Reklama

Weekend w kinie: Mroczne cienie

Siedem filmów wchodzi na ekrany polskich kin w piątek, 11 sierpnia. Najgłośniejsze z premier to z pewnością: "Mroczna wieża" - ekranizacja prozy Stephena Kinga, a także kontynuacja horroru "Annabelle".

Człowiek w czerni uciekał przez pustynię. Podążał za nim rewolwerowiec - tymi słowami Stephen King powołał do życia uniwersum, które teraz zobaczymy na wielkim ekranie w gorąco oczekiwanym filmie "Mroczna wieża". 50 lat na rynku, właściwie od początku w czołówce, 80 książek, z których większość okazała się międzynarodowymi bestsellerami - wszystko to zapewniło Kingowi niepodważalną pozycję mistrza w dziedzinie opowiadania historii. Pośród cieszących się ogromną popularnością dzieł autorstwa Kinga w samym centrum znajduje się seria "Mroczna wieża", historia odwiecznej walki dobra ze złem, którą autor uznaje za swoje "opus magnum". Ostatni rewolwerowiec, Roland Deschain (Idris Elba), utknął w niekończącej się walce z Walterem O’Dimem, znanym także jako Człowiek w Czerni (Matthew McConaughey). Zdeterminowany, za wszelką cenę próbuje ochronić przed zniszczeniem tytułową wieżę, miejsce, która scala światy.

Reklama

"Annabelle: Narodziny zła" Davida Sandberga to kontynuacja filmowego hitu, który w 2014 roku zarobił w kinach ponad 250 mln dolarów. Produkcja Johna Leonettiego była spin-offem o rok wcześniejszej "Obecności" Jamesa Wana, również cieszącej się ogromną popularnością i zbierającej świetnej recenzje. Premierze "Annabelle" towarzyszyło jednak wiele kontrowersji. Kilka dni po ekranowym debiucie horror został wycofany z francuskich kin. Ich właściciele twierdzili, że w czasie projekcji regularnie wybuchały bijatyki, dochodziło do masowych aktów chuligaństwa i wandalizmu, często interweniowała policja. Młodzi widzowie atakowali starsze osoby, demolowali sale kinowe i oddawali mocz pomiędzy siedzeniami. Czy podobnie będzie w wypadku sequela opowiadającego o lalkarzu i jego żonie, którzy kilka lat po śmierci córki przyjmują pod swój dach zakonnicę i dziewczynki z sierocińca. Ewentualny skandal tylko pomoże filmowy wyrównać finansowy sukces poprzednika.

Brytyjska komedia "Zawsze jest czas na miłość" udowadnia, że tytułowe uczucie potrafi zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie - niezależnie od wieku, pojemności portfela i tego "co ludzie powiedzą". Emily Walters (Diane Keaton) jest amerykańską wdową mieszkającą w sąsiadującej z wiejskim otoczeniem dzielnicy Londynu. Kobieta nie może jednak znaleźć sobie miejsca w życiu. Nie ma głowy do takich "drobnostek" jak własne mieszkanie, finanse czy przyszłość własnego syna. Pewnego dnia poznaje ekscentrycznego właściciela osobliwej chatki znajdującej się na obrzeżach miasta (Brendan Gleeson). Między nimi rodzi się wyjątkowa więź, która przeczy wszystkim konwenansom. Wkrótce mężczyzna staje się celem nieuczciwych przedsiębiorców, którzy chcą go wysiedlić. Emily zrobi wszystko, aby mu pomóc, ryzykując nawet odrzucenie przez grono dotychczasowych znajomych. Mężczyzna okazuje się być wrażliwym romantykiem, a nietypowa relacja z każdym dniem przeradza się w "coś więcej". Niespodziewany romans wypełnia lukę w życiu obojga.

