Kultowy film dał mu sławę. Teraz Eisenberg nie chce wracać do tej roli
Jesse Eisenberg, gwiazda filmu "The Social Network", nie chce być dłużej kojarzony z Markiem Zuckerbergiem. Aktor otwarcie krytykuje decyzje szefa Meta i nazywa je niepokojącymi.
Jesse Eisenberg, odtwórca roli Marka Zuckerberga w głośnym filmie Davida Finchera z 2010 roku, zabrał głos po latach - i nie przebierał w słowach. W rozmowie z BBC Radio 4 aktor wyznał, że wcale nie jest dumny z tego, że jego nazwisko wciąż łączy się z założycielem Facebooka.
Aktor przyznał, że celowo unika śledzenia działań Zuckerberga. "Nie chcę myśleć o sobie jako o kimś, kto jest z nim powiązany" - powiedział wprost. Eisenberg zaznaczył, że jego niepokój budzą niektóre posunięcia szefa Meta - zwłaszcza decyzja o zakończeniu programu fact-checkingowego w USA.
Choć Eisenberg zdobył uznanie za rolę w "The Social Network", dziś podkreśla, że dystansuje się od osoby, którą grał. "Nie wypowiadam się jako ktoś, kto zagrał go w filmie. Raczej jako mąż kobiety, która uczy sprawiedliwości osób z niepełnosprawnościami i żyje dla swoich uczniów" - dodał.
Eisenberg nie jest jedynym twórcą filmu, który z czasem zaczął krytycznie wypowiadać się o bohaterze "The Social Network". Aaron Sorkin, autor scenariusza, pisał w "The New York Times", że działania Zuckerberga - m.in. dopuszczanie fake newsów w serwisie - mają "realne i bardzo niebezpieczne konsekwencje".
W odpowiedzi Zuckerberg wielokrotnie zaznaczał, że film nie oddaje prawdy o nim. Jego zdaniem twórcy przekłamali zarówno motywacje, jak i kulisy powstania Facebooka. "Zmyślili całą linię fabularną o tym, że stworzyłem Facebooka, żeby zaimponować dziewczynom" - mówił kiedyś podczas Q&A na Facebooku.
Jednym z punktów zapalnych okazała się niedawna decyzja Meta o rezygnacji z systemu sprawdzania faktów w USA. Zamiast tego firma zamierza polegać na "społecznościowych notatkach", podobnych do tych znanych z X (dawny Twitter).
Dla Eisenberga to kolejny sygnał ostrzegawczy. "Tacy ludzie mają miliardy dolarów - więcej niż ktokolwiek w historii - i co z tym robią?" - pytał aktor. "Korzystają z tego, by przypodobać się osobom głoszącym pełne nienawiści rzeczy".
Film Finchera zdobył osiem nominacji do Oscara i do dziś uważany jest za jeden z najlepszych obrazów dekady. Pokazywał kulisy powstania Facebooka oraz kontrowersje wokół autorstwa pomysłu. Choć dziś platforma społecznościowa wygląda inaczej niż w 2010 roku, to pytania, które stawia film, pozostają aktualne.
Eisenberg przyznał, że postać Zuckerberga odbierał jako kogoś, kogo ambicja przewyższa ostrożność - i właśnie to czyni go niebezpiecznym. W świetle najnowszych wydarzeń w Meta ta opinia nabiera nowego znaczenia.