Reklama

"Szybcy i wściekli 7" [recenzja]: Samochody, które zjadły świat

Wysportowani i twardzi faceci, piękne dziewczyny, mordobicia, kumpelski humor, a przede wszystkim samochody: będące symbolem wolności, przedłużeniem penisa, bronią, pancerzem, nawet obiektem modlitw. Wyreżyserowana przez Jamesa Wana siódma część rozpoczętej w 2001 roku serii korzysta z tego samego rezerwuaru atrakcji, co poprzedniczki. Tym razem jednak wszystkie elementy ułożono z nadzwyczajnym polotem.

Na przestrzeni kilkunastu lat fabuła "Szybkich i wściekłych" rozrosła się na wzór telenoweli. W centrum znajduje się rodzina amatorów adrenaliny i motoryzacji - Dominic (Vin Diesel), Brian (zmarły przed zakończeniem zdjęć Paul Walker), Letty (Michelle Rodriguez) i Mia (Jordana Brewster) - oraz towarzyszący im zespół współpracowników, w tym Roman (Tyrese Gibson), Tej (Ludacris) i Luke (Dwayne Johnson). Wszyscy mają za sobą poznaczoną krwią i łzami przeszłość, która w siódmej odsłonie upomina się o nich pod postacią niejakiego Deckarda Shawa (Jason Statham), super-agenta, chcącego zemścić się za krzywdy wyrządzone bratu.

Reklama

Akcja toczy się od jednego starcia do kolejnego, jeszcze bardziej bezlitosnego, od małej apokalipsy do apokalipsy niemalże totalnej. Jeśli "jedynka" rzadko wykraczała poza obręb kilku "dzielni", to "siódemka", tak jak rasowe thrillery szpiegowskie, rozgrywa się na terenie całego globu. Prawie każde miejsce zostaje pomysłowo wykorzystane. Jadąc przez góry Kaukazu, samochody wchodzą w ostre zakręty i jeden za drugim spadają w przepaść. W Abu Dabi za tor wyścigowy służą Etihad Towers. Los Angeles zmienia się w betonowy labirynt, w którym bohaterowie grają z przeciwnikiem w kotka i myszkę. Dla każdego coś miłego: surwiwal, blichtr lub światła wielkiego miasta.

Chociaż Wan, zawodowy reżyser horrorów, twórca "Piły", "Naznaczonego" i "Obecności", zrealizował ten film bardziej jako najemny cyngiel niż prawdziwy autor, to i tak udało mu się dodać serii nowego blasku. Wszystko gra tu i śpiewa. Starzy znajomi promieniują charyzmą, a nowe postacie w niczym im nie ustępują - szczególnie Deckard, szorstki jak papier ścierny, i anonimowy agent, w którego ironicznie wciela się weteran Kurt Russell. Sceny pościgów i bijatyk są naprawdę epickie, a przy tym czytelne, zdyscyplinowane, stanowiące przykład najlepszego rzemiosła. Natomiast humor i wątki melodramatyczne zgrabnie kontrapunktują rozgrzaną do białości akcję.

Najbardziej zaskakuje to, że to wszystko tworzy równocześnie klarowną i trzymającą w napięciu opowieść. Szczególnie że całość trwa prawie 140 minut. Komiksowa intryga potrafi wzbudzić zainteresowanie, a wrażenia dawkowane są dość rozważnie - chociaż fajność osiąga masę krytyczną już w drugim akcie, podczas rozróby w Abu Dabi, to dopiero w finale dochodzi do pełnego zharmonizowania atrakcji. To właśnie wtedy rzucane przez bohaterów dziarskie bon moty i kakofonia ulicznej walki układają się w prawdziwą symfonię, w jedną wielką erupcję testosteronu.

8,5/10

---------------------------------------------------------------------------------------


"Szybcy i wściekli 7" (Furious 7), reż. James Wan, USA 2015, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 10 kwietnia 2015 roku.

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy