"Bo we mnie jest seks". Krzysztof Zalewski: "Lucek jest zbiorowym portretem kochanków Kaliny"

W czwartek 4 listopada w Warszawie odbyła się premiera filmu "Bo we mnie jest seks", na której obecny był m.in. piosenkarz Krzysztof Zalewski, odtwórca roli Lucka. - Przede wszystkim zgodziłem się na udział w tym filmie, bo Lucek jest młodocianym piosenkarzem, więc dzieli nas w zasadzie tylko te 60 lat. Pomyślałem, że nie jest to daleka postać ode mnie prawdziwego, więc może po prostu dam radę - powiedział w rozmowie z Interią.

- Lucek nie jest prawdziwą postacią, to nie jest odtwarzanie żywego człowieka. Lucek jest bardziej takim zbiorowym portretem kochanków Kaliny. Jest postacią, dzięki której możemy zrozumieć dynamikę jej małżeństwa, jej związku ze Stanisławem Dygatem - wyjaśnił Krzysztof Zalewski.

Piosenkarz, zapytany o to, czy ukazanie skomplikowanej relacji kochanków było trudne, przyznał, że brakuje mu porównania, by to ocenić. - Szczęśliwie dzięki dobrej atmosferze na planie i dzięki temu, że grałem z Marysią i z Leszkiem, czułem się dosyć swobodnie, mimo tego, że na co dzień robię zupełnie co innego. Wydaje mi się, że udało nam się w tym naszym trójkącie uzyskać jakąś taką prawdziwą chemię. Polubiliśmy się też poza planem, to na pewno pomogło - podkreślił Krzysztof Zalewski.

Na premierze filmu "Bo we mnie jest seks" obecna była ekipa Interii w składzie Katarzyna Drelich i Łukasz Piątek.

Film

Bo we mnie jest seks

Polska, 2020

Rok 1963. Gwiazda Kaliny Jędrusik (Maria Dębska) świeci pełnym blaskiem. Aktorka jest szczęśliwą żoną Stanisława Dygata (Leszek Lichota), ma gorący romans z młodym piosenkarzem, którego jej mąż całkowicie akceptuje. Jednak jej bezwstydna radość życia wielu razi i oburza. Po występie na Barbórce... zobacz więcej

Reklama