Reklama

"Frances Ha": W cieniu dojrzewających dziewcząt

Frances ma 27 lat i wiele pomysłów na przyszłość. Niestety, jej problem polega na tym, że żaden z nich nie chce wypalić.

Czy ślub przyjaciółki będzie wystarczającym ciosem, by życie Frances nabrało tempa? A może spontaniczna podróż do Paryża stanie się bodźcem, który pchnie je na właściwe tory? Tylko co jest właściwe? Uparta pogoń za wiatrakami czy rezygnacja z marzeń w imię stabilizacji?

W swoim najnowszym filmie Noah Baumbach połączył dwa nurty, które tylko na pozór nie mają ze sobą wiele wspólnego - amerykański mumblecore i francuską Nową Falę. Co łączy niezależne, często zwyczajnie przegadane filmy o niedojrzałych trzydziestolatkach i dzieła mistrzów rangi Jean-Luca Godarda czy Françoisa Truffauta? Autorskość. Współczesna niezależność równa się dawnej polityce autora. Noah Baumbach jest tego najlepszym przykładem. Choć pod względem formalnym czarno-biała "Frances Ha" znacznie wyróżnia się na tle jego pozostałych filmów, jest swoistym ukoronowaniem dotychczasowej twórczości reżysera "Walki żywiołów" (2005).

Reklama

Filmowa Frances (fenomenalnie zagrana przez Gretę Gerwig!) jest dzieckiem współczesnych czasów, które mimowolnie niesie na ramionach doświadczenia wielu bohaterów, o których Baumbach już wcześniej opowiadał. Podobnie jak tytułowa bohaterka filmu "Margot jedzie na ślub" (2007) Frances jest artystką, niczym Roger z "Greenberga" (2010) utknęła jednak między marzeniem a niespełnieniem. Jest niezdarna, rozdarta, nie dba o swój wygląd i pędzi przed siebie, choć na horyzoncie nie rysuje się meta, która przyniosłaby jej zasłużony odpoczynek. Choć może ona wcale na niego nie czeka? Może jest jedną z tych osób, które muszą żyć w ciągłym biegu i walczyć ponad siły, by nie stracić gruntu pod nogami? A może mogłaby być jedną z "Dziewczyn" Leny Dunham? Tą, która w niebanalną całość połączyłaby cechy niechlujnej, ofermowatej, ale ambitnej Hanny Horvath i Jessy uwodzącej otoczenie swoją niepospolitą bezpretensjonalnością.

Charakter Frances, nieprzewidywalność jej zachowania i piekielna naturalność, są stylistycznymi wyznacznikami samego filmu. Frances jest pępkiem świata, wokół którego Baumbach tworzy swoje filmowe uniwersum. Po raz pierwszy tak bardzo uzależnia rytm i narrację opowieści od jej pierwszoplanowej bohaterki. Tylko na pozór Frances jest typową dla kina niezależnego postacią niedojrzałej trzydziestolatki, która gubi się w świecie przedstawionym i nie potrafi zachować w towarzystwie. W istocie Frances, czy raczej Greta Gerwig, podporządkowuje ekranową rzeczywistość sobie samej. Jest silna i wyrazista. Życiowe porażki wykorzystuje, by autentycznie uczyć się na błędach. Żaden z poprzednich bohaterów portretowanych przez Baumbacha tego nie robił.

"Frances Ha" jawi się przeto jako krok naprzód w filmografii reżysera, który nie pozwala sobie na bezmyślne drążenie tego samego problemu, ale szuka jego rozwiązania. Nie ocenia też przyjaciół Frances - ani tych, którzy nie pozwalają sobie na dojrzewanie ani tych, którzy rezygnują z życia na społecznej krawędzi w imię stabilizacji i bezpieczeństwa. Baumbach nie ocenia też decyzji, które podejmuje Frances, kiedy zostaje przyparta do muru. Kibicuje jej do utraty tchu i z powagą przygląda się komedii, którą Frances na naszych oczach urządza sobie w życiu. A może wręcz docenia bałagan, jaki mają w życiu współcześni trzydziestolatkowie, bo czuje, że tylko z chaosu ma szansę narodzić się nowy porządek.

9/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Frances Ha", reż. Noah Baumbach, USA 2012, dystrybutor: Best Film, premiera kinowa: 19 lipca 2013

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: W cieniu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy