Maja Berełkowska i Piotr Cyrwus: Najpierw była przyjaźń
Poznali się na początku lat osiemdziesiątych w krakowskiej szkole teatralnej. On - góral z Waksmundu, wsi niedaleko Nowego Targu i ona - rodowita poznanianka.
Maja Berełkowska od początku była prymuską. Piotr Cyrwus - przeciwnie. Z powodu góralskiego zaśpiewu chcieli go nawet wyrzucić ze studiów!
Pani Maja pomogła mu uporać się z problemami z wymową. Nie bacząc na jego maślane oczy, dała do zrozumienia, że robi to tylko z koleżeńskiej sympatii.
Odrzucony Piotr Cyrwus wyjechał do USA. Dopiero wtedy pani Maja poczuła, że brak jej tego wesołego chłopaka. Gdy wrócił, zostali parą i uzgodnili, że jeszcze podczas studiów wezmą ślub. Na huczne wesele do Wielkopolski przyjechał autobus górali.
Młodzi przenieśli się do Krakowa. Dostali etaty w Starym Teatrze i zyskali własny kąt. Czuli się tacy szczęśliwi! Niedługo potem okazało się, że pani Maja jest w ciąży i wtedy zaczęły się kłopoty. Najpierw pracę straciła ona, a potem także on. To był dla nich trudny czas. Na świat przyszedł Mateusz (który dziś ma 33 lata), dwa lata później Łukasz, a potem jeszcze Anna.
Było ciężko, ale od początku założyli, że dziećmi zajmą się po partnersku, na zmianę. Pan Piotr potrafi w domu wszystko zrobić - prać, prasować, a także fantastycznie gotować.
- Z kolei Majka naprawi cieknący kran, a nawet telewizor - chwali żonę.
Pytani, czy parze aktorów łatwo iść razem przez życie, odpowiadają: "Nie!". Bo oprócz codziennych problemów, które dotyczą każdego małżeństwa, tu jeszcze dochodzi zawodowa rywalizacja. Jednak ta z czasem wygasła, a oni nauczyli się wspierać.
- Dziś wiem, że lepiej przejść z przyjaźni do miłości, niż w miłości szukać przyjaźni przez cały czas trwania małżeństwa - mówi pan Piotr. Pani Maja dodaje, że nie ma u nich "moje" czy "twoje".
- Dzielimy wszystko, łącznie z biurkiem. Kochamy robić wspólnie różne rzeczy. Uwielbiamy przejażdżki rowerowe i spacery z kijkami - mówi.
Po wielu latach wspólnego życia wiedzą, że razem pokonają wszystkie kryzysy. Cieszą się, gdy odwiedzają ich dzieci i wnuki. Jednak nie zapominają też o tym, że nad związkiem trzeba stale pracować. To dlatego trzy lata temu wybrali się na wyjątkową pielgrzymkę do Hiszpanii.
W ciągu dwóch tygodni przeszli 340 kilometrów szlakiem św. Jakuba aż do Camino de Santiago. Spędzali ze sobą czas od rana do wieczora i poznawali się na nowo. I tak jak trzydzieści kilka lat temu, znowu poczuli, że są dla siebie stworzeni.
Katarzyna Ziemnicka