To nie on miał zagrać Leszka Czyńskiego? O kulisach angażu do "Znachora" i przygotowaniach do roli

Ignacy Liss /Pawel Wodzynski /East News

Ignacy Liss w netfliksowej wersji "Znachora", która jesienią zeszłego roku trafiła na platformę i zachwyciła widzów, wcielił się w postać hrabiego Leszka Czyńskiego. Aktor w rozmowie z Interią zdradził kulisy angażu do filmu oraz podzielił się ciekawostkami z planu. Okazuje się, że nie od razu otrzymał rolę.

Ignacy Liss przyszedł na świat 16 lutego 1998 roku. Ukończył studia aktorskie w Akademii Teatralnej w Warszawie. Widzowie mogą go kojarzyć przede wszystkim z roli hrabiego Leszka Czyńskiego w najnowszej filmowej wersji "Znachora" w reżyserii Michała Gazdy. To niejedyny głośny występ aktora. W ostatnich latach pojawił się w roli głównej w filmie "Marzec '68", a także w serialu "Teściowie". Zagrał również w "Warszawiance" oraz filmie "Fanfik". A to jedynie wybrane tytuły z jego filmografii.

Reklama

"Znachor": Netfliksowa wersja podbiła serca widzów

Szanowany chirurg profesor Rafał Wilczur traci rodzinę i pamięć. Wiele lat później, zapomniany i biedny, spotyka swoją córkę. W roli głównej wystąpił Leszek Lichota, na ekranie oprócz Ignacego Lissa partnerowali mu: Maria Kowalska, Anna Szymańczyk, Mirosław Haniszewski, Mikołaj Grabowski, Izabela Kuna, Paweł Tomaszewski, Małgorzata Mikołajczak i Łukasz Szczepanowski.

Film zadebiutował na Netfliksie jesienią zeszłego roku i podbił serca widzów, co okazało się być sporym osiągnięciem. Miliony Polaków pokochało wersję w reżyserii Jerzego Hoffmana, dlatego pozytywne recenzje na temat filmu Michała Gazdy można uznać za spory sukces. "Znachora" oglądają widzowie nie tylko w Polsce. Już w pierwszym tygodniu od premiery produkcja trafiła do pierwszej dziesiątki zestawienia najpopularniejszych produkcji nieanglojęzycznych.

Ignacy Liss o angażu do "Znachora". Na początku to nie jego wybrali do roli

Ignacy Liss w netfliksowym "Znachorze" został obsadzony w roli hrabiego Leszka Czyńskiego, ukochanego Marysi Wilczurówny (w tej roli Maria Kowalska). W rozmowie z Interią, która miała miejsce z okazji festiwalu filmowego Mastercard OFF Camera w Krakowie, aktor zdradził, że nie od razu otrzymał angaż do filmu.

"To był jeden z większych castingów, na jakim byłem i pamiętam, że na początku nie zdecydowano się, żebym to ja właśnie grał hrabiego Czyńskiego. [...] Na finałowym etapie, po miesiącu czy dwóch, dowiedziałem się, że niestety nie, ale potem, kiedy już pogrzebałem tę myśl, chociaż bardzo się cieszyłem i czułem, że to może być dobre, żebym to ja zagrał hrabiego, dostałem telefon od mojej agentki, która przekazała, że pani reżyser castingu powiedziała, że chcą dać mi jeszcze jedną szansę, tylko żeby Ignacy przyszedł ubrany jak hrabia. [...] Teraz, jak sobie tak pomyślałem o tym, to przyszedłem w za dużej bluzie, bardzo długich za szerokich spodniach na ten casting, więc rzeczywiście może trzeba było pomóc wyobraźni" - opowiadał Liss w rozmowie z Interią.

Ignacy Liss o przygotowaniach do roli i inspiracji "Znachorem" Hoffmana

W filmowej wersji "Znachora" w reżyserii Jerzego Hoffmana z 1981 roku w postać hrabiego Leszka Czyńskiego wcielił się Tomasz Stockinger. Zapytaliśmy Ignacego, czy inspirował się tym bohaterem, kreując swoją postać w filmie Michała Gazdy.

"Starałem się nie patrzeć na postać z poprzedniej adaptacji. Uważam, że jest świetna, godna uwagi i można też na tego hrabiego w ten sposób spojrzeć. Jednak wydawało mi się, że, i też Michał nas też do tego pchał, żeby te nasze postaci, moja i Marysi, były współczesne. Żeby nie starać się grać tego, w jakich czasach jesteśmy, tylko ten kontekst, czyli kostium, scenografia czy sama sytuacja, w której się znajdujemy, sprawia, że jesteśmy w tamtych czasach. W kreowaniu postaci ja bazowałem na tym, żeby to było bliskie mnie, żeby były trochę uwypuklone cechy charakterystyczne, czyli że on jest taki często bezmyślny, intuicyjny w swoich wypowiedziach, to tak naprawdę nadało mu charakter lekkoducha" - mówi Ignacy Liss.

W tym samym wywiadzie przyznał, że dopiero po jakimś czasie zdał sobie sprawę z tego, że mierzą się z pewnego rodzaju legendą, szanowaną przez miliony polskich widzów.

"Dopiero po filmie zacząłem czuć wagę, że my się mierzymy z legendą, ale na planie filmowym absolutnie tego nie odczuwałem, bo sam reżyser i pani producent, oni wszyscy cały czas mówili: my robimy nową adaptację, to jest nasza historia" - zdradził.

Aktor dodał, że po pierwszym seansie nowego "Znachora" nie miał wątpliwości, że to piękna historia, której ważnym aspektem jest poruszająca muzyka autorstwa Pawła Lucewicza. Liss miał jedynie wątpliwości, czy on "nie odstaje" od reszty dopracowanych elementów filmu. "Miałem poczucie, czy ja przypadkiem nie odstaję w tę drugą stronę, bo ten film jest naprawdę świetny według mnie" - podsumował.

Czytaj więcej: Jak dobrze znasz "Znachora"? Sprawdź swoją wiedzę w quizie!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ignacy Liss | Znachor (Netflix) | Mastercard OFF CAMERA 2024
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama