć, od której nie da się wszak uciec w takiej sytuacji dziejowej, ale w gruncie rzeczy nie wpływa ona w żaden znaczący sposób na jego egzystencję. Wynika to przede wszystkim z tego, że ma on własną enklawę, jaką stanowi stworzona w piwnicy rodzinnej posiadłości imitacja Wenecji, która staje się ucieczką od traumatycznej rzeczywistości nie tylko dla niego, ale też dla członków jego rodziny.

Film Kolskiego jest bezbłędnie zrealizowany, interesujący aktorsko, a także wspaniale zilustrowany. Bezbłędny jest nastoletni Walewski, który zarówno kreacją u w "Wenecji", jak i rolą w obrazie "Trzy minuty. 21:37" Macieja Ślesickiego pokazał, że drzemie w nim ogromny aktorski talent, co docenili zresztą jurorzy tegorocznego festiwalu w Gdyni nagradzając go za najlepszy debiut. Świetne kreacje stworzyły także u Kolskiego Magdalena Cielecka, Agnieszka Grochowska, Grażyna Błęcka-Kolska i Julia Kijowska, które zagrały cztery siostry, zmuszone przez wojnę do pokonania wzajemnych uprzedzeń i zapomnienia o dawnych pretensjach.

To, co robi jednak największe wrażenie w nowym dziele reżysera "Pornografii", to zdjęcia Artura Reinharta (także wyróżnionego na FPFF), które zachwycają swoją plastycznością, nadając filmowi prawdziwie baśniowego charakteru. Świetnie wypadają zwłaszcza sekwencje wojenne, które - w odróżnieniu od tego, jak zwykle ma to miejsce w polskich produkcjach - są perfekcyjnie przemyślane i dopracowane w każdym calu, przez co porażają autentyzmem. Wielkie brawa także za scenografię, a zwłaszcza za "piwniczną Wenecję", dzięki której film Kolskiego nabiera prawdziwie magicznego charakteru.

Największy problem z "Wenecją" jest jednak taki, że oglądając ją, nie można wyzbyć się uczucia wtórności. Reżyser nie wymyślił nic nowego, a jedynie podaje publiczności sprawdzony już wielokrotnie produkt, tyle że w nowych dekoracjach. Znowu wszystko skupia się wokół utraconego dzieciństwa, inicjacji, niespełnionych marzeń i trudnego wejścia w dorosłość.

Można to zrozumieć i wytłumaczyć autorskością jego kina, nie powoduje to jednak zmiany nastawienia widza, który dokonania Kolskiego zna i ceni, ale może niekoniecznie chce wciąż oglądać te same schematy, różniące się jedynie oprawą.

5,5/10

Zobacz zwiastun filmu Jana Jakuba Kolskiego:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wenecja | miłość | nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy