Przez lata starał się powtórzyć sukces znanego ojca. W końcu wybrał własną drogę
Krytycy są zgodni, że Lewis Pullman jest największym odkryciem "Thunderbolts*", najnowszej odsłony Kinowego Uniwersum Marvela. Kariera 32-letniego aktora trwa od ponad dekady. Jego ojcem jest gwiazdor kultowych filmów, a Pullman przez długi czas uczył się, jak wyjść spod jego cienia. W końcu zdał sobie sprawę, że zamiast próbować powtórzyć sukces rodzica, musi znaleźć własną drogę.
Cała rodzina Lewisa pracuje w branży rozrywkowej. Jego ojciec Bill Pullman jest aktorem, znanym z ról w "Dniu niepodległości" i "Kosmicznych jajach". Jego matka Tamara Hurwitz jest tancerką. Siostra Maesa śpiewa i komponuję muzykę, a brat Jack projektuje maski i lalki. On, najmłodszy z trójki rodzeństwa, zdecydował się pójść w ślady ojca.
Kino towarzyszyło mu od dziecka. "Gdy dorastaliśmy, oglądaliśmy sporo filmów, które lubili nas rodzice, dużo starszych tytułów. Bylem najmłodszy, więc moje zdanie nigdy się nie liczyło. Puściłbym coś Marvela, ale mój głos nigdy nie był słyszany" - wyznał w rozmowie z "People".
Swą karierę rozpoczął w 2013 roku od występów w filmach krótkometrażowych. W 2015 roku otrzymał główną rolę w serialu "Highston" Sachy Barona Cohena. Opowiadał on o 19-latku, którego przyjaciółmi są wyimaginowani celebryci. Chociaż opinie o pilocie były dobre, nie zrealizowano kolejnych odcinków.
W następnych latach zagrał między innymi Majora Majora Majora Majora w serialowej adaptacji "Paragrafu 22" George'a Clooneya oraz jednego z pilotów myśliwców w "Top Gun: Maverick". Przełomem w jego karierze wydaje się występ w "Thunderbolts*" na podstawie komiksów Marvela. Wcielił się w Boba, cierpiącego na amnezję ciamajdowatego faceta, który skrywa potężną moc i przerażającą tajemnicę.
Lewis bardzo liczy się ze zadaniem swojego ojca. W rozmowie z "People" przyznał, że przesłał mu scenariusz "Thunderbolts*", gdy otrzymał angaż do roli Boba. "Ojciec zawsze powtarza: najpierw historia, najpierw fabuła, najpierw postać. Czekałem, aż dostanę cały scenariusz, bo chciałem mu go przesłać i przegadać" - wspominał. "[Po lekturze] stwierdził, że mam w nim dużo do zrobienia. Także będę miał sporo pracy".
Twórca postaci Boba, Paul Jenkins, wyznał w rozmowie z "Comic Book Resources", że jest pod ogromnym wrażeniem jego występu. "Szanuję, że Lewis był w stanie oddać wszystkie jego twarze w tak ograniczonej przestrzeni, jak kino superbohaterskie. To bardzo skromny i przemiły facet. [...] Powiedziałem mu, że jestem z niego dumny. Bo zrozumiał całą drogę tej postaci. I przedstawił ją w filmie, a to wymagało mnóstwa pracy" - mówił twórca komiksów.
Podobnego zdania są widzowie. Pullman powróci jako Bob w filmie "Avengers: Doomsday" braci Russo, do którego zdjęcia właśnie trwają. Premiera już 1 maja 2026 roku.
32-letni aktor nie ukrywał, że posiadanie znanych rodziców bardzo pomogło mu w karierze. "Najtrudniej jest dostać możliwość na nabycie doświadczenia i odnalezienie stabilności w pracy aktora. To jest właśnie najwspanialsza rzecz w nepotyzmie. Potrzebowałem sporo czasu, by poczuć się komfortowo przed kamerą i zapomnieć, że ona tam jest. Nie nauczyłbym się tego, gdybym nie dostał po drodze tylu szans" - przyznał w rozmowie z "The Hollywood Reporter".
Presja wynikała także z faktu, że jego ojcem jest Bill Pullman. "Było mi ciężko powtórzyć jego sukces. W końcu doszło do mnie, że nie jest to możliwe, poczułem ulgę. Zdałem sobie sprawę, że moja przyszłość w filmie będzie związana z tym, co sam sobie wypracuję. Pozwoliłem sobie, by znaleźć swój własny głos" - kontynuował.