Młodzi i Film: tutaj można, ale nie trzeba. Szczerość i niekończące się dyskusje (nie tylko) o kinie
"Energia młodości, bezsenne noce i niekończące się dyskusje o kinie", "Cudowny czas rozmów i budowania wspólnoty środowiska", "Można tu spotkać twórców, którzy wierzą, że zmienią świat i że wszystko jest możliwe", "Tutaj można, ale nie trzeba" - tak o festiwalu Młodzi i Film mówią aktorki, aktorzy, reżyserki i reżyserzy, którzy byli gośćmi tegorocznej edycji koszalińskiej imprezy. To niezwykłe miejsce na mapie festiwali filmowych w Polsce. A takie miejsca - jak wiadomo - tworzą niezwykli ludzie.
Młodzi i Film to najstarszy i największy w Polsce festiwal młodego kina. To tutaj zaczęły się kariery wielu znanych i cenionych dzisiaj twórców. Do Koszalina przyjeżdżają głównie młodzi artyści, ale nie tylko. W tym miejscu mogą się poznać, porozmawiać, pospierać, nawiązać kontakty, skonfrontować z publicznością podczas spotkań "Szczerość za szczerość". To wydarzenie ważne dla środowiska filmowego w Polsce. W czerwcu po prostu trzeba być w Koszalinie.
Podczas tegorocznej edycji odbyło się ponad 200 seansów, a na festiwal akredytowało się ponad 1500 osób. Finałowa gala odbyła się 15 czerwca w Filharmonii Koszalińskiej im. Stanisława Moniuszki. O wszystkich nagrodzonych przeczytacie tutaj. Warto dodać, że po raz pierwszy w historii festiwalu Młodzi i Film wszystkie nagrody w Konkursie Głównym, oczywiście poza męskim Odkryciem Aktorskim, zdobyły kobiety!
"Kiedy mamy wolność, to czasem jej nie doceniamy, a jak za nią płacimy dużą cenę, to wiemy, ile tak naprawdę kosztuje. Wolność jest nam potrzebna nie tylko w ekstremalnych okolicznościach. A mój film jest nie tylko o wolności, ale i miłości" - powiedziała Mara Tamkovich, która za obraz "Pod szarym niebem" zdobyła Wielkiego Jantara za najlepszy Pełnometrażowy Debiut Fabularny oraz Nagrodę Dziennikarzy.
Słowo "wolność" przewijało się tu zresztą przez cały czas trwania festiwalu. Codziennie w rozmowach z twórcami padały również takie słowa, jak bezkompromisowość, szczerość i luz. Niektórzy mówili, że tu jest trochę... jak na wakacyjnej kolonii. Ale klimat takich miejsc tworzą oczywiście ludzie.
"Nie przespałam żadnej z ostatnich sześciu nocy i bardzo wam za to dziękuję! To był świetny festiwal - dzięki Wam. Widzimy się dzisiaj na plaży - wschód słońca 4:21. Zapraszam" - powiedziała ze sceny Ania Serdiukow, dyrektorka programowa festiwalu Młodzi i Film, która ze swoją ekipą stworzyła niezwykle przyjazne miejsce zarówno dla twórców, jak i kinomanów. Dlatego chce się tu wracać.
Podczas finałowej gali do młodych twórców ze sceny zwrócił się również prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Grzegorz Łoszewski: "Na początek może coś zacytuję: 'Niczego nie żałuję, moje życie, moje marzenia - wszystko zależy od Ciebie'. Te słowa Edith Piaf podobno wcale nie dotyczyły rozstania, ale jej kariery. Chciałbym Wam życzyć, żebyście niczego nie żałowali. Nigdy nie rezygnujcie, nigdy się nie poddawajcie. Pamiętajcie, że nawet po największych kłopotach można się podnieść. Czekamy na Wasze filmy".
