Te role uczyniły z niego legendę Hollywood. Trzeba je znać
Zmarł pod koniec lutego 2025 roku Gene Hackman pozostawił po sobie wiele ról, które zapisały się w historii kina. Często wcielał się w porywczych mężczyzn, wątpiących w siebie i próbujących ukryć kompleksy za brutalnością. Oto filmy, uczyniły z niego legendę.
Przełom w karierze Hackmana i jego pierwsza nominacja do Oscara. Wcielił się w starszego brata tytułowego Clyde'a (Warren Beatty) oraz członka jego bandy. Chociaż prawdziwy Buck Burrows był najbrutalniejszym spośród grupy, Hackman obdarzył narwanego przestępcę poczuciem humoru, które czyni każdy jego moment na ekranie godnym zapamiętania. Reżyser Arthur Penn był pod wielkim wrażeniem jego zaangażowania. Stwierdził, że Hackman to aktor, który wkłada w swój fach całe serce.
Rola detektywa Jimmy'ego "Popeye'a" Doyle'a przyniosła Hackmanowi pierwszego Oscara, a także zdefiniowała jego karierę. Wcielił się w stróża prawa, który w pogoni za handlarzem narkotyków nie boi się nagiąć wszystkich możliwych zasad. Poza tym bywa gburowaty, opryskliwy i brutalny. W pierwszej chwili trudno uwierzyć, że to nasz protagonista. Tym bardziej że przez swą brawurę i bezmyślność często sprowadza niebezpieczeństwo na osoby postronne, nie osiągając przy tym żadnego z założonych celów. Wystarczy wspomnieć pościg ulicami Brooklynu, dzięki któremu "Francuski łącznik" zapisał się w historii kina.
W kultowym filmie katastroficznym Hackman wcielił się w duchownego w kryzysie wiary, który zostaje nieformalnym przywódcą grupy ocalałych z katastrofy luksusowego statku pasażerskiego. Po latach przyznał, że był to najbardziej wymagający fizycznie film w jego karierze. Na planie doznał kontuzji kolana, a tempo pracy i wysiłek w nią włożony sprawiał, że nie dogadywał się z resztą obsady. Przez trzy dni realizowano scenę pod wodą, w której jego bohater jest ratowany przed utonięciem przez postać Shelly Winters. W pewnym momencie Hackman zarzucił jej, że ta chciała go zabić. "Nie mogłam zaprzeczyć" - odparła aktorka 20 lat później w rozmowie z Conanem O'Brienem.
Hackman zarobił na "Tragedii Posejdona" krocie, ale nie przepadał za tym filmem. Gdy na planie "Genialnego klanu" Ben Stiller przyznał, że uwielbiał jego rolę, legendarny aktor stwierdził, że nakręcił to tylko dla pieniędzy.
W nagrodzonej Złotą Palmą "Rozmowie" Francisa Forda Coppoli Hackman wcielił się w Harry'ego Caula, eksperta od podsłuchów, który wierzy, że na nagranym przez niego materiale został zarejestrowany plan morderstwa. Film wpisywał się w erę paranoi związanej z aferą Watergate.
Hackman miał problem z zagraniem Caula, ponieważ bohater tak bardzo różnił się od niego. Coppola określił aktora jako bardzo otwartą osobę, tymczasem wycofany protagonista filmu przez większość czasu mierzył się ze swoimi wewnętrznymi lękami i nie dopuszczał do siebie innych osób. Próbując wejść w jego głowę, Hackman często stawał się drażliwy. Po latach uznał postać Caula za jedną ze swoich ulubionych ról.
W epickim filmie wojennym Richarda Attenborougha Hackman wcielił się w generała Stanisława Sosabowskiego, dowódcę 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, która brała udział w zakończonej porażką operacji Market Garden w 1944 roku. W kilku scenach słyszymy, jak aktor wypowiada kilka słów w naszym języku. Polskich widzów szczególnie rozbawiło hasło "Śnur", które pada w czasie nieudanej przeprawy przez Ren.
W 1978 roku Hackman wcielił się w nemezis Człowieka ze Stali. Jego Lex Luthor różnił się zarówno od komiksowego pierwowzoru, jak i późniejszych adaptacji. Na papierze był on przedstawiany jako łysy szalony naukowiec chcący podbić lub zniszczyć świat. W latach osiemdziesiątych stał się on biznesmenem dążącym do ideału, uważającym, że przybysz z planety Krypton zahamował ewolucję gatunku ludzkiego.
Hackman nie chciał ogolić głowy do roli Luthora. Stąd złoczyńca "Supermana" przez większość czasu jest widziany z bujną, rudą czupryną. Nie jest szaleńcem ani zbawcą ludzkości. To typ w rodzaju handlarza, który nie zważa na ofiary postronne swojego dążenia do jak największego zysku. A przy okazji czarujący gość, który później wyładuje frustrację na swoich pracownikach. Niemal na pewno zdradzi każdego, z kim się sprzymierzy, ale zawsze podsumowuje sytuację ciętym dowcipem. Ta niezwykle pogodna adaptacja Luthora uchodzi wśród fanów Supermana za jedną z najbardziej lubianych.
Antywestern Clinta Eastwooda przyniósł Hackmanowi drugiego Oscara w karierze, tym razem za rolę drugoplanową. Wcielił się w Małego Billa Daggetta, szeryfa miasteczka Big Whiskey i dawnego bandytę. Chociaż na piersi nosi gwiazdę stróża prawa, nigdy nie odpokutował i nie żałował swoich przeszłych dokonań. Jako szeryf nadużywa swej władzy, chętnie sięgając po przemocowe środki, szczególnie w stosunku do słabszych lub bezbronnych.
Co zaskakujące, Hackman nie chciał początkowo przyjąć angażu. Jego córki nie były zadowolone z wcześniejszych wyborów aktora, który często występował w filmach pełnych przemocy. Mając na uwadze ich zdanie, Hackman odmówił Eastwoodowi. Dopiero po rozmowie z reżyserem przyjął rolę w "Bez przebaczenia".
Ostatnia wybitna rola w karierze Hackmana. Zagrał Royala, głowę klanu Tanenbaumów, który sprezentowałem każdemu z trójki swoich dzieci zestaw traum i nerwic. Po latach nestor rodu próbuje odnowić kontakt ze swoimi dorosłymi już synami i córką. Nie zamierza jednak zmieniać swojego zachowania i pozostaje zdziecinniałym egocentrykiem.
Hackman otrzymał za "Genialny klan" Złoty Glob. Na planie nie ukrywał jednak, że nie przepada za reżyserem Wesem Andersonem. Inni aktorzy wspominali, że wyrażał się o nim obraźliwie. Sam Anderson nie żałował jednak zaangażowania go. "To wielki talent i naprawdę lubiłem z nim pracować. Chociaż był wobec mnie bardzo wymagający, oglądanie, jak wchodzi w te sceny, było ekscytujące" - wspominał.