Reklama

Agnieszka Kaczorowska: Na życie nie mam planu B

Popularność zdobyła rolą Bożenki z "Klanu", ale Agnieszka Kaczorowska udowodniła, że nie jest tylko serialową gwiazdą - w 2015 roku wygrała trzecią edycję programu "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami". Tancerka i aktorka opowiada, jak wygląda jej codzienność w czasach pandemii.
Agnieszka Kaczorowska cieszy się, że mieszka już w swoim nowym domu /Bartosz Krupa /East News

Epidemia koronawirusa opanowała świat. Dom stał się dla ciebie i twojej rodziny azylem czy więzieniem?

Agnieszka Kaczorowska: - Dom to zawsze azyl. Niedawno wprowadziliśmy się do nowego, więc czas kwarantanny spędzamy na porządkowaniu  i rozpakowywaniu ostatnich kartonów. Oboje z mężem pracujemy teraz zdalnie, a to wyzwanie, aby zmobilizować się i zrobić wszystko na czas. Myślę, że nie tylko ja znam to uczucie. A co jeszcze robimy ciekawego? Tańczymy, bawimy się z córeczką i gotujemy, a właściwie... Maciek gotuje.

Reklama

Jaką jesteś mamą, a jaką panią domu?

- Myślę, że jestem świetną mamą, ale... słabą panią domu. (uśmiech) Nie gotuję dobrze, za to mój mąż znakomicie! Nie lubię sprzątać. Odkurzają za nas roboty i składam hołd temu, kto je wymyślił! Ale jak każdy z nas, pewne rzeczy w domu muszę robić. Motywuje mnie do tego uczucie spokoju i szczęścia, gdy umoszczę się z kawą na kanapie, spojrzę na nasz domek i pomyślę sobie: "Ale tu przyjemnie".

Serial "Klan" poznaje kolejne pokolenie Polaków. Zdarzało ci się oglądać go z najbliższymi?

- Mama nagrywała wszystkie odcinki z moim udziałem od samego początku. I tak jest do dziś! Gdy jestem u niej, to czasem mi się zdarza, że wspólnie sobie oglądamy. Jednak w moim domu prawie w ogóle nie włączamy telewizora. A jeśli już, to gdy Emilka pójdzie spać, a my mamy trochę czasu dla siebie.

A propos... Czy po urodzeniu córeczki zmieniło się twoje podejście do pracy?

- Oj, bardzo! Kariera i praca spadły na dalszy plan. Choć zawsze rodzina była dla mnie nadrzędną wartością, to po urodzeniu Emilki nabrało to kompletnie nowego znaczenia i większego wymiaru!

Od zawsze byłaś zapracowana - szkoła tańca, turnieje, plan zdjęciowy. A jakaś rozrywka?

- Gdy byłam dzieckiem, zawsze znajdowałam czas na wyjście na podwórko czy na zabawę z koleżankami i kolegami. Później już było trudniej. W liceum miałam klapki na oczach - świat przesłaniał mi taniec.

Miałaś plan B na swoje życie?

- Dla mnie nie ma czegoś takiego jak plan B. Jest tylko wersja podstawowa! Jeśli coś nie idzie po mojej myśli lub zmieniają się okoliczności, to ewoluuje również plan. Ale to dalej jest plan A. (uśmiech)

Rozmawiała Edyta Karczewska-Madej


Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy