"Carte Blanche" [recenzja]: Wbrew regułom
Najnowszy film Jacka Lusińskiego ("Piksele") opowiada historię Macieja Białka - lubelskiego nauczyciela, który przez kilka lat ukrywał, że traci wzrok, aby nadal uczyć młodzież.
Nauczyciel historii w jednym z lubelskich liceów jest samotnikiem. Mężczyzna w średnim wieku mieszka z matką w starej kamienicy w centrum. Jego najlepszy kumpel z lat młodzieńczych już dawno opuścił dom rodzinny. Ma żonę, dziecko i domek pod miastem. Bierze udział w korporacyjnym wyścigu szczurów. Kacper (Andrzej Chyra) jest jego całkowitym przeciwieństwem. Z jednej strony samotnik i "synek mamusi", z drugiej - pasjonat, lokalny inteligent, który nie tylko uwielbia uczyć młodzież, ale zdarza mu się również cytować poezję i oglądać gwiazdy.
Codzienność lubelskiego belfra zmienia diametralnie wypadek samochodowy, w którym ginie jego ukochana matka. Od tego momentu Kacper zostaje sam i dowiaduje się, że prędzej czy później straci wzrok.
W najnowszym filmie Jacka Lusińskiego ("Piksele") historia Kacpra jest wzorowana na biografii Macieja Białka - lubelskiego nauczyciela, który przez kilka lat ukrywał, że traci wzrok, aby nadal uczyć młodzież. Filmowy belfer dowiaduje się o swojej chorobie po wypadku, który przyśpiesza jej przebieg. Dodatkowo choroba jest genetyczna i jej "nosicielką" była matka mężczyzny. Zresztą wątek psychoanalitycznych koszmarów w życiu nauczyciela to jeden z ciekawszych, kompletnie niewykorzystanych fragmentów filmu Lusińskiego.
Kacper postanawia walczyć z przeciwnościami losu i próbuje funkcjonować jakby nic się nie stało. Uczy się schematu postępowania w lokacjach, w których przebywa. Liczy kroki na korytarzu, stara się nauczyć rozpoznawać klucz, a w klasie mianuje uczniów "od tablicy" i "od dziennika". W trakcie "kursu przygotowawczego" na najgorsze zakochuje się w jednej z nauczycielek, planuje ślub i zostaje wychowawcą klasy. Wszystko wbrew panującym regułom.
"Carte Blanche" miała być oczywiście uniwersalną, pokrzepiającą historią tzw. "zwykłego człowieka", który walczy za wszelką cenę i jednocześnie staje się kimś w rodzaju lokalnego bohatera. Jednocześnie biografia lubelskiego nauczyciela stała się punktem wyjścia do promocji miasta. Trudno nie zwrócić uwagi na kilka do znudzenia powtarzanych ujęć z dachu trolejbusa albo z lotu ptaka. Lubelskie widoczki to wizualny lejtmotyw bardzo przewidywalnej i szablonowej narracji "Carte Blanche".
Perypetie chorego mężczyzny przypominają telewizyjne "scripted docu", w którym co jakiś czas pojawia się jakiś absurdalny moment, tak jak w przypadku snów o mamie i ostatniej rozmowy z ulubioną uczennicą. Urealnieniu postaci ma służyć również perspektywa głównego bohatera. Twórcy starają się odwzorować zwężające się pole widzenia Kacpra, co w pewnym momencie staje się nużącym efektem formalnym.
Ewidentnie w przypadku "Carte Blanche" chodziło o pokrzepienie serc widowni i wywołanie emocji. Być może przez myśl przeszła chęć powtórzenia sukcesu filmu "Chce się żyć". Niestety, wyszło bardzo przewidywalnie i plastikowo. Każdy kolejny epizod ani nie smuci, ani nie przejmuje. Tej telewizyjnej, momentami wręcz prostackiej historyjki nie ratuje nawet Andrzej Chyra, który od samego początku filmu wydaje się nieobecny. Tak jakby nie pasował do wykreowanego przez Lusińskiego świata, podobnie zresztą jak większość bohaterów.
4/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"Carte Blanche", reż. Jacek Lusiński, Polska 2014, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 23 stycznia 2015 roku.
--------------------------------------------------------------------------------------
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!