Młodzi i Film to miejsce, gdzie rodzi się to, co nowe w polskim kinie. Co roku są tu ci, którzy tworzą młode polskie kino i chcą o tym kinie rozmawiać: reżyserzy, aktorzy, producenci, stawiający swe pierwsze kroki w zawodzie studenci szkół filmowych, krytycy, dziennikarze i kinomani. Codziennie na seansach i spotkaniach w Koszalinie, ale i na plaży w Mielnie, podziwiając wschody i zachody słońca, można spotkać ludzi, których łączy jedno - kino to ich pasja. Poza tym, tutaj ludzie się do siebie uśmiechają.
Co powoduje, że twórcy tak chętnie przyjeżdżają do Koszalina? Jak wspominają swoje pierwsze filmy? Jakiej rady by sobie udzieli, gdyby mogli cofnąć w czasie i spotkać siebie w momencie debiutu? O to zapytałam moich rozmówców - aktorki, aktorów, reżyserki i reżyserów - gości, członków jury 44. Festiwalu Młodzi i Film w Koszalinie. Sprawdźcie, co odpowiedzieli!
- Mój debiut [film "Nina" - red.] to przede wszystkim 10 lat czekania. To uczy pokory, ale i pozwala zweryfikować, o czym tak naprawdę jest ten film. Podczas samej realizacji miałam poczucie, że coś dobrego się dzieje i że tak się powinno robić filmy - w gronie przyjaciół, którzy cię wspierają i nie boją się powiedzieć, kiedy robisz głupoty - wyznała Olga Chajdas ("Imago", "Dziadku, wiejemy!"), przewodnicząca jury Konkursu Pełnometrażowych Debiutów Fabularnych.
- Mój pierwszy film był bardzo niskobudżetowy niezależny, amerykański ["Bark!" - red.], który trochę z przypadku do mnie trafił. Był jednocześnie bardzo podniecającym, a z drugiej strony trudnym doświadczeniem - powiedziała reżyserka i scenarzystka Kasia Adamik ("Amok", "1983").
- Mało kto kojarzy Andrzeja Seweryna z reżyserią filmową. A jest jeden film, którego jest autorem. To "Kto nigdy nie żył" z Michałem Żebrowskim w roli głównej. I właśnie ten film uznaję za swój debiut. Byłem niezwykle podekscytowany, mogąc pracować obok tak wybitnych twórców. Bardzo zależało mi, żeby wiarygodnie przedstawić postać uzależnioną, dlatego wielokrotnie razem z Natalią Rybicką, z którą tworzyliśmy parę w tym filmie, spotykaliśmy się w poradniach dla takich osób, a nawet w noclegowni. Był to dla mnie milowy krok w poszukiwaniu własnego sposobu na przygotowywanie roli - wspomina Mateusz Banasiuk ("Czerwone maki", "Miłość do kwadratu"), jeden z jurorów Konkursu Pełnometrażowych Debiutów Fabularnych.
- Mój debiut wspominam bardzo dobrze. To był film Bodo Koxa "Nie panikuj" robiony w nurcie kina niezależnego. Będąc tutaj, widząc kino młodych, kino bezkompromisowe, odważne i robione często niskobudżetowo, przypomniał mi się właśnie też nasz film, z którym byłem pierwszy raz, lata temu, właśnie na koszalińskim festiwalu - mówił aktor Sebastian Stankiewicz ("Akademia Pana Kleksa", "Houdini").
- Nostalgia to chyba najlepsze słowo, które kojarzy mi się z debiutem. Nie skończyłam szkoły filmowej, więc wszystkiego uczyłam się w przyspieszonym tempie, na błędach. Ale ten brak szkoły dał mi też odwagę, by eksperymentować, szukać, wykraczać poza ramy. "Królowa ciszy" tak naprawdę bardzo uformowała mnie jako reżyserkę. Do dziś bardzo lubię hybrydowe formy i kieruję się głównie instynktem - wyznała dokumentalistka Agnieszka Zwiefka ("Drzewa milczą"), przewodnicząca jury Konkursu Pełnometrażowych Debiutów Dokumentalnych.
