"Bo we mnie jest seks". Katarzyna Klimkiewicz: "To nie jest film biograficzny"

W czwartek 4 listopada w Warszawie odbyła się premiera filmu "Bo we mnie jest seks". - To jest wariacja na temat epizodu z życia Kaliny Jędrusik. To nie jest biograficzny film, w którym my opowiadamy wszystkie najważniejsze wydarzenia z jej życia, które ją ukształtowały i próbujemy znaleźć jakąś puentę i podsumować jej życie. Ten film pokazuje parę miesięcy z życia Kaliny na przełomie 62 i 63 roku - mówi w rozmowie z Interią reżyserka filmu Katarzyna Klimkiewicz. - Filmy, które próbują opowiedzieć w krótkim czasie całe życie właściwie z natury rzeczy są trochę powierzchowne - dodaje.

Reżyserka opowiedziała także o warstwie muzycznej swojego filmu. - Motyw, żeby włączyć piosenki, pojawił się dosyć późno, kiedy już cała historia była w naszych głowach mocno skrystalizowana. Czuliśmy, że jednak brakuje nam jakiegoś aspektu bardziej lirycznego. Wtedy ten pomysł na piosenki się pojawił, jako taki trochę komentarz Kaliny to tego, co się dzieje, jakby taki kontrapunkt do tego, co ona robi, a co tak naprawdę myśli. Kiedy to się pojawiło, to faktycznie wszystko się scaliło - podkreśliła Katarzyna Klimkiewicz.

Na premierze filmu "Bo we mnie jest seks" obecna była ekipa Interii w składzie Katarzyna Drelich i Łukasz Piątek.

Filmowa opowieść o Kalinie Jędrusik trafi do kin w całej Polsce 19 listopada.

Film

Bo we mnie jest seks

Polska, 2020

Rok 1963. Gwiazda Kaliny Jędrusik (Maria Dębska) świeci pełnym blaskiem. Aktorka jest szczęśliwą żoną Stanisława Dygata (Leszek Lichota), ma gorący romans z młodym piosenkarzem, którego jej mąż całkowicie akceptuje. Jednak jej bezwstydna radość życia wielu razi i oburza. Po występie na Barbórce... zobacz więcej

Reklama