Reklama

"Będziesz legendą człowieku": Samotność na boisku

Na ten film czekali wszyscy: fani futbolu - by przypomnieć sobie emocje, które towarzyszyły początkom rozgrywek i podejrzeć kulisy przygotowań polskiej kadry do Euro, jego przeciwnicy - by znaleźć tu potwierdzenie swojej niechęci do tego sportu i dowody na bezsens milionów zainwestowanych w organizację mistrzostw, a także miłośnicy dobrego kina, którzy doskonale wiedzą, że nazwisko Koszałka jest gwarancją wysokiej jakości.

Paradoksalnie, na reżyserze podczas produkcji spoczywał podobny ciężar, co na jego bohaterach. Doskonale świadomy wielu oczekiwań z różnych stron, musiał zrobić film, w którym pogodzi artystyczne ambicje z wymaganiami formatu dokumentu, przeznaczonego do wyświetlania w kinach. Jak to się udało?

Przesuwany kilkukrotnie termin premiery pozwolił ostudzić emocje po porażce gospodarzy. Kilka miesięcy po Euro Koszałka nie sili się na syntezę nastrojów społecznych, które towarzyszyły tamtym chwilom; nie stara się też oddać pełnowymiarowego portretu drużyny ani kronikarskiego przebiegu owych wydarzeń.

Reklama

Miast tego reżyser wyławia spośród kadry dwójkę bohaterów: Marcina Wasilewskiego i Damiena Perquisa. O każdym z nich mógłby powstać osobny film Koszałki, całkowicie abstrahujący od mistrzostw albo piłki nożnej w ogóle. Obaj wpisują się bowiem w pewien model bohatera, który najbardziej interesuje twórcę ''Takiego pięknego syna urodziłam''.

Pierwszy - lubiany przez kolegów z drużyny i media, rozgorączkowany, ekstrawertyczny, ale skrywający lęk przed końcem kariery i nieuchronną śmiercią, przypomina nieco Piotra ''Szalonego'' Korczaka - bohatera ''Deklaracji nieśmiertelności'' (2010), taternika, który lata świetności ma już za sobą. Drugi - zmagający się z łatką ''farbowanego lisa'', przylepioną mu przez byłą gwiazdę polskiej piłki, walczy jednocześnie o szacunek kibiców i należne miejsce w kadrze, jak i słowa uznania ze strony surowego ojca. Relacja Perquisa z rodzicem przypomina z kolei stosunek reżysera do matki, który Koszałka sportretował w głośnym, autobiograficznym debiucie.

Reszta reprezentacji stanowi tło: częściej oglądamy ich podczas zmagań na boisku - swoją drogą fenomenalnie sfilmowanych przez czołówkę polskich operatorów, w tym m.in. Wojciecha Staronia i Bogdana Dziworskiego - niż chwil prywaty w hotelowych pokojach. Sporą uwagę twórca poświęca też masażystom drużyny - w nie mniejszym stopniu niż piłkarze przeżywającym porażkę, oraz Grzegorzowi Lato. Sceny z były prezes PZPN-u montowane są na przemian z ujęciami z momentów jego największego blasku - dzisiaj Lato to już tylko roztyty działacz, bez przerwy cmokający, rozpamiętujący stare czasy, z melodią z ''Ojca chrzestnego'' ustawioną jako dzwonek w komórce; jakie czasy, taki don Corleone.

Najbardziej w ''Będziesz legendą człowieku'' zaskakuje to, że piłkę nożną - sport przecież zespołowy - pokazuje Koszałka jako sumę jednostkowych, osobistych dramatów. Na każdym z osobna spoczywa tutaj ogromna odpowiedzialność, choć wszystkich łączy jakaś niewiara w sukces. Nawet w scenach sportowych kadrowani są pojedynczy zawodnicy. Osamotnienie piłkarzy, ale też kibiców, którzy po porażce rozchodzą się w różnych kierunkach, jest tematem może najciekawszym spośród gąszczu innych, które reżyser powplatał w ramy niewiele ponadgodzinnego filmu.

7,5/10

Zobacz zwiastuny filmu "Będziesz legendą człowieku":



---------------------------------------------------------------------------------------

"Będziesz legendą człowieku", reż. Marcin Koszałka, Polska 2012, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa 15 marca 2013 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama