Zdobył aż pięć Oscarów! Po latach wciąż robi wrażenie
"Braveheart - Waleczne Serce" poruszył serca publiczności na całym świecie. Nagrodzone pięcioma Oscarami dzieło Mela Gibsona nie bez powodu uznawane jest za kultowe. To niezwykła opowieść o odwadze, nieustępliwości i waleczności, która potrafi zaszczepić w ludziach wiarę w to, że los da się odmienić. Choć od premiery minęło 30 lat, treść filmu nadal jest aktualna i napełnia serca nadzieją.
Akcja filmu "Braveheart - Waleczne Serce" (1995) zaczyna się pod koniec XIII wieku, kiedy król Szkocji umiera, nie pozostawiając po sobie potomka, który mógłby objąć tron. Władzę w brutalny sposób przejmują Anglicy pod wodzą Edwarda I. Świadkiem tych makabrycznych wydarzeń jest młody William Wallace. Wychowuje się pod opieką swojego wuja, a gdy dorasta, wraca do rodzinnej wioski. Tam poznaje na nowo swoją przyjaciółkę z dzieciństwa Murron. Oboje ponownie rozpalają piece miłości i zakochują się w sobie. Niestety, po tym, gdy kobieta w obronie własnej rani żołnierza, zostaje skazana na publiczną egzekucję, a jej wybrankowi nie udaje się jej uratować.
To wydarzenie jest momentem przełomowym w życiu Williama. Razem z mieszkańcami wioski atakuje angielski garnizon i zwycięża. Zaczyna też gromadzić wokół siebie coraz większe zastępy Szkotów, co niepokoi króla Edwarda I, rozkazującego pacyfikację wiosek.
Wallace otrzymuje tytuł szlachecki od szkockich panów, którzy prowadzą raczej łagodną politykę wobec angielskiego władcy. W ramach rozmów pokojowych Edward I wysyła księżniczkę Isabelle. Kobieta zaczyna fascynować się charyzmą Williama i zdradza mu sekretne plany. Jednakże przekupiona szlachta sabotuje walecznego wojownika i tym razem nie udaje mu się zwyciężyć. W wyniku kolejnych intryg zostaje schwytany przez Anglików. Ostatnim słowem wypowiedzianym przez szkockiego bohatera jest: "wolność".
Realizacja "Bravehearta" była nie lada wyzwaniem, które przyniosło ostatecznie ogromny sukces. "Na planie było 3500 osób, dziewięć kamer i ja na quadzie w kostiumie z niebieską twarzą, sprawdzający pozycje kamer, ponieważ miałem tylko dwa monitory. Było zabawnie" - wspominał po latach Gibson.
Warto zaznaczyć, że statyści w dużej mierze pochodzili z irlandzkiego odpowiednika służby terytorialnej i wcielali się w obie strony filmowego konfliktu.
"Grali po obu stronach. Jednego dnia byli brudni, w perukach i kiltach, a następnego byli już ubrani w zbroje i takie tam. Potem dzieliliśmy ich na pół. To było szalone" - opowiadał reżyser.
Kolejną ciekawostką jest również to, że zatrudnieni statyści często pochodzili z rywalizujących ze sobą jednostek, co tylko wzmagało pikanterię scen walki i sprawiało, że starcia nabierały dodatkowego wymiaru i autentyzmu.
Dziś nie ma wątpliwości, że te starania się opłaciły. Film zdobył aż pięć Oscarów, w tym za najlepszy film i reżyserię. Słowa wypowiadane przez tytułowego bohatera, by zmotywować towarzyszy do walki ("Mogą odebrać nam życie, ale nigdy nie odbiorą nam wolności!"), zapisały się w historii kina i wzruszają publiczność do dziś.
Film Mela Gibsona można byłoby zamknąć w kilku słowach. To niezwykła opowieść o odwadze, nieustępliwości i waleczności, która potrafi zaszczepić w ludziach nadzieję na to, że los da się odmienić. Jego treść, przejmująca i potrzebna, mimo upływu 30 lat nie straciła na aktualności. I gdy w grę wchodzą takie wartości jak wolność, niezależność i niepodległość można przypuszczać, że będzie poruszać widzów jeszcze przez długi czas.
Zobacz też: "Szklana pułapka 3" prawie nie weszła do kin. Wszystko przez narodową tragedię