"Prometeusz": Nigdy nie ufaj stworzycielom!
"Prometeusz" to pierwszy film science fiction w reżyserii Ridleya Scotta od czasu legendarnego "Łowcy androidów", którego akcja nawiązuje do wątków słynnej serii o Obcym.
Androidy zawsze były podejrzane. Niby istoty stworzone i kontrolowane przez człowieka, ale w ostateczności i tak wykonują swoje zadania bez względu na okoliczności. David (Michael Fassbender) jest samotnym opiekunem statku kosmicznego Prometeusz. Nie przypomina Bishopa, który okazał się najbardziej wartościowym kompanem Ripley. Nie ma również nic wspólnego z Ashem, który koniec końców był odpowiedzialny za sprowadzenie obcej formy życia na pokład Nostromo. I choć "Prometeusz" jest uznawany za prequel serii "Obcych", David należy paradoksalnie do nowszej generacji robotów niż wyżej wymienione.
Android działa jak szwajcarski zegarek. Od rana sport i zdrowe jedzenie - na podobieństwo kreatorów. Następnie czas na naukę starożytnych języków i w końcu odpoczynek przy dobrym filmie. Tytuł praktycznie zawsze ten sam: "Lawrence z Arabii" Davida Leana. W końcu nawet David ma swojego idola, do którego za wszelką cenę próbuje się upodobnić. Jest nim magnetyczny Peter O'Toole, który nonszalancko gasi papierosa na dłoni, mówiąc że sztuczka to ból, który trzeba dobrze ukryć.
Swoje troski David ukrywa przed wszystkimi. Kiedy dostaje polecenie obudzenia reszty załogi z hibernacji, wie doskonale, że czeka ich wielka misja - marzenie jego stworzyciela Weylanda, który nazywał androida synem. Doskonałym, ale niestety bez duszy. David niecierpliwi się, żeby jak najszybciej zejść na ląd nowej planety. Puszcza mimochodem głupie docinki członków załogi a propos jego "umowności". Czeka na odpowiedni moment i wie, że zemsta jest nieunikniona. W końcu czego się nie robi dla dobra nauki.
Davida stworzyli ludzie. Ludzi stworzyli Inżynierowie. Tak twierdzą dr Shaw (Naomi Rapace) i dr Holloway (Logan Marshall-Green). Misja statku Prometeusz polega właśnie na znalezieniu Inżynierów, najlepiej całych i zdrowych, bo najważniejsza jest przecież pogadanka ze stworzycielami i seria pytań spod znaku: "ale jak to się stało"? Ridley Scott stworzył "Obcego - 8. pasażera Nostromo", a teraz postanowił dosztukować do tego mitologię. Jak przystało na hollywoodzki film totalny, dzieje stworzenia Inżynierów i Obcych to mieszanka chrześcijaństwa, greckiej mitologii, antyewolucyjnych spekulacji i paranaukowych odkryć. Wszystko po to, żeby zaznaczyć, że starsza cywilizacja miała kaprys stworzenia ludzkości, a potem przeżyła zawód i postanowiła skorzystać z eksterminacji. Oczywiście w tym tyglu przesądów najważniejsza pozostaje wiara w Najwyższego i nadzieja na pojednanie, które - no cóż - czasem wymaga siłowych rozwiązań.
"Prometeusz" Ridleya Scotta to film imponujący. Sekwencje wewnątrz tajemniczej jaskini, którą odkrywają zdobywcy, robią ogromne wrażenie. Efekty specjalne i animacje są tu na najwyższym poziomie. Kapsuła dokonująca skomplikowanych operacji, łącznie z usuwaniem nieprzyjaciół z łona pewnych kobiet, to tylko przedsmak możliwości Ziemian. Jeszcze większe wrażenie robi piekielnie nowoczesna cywilizacja Inżynierów. Jednym słowem - techniczny majstersztyk, choć i w tym przypadku zdarzają się drobne niedomówienia. W końcu trudno zachować powagę, kiedy monumentalny statek kosmiczny "stwórców" uruchamia gra na prehistorycznym fleciku plus dwa świecące na żółto przyciski?
Zagorzali wyznawcy serii "Obcych" prawdopodobnie będą zawiedzeni. W "Prometeuszu" przeważyła niestety chęć stworzenia monumentalnej mitologii, w której nagle Obcy przestał być w jakikolwiek sposób istotny. W konsekwencji najważniejsza staje się kwestia pytania o początek istnienia ludzkości. Tak jakby Scott próbował na siłę wzbogacić kultową sagę i przekonać wszystkich, że legendarna walka Ripley z Obcym to tylko wierzchołek góry lodowej. Prawdziwy wróg czai się gdzieś w przestrzeni pozaziemskiej i w każdej chwili może sobie przypomnieć, że ostatecznym celem ataku jest planeta Ziemia.
5/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"Prometeusz", reż. Ridley Scott, USA 2012, dystrybutor: Imperial - Cinepix, premiera kinowa: 20 lipca 2012
---------------------------------------------------------------------------------------
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!