Burleskowy "Paryż na bosaka", pełen niecodziennych żartów i slapstickowej choreografii, wykorzystuje humor, żeby opowiedzieć o najistotniejszych sprawach, takich jak śmierć, wolność wyboru, samotność i solidarność. Uporządkowane życie Fiony (Fiona Gordon) zakłóca pewnego dnia pełen rozpaczy list od mieszkającej w Paryżu 88-letniej ciotki Marthy (nominowana do Oscara legenda francuskiego kina Emmanuelle Riva w swojej ostatniej roli). Fiona wskakuje w pierwszy samolot do Europy. Na miejscu odkrywa, że Martha zniknęła. W lawinie spektakularnych katastrof poznaje Doma (Dominique Abel), uprzejmego, ale denerwującego kloszarda, który nie chce jej zostawić w spokoju. Z czasem przestaje jej to przeszkadzać...

Lata 20. XX wieku, Korea znajduje się pod japońską okupacją. Oto tło "Gry cieni" - południowokoreańskiego kandydata do Oscara. Lee Jung-chool, były członek koreańskiego ruchu oporu, a teraz oficer japońskiej policji, otrzymuje specjalną misję zinfiltrowania ruchu walczącego o niepodległość Korei. Policjant poznaje się z Kim Woo-Jinem, handlarzem dziełami sztuki, który w rzeczywistości jest lokalnym przywódcą ruchu oporu. Choć obaj mężczyźni znają swoją prawdziwą tożsamość i intencje, podejmują ryzykowną grę. Gdy członkowie ruch oporu wyruszają do Szanghaju, żeby zdobyć materiały wybuchowe, które mają zamiar podłożyć w siedzibie japońskiego rządu w Seulu, Lee Jung-Chool i japoński oficer Hashimoto wyruszają za nimi w pościg. Nagle okazuje się, że informację o planowanych działaniach wyciekają z obu stron, ale nikt nie ma pojęcia kim są informatorzy.

Familijne "Moje wakacje z Rudym" to pełna humoru i przygód, wakacyjna opowieść o wielkiej przyjaźni między jedenastoletnim chłopcem, a niezwykłym czerwonym psem osadzona w niepowtarzalnych plenerach krainy kangurów.  Kiedy jedenastoletni Mick (Levi Miller) zostaje wysłany na farmę dziadka (Bryan Brown) w odległym regionie Pilbara w Zachodniej Australii, spodziewa się, że na miejscu czeka go wyłącznie nuda i ciężka praca. Wszystko zmienia się, gdy w życiu Micka pojawia się Rudy - jedyny w swoim rodzaju czerwony pies. Przygarnięty przez chłopca rezolutny zwierzak z miejsca staje się jego nieodłącznym towarzyszem oraz przyjacielem na dobre i na złe. Wkrótce wielka przyjaźń łącząca Micka i Rudego, da początek wydarzeniom, którymi zachwyci się cały kraj!

Animowane "Niedoparki" to ekranizacja książki Pavla Sruta pod tym samym tytułem. Tytułowi bo0haterowie zajmują się skakaniem na jednej nodze, robieniem kawałów, śpiewaniem śmiesznych piosenek, a kiedy indziej wymyślaniem niebezpiecznych zabaw. Są wśród nich również tacy, którzy należą do gangów, organizują skarpetkowe porwania i żądają okupów. Jedno można powiedzieć na pewno - w ich życiu nie ma miejsca na nudę! To dziarskie, pełne humoru, energii i pomysłów stworzenia, które zamieszkują szczeliny między książkami, szuflady, dna szaf i różne inne zakamarki. Są stałymi bywalcami ludzkich mieszkań. Niech nie dziwią cię zatem ginące skarpetki, zwłaszcza te z naturalnych włókien - zapewne są już na dnie żołądka Hihlika lub Ramzesa albo jakiegoś innego stwora z niedparkowej ferajny. Gdy już zabierają skarpetkę, to tylko jedną z pary, bo wtedy jest o wiele weselej i zabawniej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kinowe premiery
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy