Współczesne szwedzkie osiedle domków jednorodzinnych, w którym leniwie snuje się akcja tego filmu, jest bliźniaczo podobne do wielu osiedli w całej Europie. Domy są tu duże i przestronne, ogrody utrzymane w idealnym porządku, a relacje międzyludzkie zastraszająco chłodne i zdystansowane. Reżyserzy Burrowing (obaj ze sporym doświadczeniem aktorskim) zdają się mówić, że zanurzając się w wygodzie i konsumpcji już dawno zatraciliśmy oryginalność, wolność, a nawet w pewnym sensie własne człowieczeństwo. Oczami małego chłopca oglądamy więc portret tego idealnego świata, w którym nic nie jest takie, jakie być powinno. Jego mieszkańcy są smutni i melancholijni, choć przecież żyją w komforcie, o którym inni mogą tylko marzyć. Kłopot w tym, że są już zmęczeni, że wpadli w rodzaj pułapki, jaką jest dla nich powtarzalność codzienności. Chłopiec przygląda się swoim sąsiadom, rodzinie, znajomym miejscom bez emocji, z dystansem. Chodzi swoimi drogami, jest outsiderem wolącym pływać w jeziorze niż celebrować kolejne urodziny. Ale jest też symbolem nowego pokolenia, którego celem będzie wyrwanie się z tej dusznej pułapki.
Burrowing to kino spokojnej kontemplacji w najlepszym znaczeniu tego słowa. Wysmakowane zdjęcia i przepiękna magnetyczna muzyka Erica Enockssona powodują, że zanurzamy się w tym świecie bez zastrzeżeń. Motto filmu - sentencja Henry'ego Davida Thoreau, który w XIX wieku głosił potrzebę odejścia od cywilizacji i powrotu do natury - jest najlepszym kluczem do jego zrozumienia. Jednak i bez filozoficznej refleksji łatwo ulec jego nastrojowi.
"Burrowing" ("Man tänker sitt"), reż. Fredrik Wenzel i Henrik Hellström, Szwecja 2009, dystrybutor Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, premiera kinowa 9 kwietnia 2010 roku.
Czytaj więcej
Henrik Hellström
Urodził się w 1974 r. Aktor teatralny, zagrał także w filmie Rafaela Pettersona Dodssyndaren (2005). Jako reżyser zadebiutował filmem...