Sonia Bohosiewicz zakpiła z internetowych pochlebców
Sonia Bohosiewicz, która dopiero co wróciła z Malediwów, opublikowała na Instagramie post, w którym zestawia idealne zdjęcie swojej sylwetki z filmikiem, na którym jej ciału daleko jest do lansowanej w mediach "jędrności". Zdjęcie i filmik powstały podczas tej samej sesji na Malediwach.
Aktorka pokazała tym samym, jak ogromny dystans ma do siebie i do "obowiązku" promowania się przez wyidealizowane przekazy w mediach społecznościowych. Po wcześniejszych "wakacyjnych" publikacjach zbierała same pochwały i zachwyty za swoją sylwetkę. Zarobiła na nie dwoma zdjęciami w żółtym bikini: pierwszym, gdy biegnie w stronę oceanu i drugim - w wyskoku, czyli w klasycznym kadrze, jakimi raczą nas katalogi biur podróży.
Teraz dodała coś, co nazwała backstagem - filmik, zaprezentowany w zwolnionym tempie, na którym widać niedoskonałość jej ciała. Sonia Bohosiewicz dodała do tej prezentacji wpis: "Znacie już zdjęcie, gdzie zachwycam figurą, a teraz backstage powstania zdjęcia i to, co mnie zaskoczyło w drugim życiu, jakie odbywa się na moim ciele, a że z tyłu, to nie miałam świadomości".
Tym sposobem Bohosiewicz zadała swoim pochlebcom trudne zadanie. Kilkoro wyszło z tego obronną ręką... choć może bardziej - obronnym słowem. Post aktorki skomentowano, że: "jest naturalną kobietą, która wszystko ma na swoim miejscu", "ma skórę i tkankę tłuszczową, jak każdy z nas", czy, że "jak się pupa trzęsie to jest lepiej, niż gdy lata brzuch".
Odezwała się też Urszula Dudziak, która napisała, że "autentyczność i prawda jest w cenie". Na to Bohosiewicz odpowiedziała, że pragnie się z Dudziak spotkać na Zanzibarze (gdzie piosenkarka i kompozytorka obecnie przebywa). Tym razem się nie uda, ale... "Pan Demi jeszcze nie koniec" - jak to ujęła Sonia Bohosiewicz.