Magdalena Boczarska: Całkiem niezłe pośladki
W „Drugiej szansie” gra kapryśną, nieobliczalną gwiazdę, która dla kariery zrobi wszystko. Okazuje się, że prywatnie Magdalena Boczarska jest całkowitym przeciwieństwem Sary Daymer.
Dlaczego zgodziła się pani dać sobie i widzom "Drugą szansę"?
Magdalena Boczarska: - TVN słynie z serialowych produkcji na wysokim poziomie. Gdy przeczytałam scenariusz, wiedziałam, że to będzie hit. Moja rola jest interesująca, barwna, wciągająca. Nie mogłam odmówić!
Pani bohaterka, Sara Daymer, uwielbia zwracać na siebie uwagę strojami, nie stroni od skandali i wydaje się być skrajnie różna od pani...
- Jesteśmy jak ogień i woda. Jednak kiedy zakładam jej szpilki, różowe spódniczki i zaczynam grać, użyczam jej moich emocji, ciała, wypełniam sobą. To nas łączy.
Wyobrażam sobie, że wejście w szpilki Sary wcale nie było dla pani takie proste...
- Dla aktora nie ma większej frajdy, gdy gra postać o kompletnie innej osobowości i charakterze niż on sam. Przyznaję, że w prywatnym życiu nigdy nie założyłabym takich ciuchów, jakie nosi Sara. Razem ze stylistką, Dorotą Williams, wypracowałyśmy jej styl, który mimo różu i falbanek wcale nie jest kiczowaty (uśmiech). Rozkręcam się, dorzucam kolejne dodatki, by było na bogato. Uwielbiam to!
Małgorzata Kożuchowska, która gra główną rolę, zdradziła, że dodała scenę, gdy Borecka płacze w łazience. A pani modyfikowała zamysły scenarzysty lub reżysera?
- W trzecim odcinku zaplanowano scenę, na zagranie której się nie zgodziłam. Nie widziałam potrzeby, by całkowicie się obnażyć. Byłam skłonna pokazać jedynie plecy (uśmiech).
Zawsze mogła pani poprosić o dublerkę, kiedy to zrobiła jedna z polskich aktorek, gdy nie chciała zaprezentować pośladków.
- Pośladki wolałabym pokazać własne, bo lubię brać odpowiedzialność za swoje, a nie cudze ciało. Przecież w filmie nie chodzi o nagość Magdy Boczarskiej, tylko o kontekst, w jakim się pokazuję.
Nigdy pani nie kusiło, by skorzystać z dublerki?
- Po co, skoro i tak wszyscy myślą, że to ja? Notabene, uważam, że mam całkiem niezłe pośladki i jestem przekonana, że jeszcze nieraz je pokażę (uśmiech). A tak serio, to rozumiem, że bywają sytuacje, gdy partner aktorki nie zgadza się, by pokazywała ciało przed kamerą.
Prywatnie jest pani osobą wstydliwą?
- Tak! Jednak zawodowy ekshibicjonizm nie ma z tym nic wspólnego. W tych sprawach ogromne znaczenie ma praca reżysera, operatora, reszty ekipy. Nigdy nie zdarzyła mi się sytuacja, kiedy w scenie rozbieranej czułam się niekomfortowo.
Show-biznes, o którym mowa w serialu, to trudny, grząski grunt. Tu raczej nie ma miejsca na wstyd, za to trzeba mieć jaja. Co pani pomaga być na topie? Odwaga, wytrwałość?
- Na początku mojej drogi aktorskiej usłyszałam bardzo ważne i mądre słowa: jeśli chcesz robić karierę, to jej nie rób. Ja nie mam parcia na szkło. Jeżeli sukces jest mi pisany, to tak się stanie. Pozostaje mi tylko uczciwie i z oddaniem pracować. Ani sława, ani blichtr mnie nie kuszą. Tylko proszę nie mylić z błyskotkami, które uwielbiam.
Zero kaprysów, zachcianek i słabostek, jak pani bohaterka Sara, która pije wyłącznie luksusową wodę?
- To ściema! Proszę mi wierzyć - polskie aktorki nie mają takich fanaberii.
Więc słynne wysokie gaże aktorów to też mity? W takim razie skąd te drogie apartamenty, luksusowe samochody?
- Generalnie rozczaruję panią. Mieszkania najczęściej są na kredyt, samochody również. Czasami niektóre auta użyczane są niektórym w ramach reklamy marki, ale i te trzeba po jakimś czasie zwrócić (uśmiech).
Show-biznes Panią bawi, złości, a może nudzi?
- Jeśli aktor mądrze pokieruje karierą, to i show-biznes może być dla niego łaskawszy. Nie opowiadam o sobie na prawo i lewo, bo nie jestem desperatką, która próbuje sobą zainteresować. To droga donikąd. Mam wrażenie, że jestem trochę niedzisiejsza. Chyba urodziłam się trzy, cztery dekady za późno.
A czarna strona popularności? Przejmuje się pani plotkami, tzw. hejtem na swój temat?
- Dotyka mnie to, ale staram się tego nie pokazywać. Kluczowe jest, by nie dawać powodów do krytyki. Oczywiście bardzo potrzebuję akceptacji i docenienia mojej pracy, ale też znam swoją zawodową wartość.
Marzy pani o jakiejś konkretnej roli?
- Chciałabym zagrać twardą policjantkę, która biega z bronią. Ostatnio zachwyciłam się też serialem "Wersal. Prawo krwi". Pracować przy tego typu produkcji to byłoby coś!
Małgorzata Pyrko