Oscar dla Reeda?
Chociaż nominacje do nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej zostaną ogłoszone dopiero 13 lutego, w kręgach zbliżonych do Akademii pojawiły się ostatnio pogłoski, że duże szanse na Oscara za najlepszą rolę drugoplanową w filmie "Gladiator" Ridley'a Scotta, ma zmarły blisko dwa lata temu angielski aktor Oliver Reed.
W swej ponad czterdziestoletniej karierze aktor nigdy nie był uhonorowany najważniejszą nagrodą filmową świata. Walczący z alkoholizmem Oliver Reed stworzył wiele wspaniałych kreacji - w musicalu "Oliver!" Carola Reeda, filmach Kena Russella - "Women in Love" i "Diabły", w przygodowym dramacie "Castaway" Nicolasa Roega.
Nagroda dla wybitnego brytyjskiego aktora byłaby przyznana mu pośmiertnie - Oliver Reed zmarł na atak serca 2 maja 1999 roku, podczas realizacji zdjęć do superprodukcji Scotta.
"Oliver Reed był niesamowicie utalentowany, niestety, zbyt często trafiał na pierwsze strony gazet zupełnie z innych powodów niż wybitne role. Jednak kreacja w 'Gladiatorze' przypomniała wszystkim, że przede wszystkim był wspaniałym aktorem. Głosowanie nad jego kandydaturą do Oscara nie będzie więc głosem sympatii, będzie uznaniem dla jego dokonań" - powiedział jeden z członków Akademii. Josephine Burge, żona Reeda, dodała: "Przyznanie Oscara za rolę Proximo w 'Gladiatorze' rzeczywiście byłoby wspaniałym dowodem uznania dla Olivera. Przez całe życie był łobuzem i ta ostatnia rola była dla niego typowa. Zagrał wspaniale, na pewno na miarę Oscara".