- Za swój debiut pełnometrażowy uważam film "Atak paniki" w reżyserii Pawła Maślony. Debiutowałem w nim jako aktor oraz współscenarzysta. To był taki "nasz film" zrobiony z serca. Za niego też dostałem pierwszą w życiu nagrodę aktorską na Młodzi i Film właśnie - powiedział aktor Bartek Kotschedoff ("Życie dla początkujących").
- Powiedziałabym sobie to samo, co do dziś powtarzam: krok po kroku - wyznała Olga Chajdas.
- Powiedziałabym sobie, żeby walczyć o swoje, ale nie denerwować się aż tak bardzo, jeśli coś nie zależy od nas - dodała Kasia Adamik.
- Nie bój się być sobą. Bezczelną i niepokorną. Pielęgnuj w sobie tą bezczelność, ona jest Twoją siłą. W filmie podobnie jak w życiu, nie ma nic gorszego niż zgubienie swojego własnego głosu. Nie musisz być idealna, ale bądź "jakaś" - oświadczyła Agnieszka Zwiefka.
- Myślałam o tym długo... Nic bym nie powiedziała, bo żadna rada niczego by nie zmieniła - przyznała aktorka Katarzyna Kwiatkowska ("Dzień kobiet", "Leśniczówka"), przewodnicząca jury Konkursu Nakręceni na Teatrotekę.
- Bartkowi przed debiutem powiedziałbym, po pierwsze, żeby nigdy nie próbował być kimś więcej niż jest, a po drugie, że bez względu na to czy będzie aktorem czy nie, czy odniesie sukces czy nie, to ja zawsze będę w niego wierzyć - stwierdził Bartek Kotschedoff.
- Nie mów wszystkiego co myślisz. Nie żartuj w obecności ludzi bez poczucia humoru - takie słowa do samego siebie skierowałby reżyser i autor scenariuszy Bodo Kox ("Dziewczyna szafy", "Człowiek z magicznym pudełkiem"), juror Konkursu Nakręceni na Teatrotekę.
- Powiedziałbym mu, żeby się tak nie przejmował momentami, w których mniej się dzieje. Że w końcu pojawią się te wymarzone propozycje filmowe - powiedział Mateusz Banasiuk.
- Festiwal Młodzi i Film to prawdziwe święto kina i platforma dla twórców, którzy odważyli się coś powiedzieć. To cudowny czas rozmów i budowania wspólnoty środowiska - stwierdziła Olga Chajdas.
- Za energię i wspaniałych gości festiwalowych. Było wspaniale się spotkać ze starymi i nowymi przyjaciółmi. A filmy młodych reżyserów są bardzo inspirujące - dodała Kasia Adamik.
- Lubię ten festiwal za to, że debiuty filmowe, które są tu prezentowane, wiążą się z dużą wolnością twórczą. Że ograniczony budżet wymaga kreatywności, determinacji i wiary w projekt. Za to, że można tu spotkać twórców, którzy wierzą, że zmienią świat i że wszystko jest możliwe - powiedział Mateusz Banasiuk.
- Najbardziej lubię festiwal Młodzi i Film za twórczą nieokiełznaną jeszcze energię. To jest jego największa wartość - odwaga i bezkompromisowość - wyznał Sebastian Stankiewicz.
- Za energię młodości, bezsenne noce i niekończące się dyskusje o kinie - oświadczyła Agnieszka Zwiefka.
- Plaża, wspaniałe spotkania z młodymi i tymi zupełnie nie młodymi twórcami, często ciekawe filmy - powiedziała Katarzyna Kwiatkowska.
- Festiwal Młodzi i Film lubię za nazwę z pokryciem, czyli za to, że on jest dla Młodych i że jest otwarty na ich filmy. Za to, że tutaj jest luz i że "można, ale nie trzeba". Za to, że jest przyjazna atmosfera bez niezdrowej rywalizacji. No i oczywiście za białe piaski i zimny, ale nasz Bałtyk - przyznał Bartek Kotschedoff.
- Za czas płynący w poprzek - dodał Bodo Kox.
Młodzi i Film - do zobaczenia za rok!