Reklama

Wywiedź mnie w pole

"Kocha, lubi, szanuje" ("Crazy, Stupid, Love"), reż. John Requa, Glenn Ficarra, USA 2011, dystrybutor Warner Bros, premiera kinowa 2 września 2011 roku.

Po znakomitej roli w "Pamiętniku" (2004) u boku Rachel McAdams, Ryana Goslinga uznano za jednego z najlepszych ekranowych kochanków wszech czasów, ale niebawem sława ucichła. Aktor zwrócił się w stronę indie movies i znów zabłysnął w roli mężczyzny, który poświęca dla kobiety wszystko dopiero w "Blue Valentine" (2010) Dereka Cianfrance. O ile ten film nie trafił na polskie ekrany, o tyle Glenn Ficarra i John Requa postarali się, by aktor mógł sprzedać swoje uwodzicielskie możliwości w regularnej dystrybucji.

Reklama

Notowania filmu "Kocha, lubi, szanuje" bez wątpienia pójdą w górę, dzięki znakomitej obsadzie. Ryan Gosling w roli etatowego uwodziciela z nocnego klubu przywiedzie do kin ogromną widownię. "Kocha, lubi, szanuje" nie da jej przedsmaku tego, kim Ryan stanie się później jako driver, nie przypomni też żadnego z bohaterów, których Gosling grywał wcześniej. Film Glenna Ficarry i Johna Requa jest czymś absolutnie innym, świeżym i wywracającym do góry nogami świat tych, którym się wydaje, że od podszewki znają preferencje i możliwości ulubionego aktora.

Nie będzie już mroku, o ile Jacob (Ryan Gosling) nie zgasi lampki w swojej sypialni, nie będzie niespełnionej miłości, bo żadna z kobiet mu nie odmówi, nie będzie samotności, ponieważ pojawi się wątek głębokiej, męskiej przyjaźni.

Kiedy na horyzoncie zamajaczy sylwetka Cala (Steve Weaver), wszystko ulegnie niespodziewanemu przedefiniowaniu. Cal pojawi się w nocnym klubie po tym, jak dowie się od żony, że nadszedł czas na rozwód. W za dużej marynarce i starych adidasach siądzie na stołku, zamówi drinka, będzie sączył go przez słomkę i użalając się nad sobą zapomni, że kiedyś był mężczyzną. Brylujący w towarzystwie Jacob, który co wieczór wraca do domu z inną kobietą, zobaczy w nim kogoś, kto był mu bliski przed laty. Ojca? Potraktuje obecność Cala jako drugą szansę. Pomoże mu znów stać się facetem, zabroni mówić o romansie żony z kolegą z pracy, zabierze na zakupy, zafunduje fryzjera i nauczy rozmawiać z kobietami.

Przed nami dwugodzinna lekcja uwodzenia. Ten, który wiernie kochał, dowie się jak korzystać z dobrodziejstw, które oferują kobiety. Temu, który znał je od dawna - niechybnie zaczną się one nudzić. Spotkanie dwóch mężczyzn i zderzenie opozycji zaowocuje próbą znalezienia złotego środka. Obaj przejdą ewolucję, nieco zmienią perspektywę, zaczną życie, którego nie spodziewali się zakosztować. Ich partnerki pozostaną tym nie mniej zaskoczone - Julianne Moore w roli Emily i Emma Stone jako Hanna jak na kobiety przystało znacznie skomplikują losy obu mężczyzn. Kreacje aktorskie Moore i Stone przydadzą też smaku historii, która mogłaby stać się nieco mdła, gdybyśmy pozostali zamknięci na terenie pustoszejącego nocnego klubu.

O ile fabułę filmu możemy bez wahania określić mianem nieco banalnej, o tyle dialogi i rozwiązania inscenizacyjne zdecydowanie wykraczają ponad przeciętność. Tym bardziej zadziwiający wydaje się fakt, że scenarzysta filmu - Dan Fogelman prócz mało znaczących produkcji ma na swoim koncie jedynie scenariusze animacji - "Aut" z 2006 roku i "Zaplątanych" (2010). Dzieci nie da się jednak oszukać tanimi chwytami, nie da się ich też odnaleźć w filmie Glenna Ficarry i Johna Requa. Miłosne intrygi są dopracowane ze szczegółami.

6/10

Zobacz zwiastun filmu "Kocha, lubi, szanuje":


Ciekawi Cię, co jeszcze w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kocha | Warner Bros. | Kocha lubi szanuje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy