Reklama

Katarzyna Grabowska: Aktorka nieprzypadkowa

Katarzyna Grabowska pochodzi z rodziny aktorskiej - jest córką Andrzeja Grabowskiego i siostrą Zuzanny Grabowskiej. Młoda aktorka opowiada o pracy na planie i zdradza, czy rodzina miała wpływ na jej karierę.
Katarzyna Grabowska na konferencji ramówkowej TVN /AKPA

Katarzyna Grabowska urodziła się w Krakowie, ale aktorskie szlify zdobywała w Łodzi. Choć pochodzi z artystycznego klanu (aktorami są jej rodzice, Anna Tomaszewska i Andrzej Grabowski, oraz siostra Zuzanna Grabowska), sama decyzję o wyborze zawodu podjęła dosyć późno. Możemy oglądać ją na deskach teatrów, grała w serialu "M jak miłość", a od niedawna występuje w "Zakochanych po uszy", nowej produkcji TVN7.

Jaka jest Asia Popiel?

Katarzyna Grabowska: - Asia to dobra osoba, pokazana w kontraście do Sylwii, która jest czarnym charakterem. Ale to nie znaczy, że Asi brakuje temperamentu. Czasami potrafi się zdenerwować, a nawet wściec. Przynajmniej mam nadzieję, że udało mi się pokazać ją taką kolorową. Sama chętnie obserwuję, co z tego wyszło.

Reklama

Jako Olga w "M jak miłość" też walczyłaś o uczucia pewnego Piotra...

- Asia jest zupełnie inna. Olga była nastolatką, o wiele młodszą niż ja wtedy. Miała zwariowane pomysły, bliższe Sylwii niż Asi, w dodatku była konspiratorką, próbowała odbić Piotra. A Asia to sympatyczna dziewczyna w moim wieku, 27-letnia. Bardzo mi to pomaga, lubię grać swoje rówieśnice. Często byłam obsadzana w młodszych od siebie rolach i to było w porządku, ale cieszę się, że ja i Asia jesteśmy w tym samym wieku.

Premiera była dla ciebie stresująca?

- Pracujemy nad tym serialem od wielu miesięcy, emisja wydawała się jeszcze daleka, nikt o niej nie myślał. I teraz jest mi bardzo dziwnie, że te wszystkie sceny, te wszystkie długie dni spędzone na planie trafiły na ekrany. Głównie jestem ciekawa, ale też oczywiście trochę się stresuję.

A jak to jest oglądać samą siebie na ekranie?

- Zawsze trudno, jestem bardzo krytyczna w stosunku do siebie. Z zainteresowaniem patrzę na swoje sceny, obserwuję, jak wyglądałam, jak powiedziałam swoją kwestię. Zawsze jest scena, którą można było zagrać lepiej... albo gorzej. Bardzo dobrze, że nie podobam się sobie w stu procentach, bo cóż wtedy miałabym robić dalej ze swoim życiem i aktorstwem, jak miałabym się rozwijać?

Co cię przekonało do przyjęcia tej roli?

- Nic mnie nie musiało przekonywać (śmiech). Wydaje mi się, że są takie role, którym się nie odmawia. Ten serial wszystko zmienił, musiałam się wyprowadzić na rok do Krakowa, zostawić część swojego życia. Ale kiedy, jeśli nie teraz? Oprócz tego scenariusz mi się podobał i lubię moją Asię, więc nie mogło być lepiej. Musisz teraz bez przerwy krążyć między różnymi miastami.

Podoba ci się takie życie w drodze?

- Ono ma swoje uroki, i to spore uroki. Poznaję wielu ludzi, na planie jest cudownie, często gdzieś razem wychodzimy, to taka jedna wielka kolonia. Ale jest też trudno. Mój mąż mieszka w Warszawie, dużo pracuje i nie jesteśmy w stanie się widywać tak często, jak byśmy chcieli. Ale gra jest warta świeczki.

Jak ci się pracuje na planie ze zwierzętami?

- Wcześniej, kiedy dopiero rozmawialiśmy o tej roli, zostałam wypytana, jak tam u mnie ze stosunkiem do zwierząt, czy się boję, czy jestem uczulona. Na szczęście nie mam takich problemów. Osobiście bardzo lubię zwierzęta. Czasami są trudne dni, mamy bardzo dużo scen, a zwierzaki zawsze wprowadzają taką dodatkową energię. Oczywiście są nieprzewidywalne i różnie się czasem zachowują, ale na planie zawsze jest weterynarz i wspólnie dajemy radę. W serialu było dużo ciekawych zwierząt, głównie psy i koty, ale ostatnio też żółw, królik, a nawet szczur...

Twoja bohaterka twierdzi, że ma pecha. Wierzysz w takie rzeczy?

- Nie wiem, czy wierzę, ale wiele osób mi mówi, że mam szczęście. Chyba rzeczywiście tak jest. Pewne rzeczy do mnie przychodzą same, i to w dobrym momencie. Po prostu tak się trafia. To mnie różni od Asi. Może po prostu to się tak dobrze układa, a może podjęłam w przeszłości dobre decyzje.

Zawsze wiedziałaś, że zostaniesz aktorką?

- Nie, to przyszło z czasem. Dopiero w drugiej klasie liceum doszłam do wniosku, że to może mieć sens. Prawdę mówiąc, postanowiłam spróbować przygotować się do egzaminów do szkoły aktorskiej z braku lepszego pomysłu na życie. Zbliżał się termin przesłuchań, trzeba było się decydować.

I się zdecydowałaś?

- Było to w jakiś sposób naturalne. Kiedy zaczęłam się przygotowywać do egzaminów wstępnych, okazało się, że innym też podoba się moja gra. Kolejnym potwierdzeniem tego, że to praca dla mnie, był fakt, że się dostałam. Ale nie do szkoły w Krakowie; było mi z tego powodu przykro, aczkolwiek wyszło mi to na dobre. Studiowałam w Łodzi. To zdeterminowało wiele moich późniejszych zawodowych i prywatnych decyzji. A potem to już samo poszło.

Rodzice zachęcali cię do wyboru właśnie takiej drogi?

- Nie. Ani nie zachęcali, ani nie zniechęcali. Moja mama bardzo się ucieszyła, że się dostałam, bo wiedziała, jak mi na tym zależy. Ale nie dlatego że ona tego chciała, tylko dlatego, że to mój sukces i że to dla mnie ważne, że się tam dostałam. Gdybym powiedziała, że nie mam zamiaru zdawać, że chcę robić coś innego, to tak samo by kibicowała i tak samo by się cieszyła z innych decyzji i sukcesów.

Rozmawiacie w rodzinie o swoich rolach?

- Czasami. Rozmawiamy sobie, plotkujemy, zawsze mi doradzą, ale to nigdy nie jest tak, że muszę się z nimi skonsultować, bo bez tego nie dam rady. Sama staram się sobie obierać drogę. Grałam bardzo długo w teatrze w Łodzi i nie było tam ani mojej mamy, ani taty, przyjeżdżali tylko na spektakle. Nauczyłam się zawodowo sama żyć, tak samo jak wcześniej żyłam w szkole w Łodzi, z którą moi rodzice nie mają nic wspólnego. I to mnie nauczyło samodzielności.

Twój ojciec też gra w "Zakochanych po uszy". Spotkaliście się na planie?

- Nie, mój tata jest "przypisany" do innego wątku, bardziej związanego z postacią Sylwii niż z moją. Ale to bardzo zabawne, że też tam gra. Mogłam mu powiedzieć: "Tato, zapraszam cię do mojego serialu".

Rozmawiała Joanna Kołakowska



Telemax
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Grabowska | Andrzej Grabowski | Zuzanna Grabowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy