Po jej debiucie nikt nic nie oczekiwał. Później wszyscy zbierali szczęki z podłogi
Jodie Comer jest obecnie jedną z najpopularniejszych brytyjskich aktorek pracujących w Hollywood. 32-latkę zobaczymy niedługo w horrorze "28 lat później". Jej wielka kariera rozpoczęła się zaledwie kilka lat temu za sprawą serialu "Obsesja Eve". W tym czasie aktorka z sukcesem przeniosła się z małego ekranu do kin. Nigdy nie zapomniała jednak o swoich korzeniach. Zdążyła także poznać wiele z ciemnych stron sławy.
Jej kariera rozpoczęła się w szkole podstawowej. 12-letnia Comer wzięła udział w konkursie talentów, w ramach którego wyrecytowała monolog. "Wybrałam temat tragedii Hillsborough i wcieliłam się w dziewczynkę, której ojciec zginał w czasie tego meczu. Mój tata nie wiedział, na co mnie stać, więc poradził mi tylko: 'daj z siebie wszystko'. Pamiętam, jaką miał minę, gdy skończyłam. Miałam takie wielkie uczucie satysfakcji, że rodzice byli ze mnie dumni. To sprawiło, że chciałam jeszcze" - wspominała w rozmowie z "Guardianem" w 2024 roku.
Jej nauczyciel był pod tak wielkim wrażeniem występu, że poradził jej spróbować swych sił w castingu do sztuki w BBC Radio 4. Oczywiście otrzymała rolę. Jej talent nie pozostał niezauważony wśród innych aktorów radiowego słuchowiska, którzy polecili jej zatrudnienie agenta.
Przełomem w jej karierze okazała się rola psychopatycznej Villanelle w serialu "Obsesja Eve" (2018-2022), za który otrzymała statuetkę Emmy oraz telewizyjną nagrodę BAFTA. W tej produkcji Comer wykazała wybitny talent w naśladowaniu różnych akcentów. Jak sama przyznała, jest to zasługa wygłupów, którym od dziecka oddawała się ze swoim ojcem. "Gdy leciała jakaś reklama, w której ktoś miał zabawny głos, razem z tatą naśladowaliśmy go dla zabawy" - wyjawiła w 2019 roku przed rozdaniem telewizyjnych nagród BAFTA.
Później wyznała, że jej silny akcent z Liverpoolu sprawiał, iż często przepadała w czasie castingów. "Wielokrotnie słyszałam od producentów: 'czy możesz go zgubić?'. Myślę, że jest to bardzo klasistowskie. Twój akcent świadczy o twoim pochodzeniu, to jest coś, co jest w tobie zakorzenione. Kiedyś miałam syndrom oszusta, bałam się, że nie zasługuję na sukces z powodu pochodzenia. Zrozumiałam jednak, że moje pochodzenie to moja tożsamość. Powiedziałam sobie: 'mam takie samo prawo, żeby tu być, jak każdy inny'. Potrzeba zwykle czasu, żeby to sobie uświadomić" - wyznała Comer w rozmowie z brytyjskim magazynem "Glamour".
Na dużym ekranie debiutowała w małej roli w filmie "England Is Mine" w 2017 roku. W 2019 roku zagrała epizod matki Rey w "Gwiezdnych wojnach: Skywalker. Odrodzeniu", zamknięciu nowej trylogii popularnej serii. Na pierwszym planie w pełnometrażowej produkcji wystąpiła dopiero w 2021 roku za sprawą komedii "Free Guy" z Ryanem Reynoldsem. W rozmowie z "GQ" zdradziła, że na planie spotkała wspaniałą i wspierającą ekipę filmową. Jednak projekt zupełnie nie zaangażował jej emocjonalnie. "Czułam, że się nie rozwijam. Że nic nie odkrywam. I zdałam sobie sprawę, że dotyczyło to kwestii emocjonalnej. [...] A to właśnie w niej znajduję spełnienie" - wyznała.
W podcaście "Reign with Josh Smith" aktorka zdradziła także, że podczas realizacji doszło do groźnego wypadku. "Dostałam kopniaka w twarz" - wyjawiła. "Siła kopnięcia była tak duża, że okulary, które miałam na nosie, spadły na ziemię. Mam zaburzoną koordynację ruchową, przez co musiałam bardzo intensywnie trenować z zespołem kaskaderskim. Robiłam, co w mojej mocy, ale okazało się to niewystarczające. Całe szczęście, że miałam fantastyczną i bardzo uzdolnioną dublerkę".
Po "Free Guyu" pojawiły się kolejne oferty filmowych występów. Aktorka szybko zauważyła, że jest przemęczona pracą. "Ostatni rok uświadomił mi, że powinnam trochę zwolnić i lepiej zarządzać czasem. Moja mama pewnego dnia zauważyła, że nie potrafię się skupić. 'Próbuję z tobą porozmawiać, a ty w ogóle mnie nie słuchasz, myślami jesteś gdzie indziej' - zarzuciła mi. Ostatnio zwracam uwagę na to, które nawyki mi służą, a które szkodzą. Jeśli robię coś, co powoduje, że czuję się źle, natychmiast pytam samą siebie, po co właściwie to robię, a potem robię coś, co poprawia mi humor. Te drobne codzienne wybory są formą samoopieki. Dziś stawiam siebie na pierwszym miejscu" - wyznała w rozmowie z "Glamour".
W tym samym roku aktorka przekonała się także o najgorszej odsłonie sławy. Ona i jej bliscy zaczęli otrzymywać groźby. Sprawa trafiła na policję. Eksperci od cyberprzestępczości ustalili, że ich autorem był 44-letni mężczyzna mieszkający w Roubaix we Francji. Podejrzanego aresztowano w lipcu 2021 roku.
Aktorkę szczególnie przerażało, że celem mężczyzny mogli stać się jej bliscy. Comer nigdy nie ukrywała, że jest bardzo blisko ze swoją rodzinę. Zresztą przez długi czas swojej kariery, mimo kolejnych nagród i wielkich ról, mieszkała z rodzicami i bratem w ich domu na przedmieściach Liverpoolu. "Nie ma miejsca, w którym czułabym się lepiej" - wyjawiła w jednym z wywiadów.