"Niezniszczalni 2": Urok zmierzchu
Największa demolka wszech czasów z jeszcze bardziej zabójczą obsadą?"Niezniszczalni" powracają ze zdwojoną siłą i jeszcze większą dawką humoru.
Idea ''Niezniszczalnych'' jest sama w sobie tak oczywista, ale też i do tego stopnia śmiała, że nie mogłaby się przyśnić tysiącom (milionom?) fanów kina akcji sprzed paru dekad. Zmieszczenie w 1,5-godzinnej fabule zarówno kilkunastu nazwisk kluczowych dla filmowych naparzanek złotej ery, jak i współczesnych atletycznych gwiazdorów to pomysł, który zrodził się w głowie Sylvestra Stallone'a kilku lat temu.
Pierwsza część franczyzy, którą Stallone napisał wraz z Davidem Callahamem i wyreżyserował samodzielnie, powstała w 2010 roku i okazała się lekkim rozczarowaniem. Można było odnieść wrażenie, że Sly w jednym filmie chciał pogodzić klasyczne, ''namacalne'' talenty wybornego bractwa, które zaangażował do głównych ról, oraz możliwości współczesnego kina akcji: dynamiczny montaż, akcja pędząca na łeb na szyję, oraz natłok efektów CGI. W efekcie gromada emerytowanych mięśniaków czuła się nieco zagubiona w tym nieco sztucznym tworze, choć oczywiście film miał swoje znakomite momenty (vide: epizod ze Schwarzeneggerem i Willisem). Kłopotem ''jedynki'' był też fakt, że ojciec serii nie mógł się do końca zdecydować między pastiszem na całego a po prostu sprawnie zrealizowanym filmem akcji.
Problemów tych nie ma w kontynuacji. Druga część ''Niezniszczalnych'' nie jest już dyskretnym mrugnięciem oka do najbardziej zagorzałych fanów - to już frajda na całego, w pełni zamierzona karykatura filmów sensacyjnych z lat 80. i 90. Strzałem w dziesiątkę okazało się zatrudnienie na reżysera Simona Westa - twórcy ''Con. Air. Lotu skazańców'' (1997). Brytyjczyk zaczynał karierę jeszcze u schyłku popularności kina akcji, a kontynuuje ją po dziś dzień, stąd balans między przywoływaną klasyką a współczesnymi rozwiązaniami wyszedł znacznie lepiej niż w pierwowzorze.
West postanowił też na znacznie bardziej "oldskulowe" lokacje: opuszczone wioski, opustoszałe kopalnie (z obowiązkowym, ciemiężonym przez ''złych kolesi'' ludem), wyludnione lotniska - znamy to wszystko z rezerwuaru gatunkowego kina spod znaku ''Commando'' i ''Szklanej Pułapki''. Nawet oświetlenie hangaru w finałowej scenie walki (już po paru minutach seansu nie będzie zaskoczeniem, kogo z kim) przywodzi na myśl rzemiosło sprzed dwóch dekad.
Napawa to wszystko radochą, a jeśli dodać, że do znanej już widzom z pierwszej części ekipy dołączają między innymi: serwujący swoje popisowe kopniaki z półobrotu Jean-Claude Van Damme i Chuck Norris, który sam opowiada kawały o sobie, to mamy rzecz pierwszorzędną i murowany hit.
Nie należy przy tym zapominać, że ''Niezniszczalni 2'' to cały czas film bezdennie głupi, ba! - upajający się swoją głupotą i fasadowością. Ale takie właśnie było kiedyś kino akcji - nie udawało, że oferuje widzom coś więcej niż sporo wybuchów, strzelanin, trochę popisów kaskaderskich i odrobinę topornego humoru. Autoironiczne żarty wypowiadane przez wszystkie gwiazdy ''Niezniszczalnych'' są oczywiście do cna przewidywalne. Dokładnie tego się spodziewaliśmy, dokładnie to dostaliśmy.
Pytanie tylko, czy na tym etapie seria się nie wyczerpała. Chodzą słuchy, że w kolejnej części na pewno zobaczymy Nicolasa Cage'a, rozmowy są prowadzone też z Wesleyem Snipesem, Harrisonem Fordem, Clintem Eastwoodem... Czy to można jeszcze przeskoczyć? Wierząc w Stallone'a i całą ferajnę mięśniaków, na filmach których się wychowałem, zaciskam kciuki i czekam. Odpowiedź poznamy pewnikiem za kilka lat.
7,5/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"Niezniszczalni 2", reż. Simon West, uSA 2012, dystrybutor: Monolith Films, premiera kinowa: 24 sierpnia 2012
---------------------------------------------------------------------------------------
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!