Hit Netfliksa tak przedstawił Polaków. Na twórców wylewa się fala krytyki
Film "Czwartkowy Klub Zbrodni" wzbudził spore kontrowersje ze względu na obsadzenie brytyjskiego aktora w roli Polaka. Dyrektorka Polskiego Instytutu Kultury w Londynie skrytykowała twórców za powierzchowne przedstawienie postaci oraz niedbałość w kwestii wiernego oddania języka polskiego.
Oparty na znanej na całym świecie bestsellerowej powieści Richarda Osmana film opowiada o czwórce pełnych wigoru emerytów - Elizabeth (Helen Mirren), Ronie (Pierce Brosnan), Ibrahimie (Ben Kingsley) i Joyce (Celia Imrie) - którzy dla rozrywki rozwiązują niewyjaśnione sprawy morderstw. Kiedy w ich otoczeniu dochodzi do zagadkowego zgonu, ich śledztwo przybiera ekscytujący obrót – okazuje się bowiem, że teraz mają do czynienia z prawdziwym przestępstwem. Reżyserii "Czwartkowego Klubu Zbrodni" podjął się Chris Columbus, który stał za kamerą takich hitów, jak "Kevin sam w domu" czy "Harry Potter i Kamień Filozoficzny".
Jednym z centralnych bohaterów jest Bogdan Jankowski, ekspert z okolic Krakowa, którego losy splatają się z brytyjskimi detektywami. Decyzja obsadowa okazała się kontrowersyjna. W rolę Polaka wcielił się brytyjski aktor Henry Lloyd-Hughes. To nie drobny szczegół, ponieważ w pewnym momencie Bogdan rozmawia po polsku z Elizabeth.
"W pewnym momencie on i Elizabeth rozmawiają po polsku, chociaż rozmawiają, to za wiele powiedziane. Kaleczą nasz język. Fajnie, że Helen Mirren zdecydowała się nauczyć kilka zdań po polsku, ale dlaczego w roli Bogdana nie obsadzono polskiego aktora? Takie decyzje twórców trudno racjonalnie wytłumaczyć" - pisze Justyna Miś w recenzji dla Interii.
Teraz gorzkie słowa na temat wyboru obsadowego przekazała dyrektorka Polskiego Instytutu Kultury w Londynie - Anna Tryc-Bromley.
"Najwyższy czas odejść od prezentowania Polaków w tak jednowymiarowy sposób, zwłaszcza że oryginalna fikcyjna postać była o wiele bardziej złożona" - mówiła w rozmowie z "The Times".
Zwróciła także uwagę na niedociągnięcia w kwestii językowej.
"Co więcej, kiedy Helen Mirren rozmawia z Bogdanem o polskiej kuchni, mówi po polsku lepiej niż on. Z niewiadomych przyczyn nie obsadzili nawet Polaka w tej roli. Co za komedia pomyłek" - dodała.
Nawet autor powieści, Richard Osman, w swoim newsletterze zamieścił hashtag #JusticeForBogdan. Na twórców wylała się fala krytyki również ze strony widzów. Od momentu premiery w mediach społecznościowych nie brakuje negatywnych komentarzy na temat wyboru Henry'ego Lloyda-Hughesa w roli Bogdana, zamiast zatrudnienia polskiego aktora.
Czytaj więcej: To będzie nowy hit Netfliksa. Polski akcent może zaskoczyć