Reklama

"Gorączka": Najlepsza strzelanina w historii kina

"Gorączkę" Michaela Manna reklamowano przede wszystkim jako pierwsze ekranowe spotkanie Roberta de Niro i Ala Pacino. Udział dwóch legend zapewnił produkcji początkowy rozgłos, miejsce w sercach kinomanów zawdzięcza ona jednak ogromowi pracy, jaki włożyli w nią twórcy. Ukazaną w niej strzelaninę od lat uznaje się za najlepszą w historii kina, natomiast relacja między bohaterami i ich niejednoznaczne portrety psychologiczne sprawiają, że wiele osób chętnie wraca do "Gorączki" i chociaż zna zakończenie, ma nadzieję, że tym razem będzie ono inne. 6 grudnia 2020 roku mija 25 lat od premiery arcydzieła Michaela Manna.
Al Pacino w filmie "Gorączka" / Image Capital Pictures /Agencja FORUM

Reżyser "Gorączki" wyrobił sobie nazwisko na produkcjach telewizyjnych. Zaczynał od reklam, a w latach 70. rozpoczął pracę przy popularnych serialach, między innymi "Starskim i Hutchu". W kolejnej dekadzie był showrunnerem "Policjantów z Miami" oraz "Crime Story". W tym czasie Mann nakręcił także swoje pierwsze produkcje kinowe. Jego debiutancki "Złodziej" (1981) wskazywał cechy, które staną się najbardziej rozpoznawalnymi w stylu reżysera - przywiązanie do szczegółów, utrzymanie wrażenia realizmu oraz niesamowite wyczucie kolorów.

W 1983 roku zrealizował "Twierdzę" — jedyny film science fiction w swej karierze i jednocześnie jej największą porażkę finansową. Z kolei w 1986 roku wyreżyserował "Łowcę" - pierwszą adaptację "Czerwonego smoka" Thomasa Harrisa z Brianem Coxem w roli demonicznego doktora Hannibala Lectera.

Reklama

Detektyw na tropie przestępcy

Mann wpadł na pomysł "Gorączki" po usłyszeniu historii Chucka Adamsona. Wywodził się on z Chicago, gdzie pracował jako detektyw. Następnie związał się z przemysłem rozrywkowym, gdzie ścieżki jego i Manna szybko się skrzyżowały. Adamson zagrał małą rolę w "Złodzieju", napisał scenariusze do kilku odcinków "Policjantów z Miami" i był współtwórcą "Crime Story".

W 1963 roku pracował nad sprawą złodzieja Neila McCauleya. Pewnego dnia doszło między nimi do przypadkowego spotkania. Niewiele myśląc, Adamson zaprosił McCauleya na kawę, co zaowocowało długą i szczerą rozmową. Niedługo później detektyw został wezwany do napadu. Na miejscu doszło do strzelaniny, w której zginął przestępca. Jak się okazało, był nim właśnie McCauley. Zafascynowany ich relacją Mann postanowił uczynić ją osią swojego nowego scenariusza. Gdy ten był gotowy, próbował zainteresować nim kilku reżyserów, m.in. Waltera Hilla ("48 godzin"). Bezskutecznie.

Gdy kolejne próby realizacji projektu kończyły się niepowodzeniem, reżyser postanowił uczynić go podstawą telewizyjnego serialu. Okroił 180-stronicowy scenariusz o połowę, by ten nadawał się na odcinek pilotażowy o ograniczonym budżecie. Produkcję nakręcono w ekspresowym tempie. Została ona wyemitowana w 1989 roku pod tytułem "Wydarzyło się w Los Angeles". Stacja NBC była zainteresowana kolejnymi odcinkami, jednak nalegała na zmianę głównego aktora, na co Mann nie chciał się zgodzić. Reżyser zajął się innymi projektami. W 1990 roku otrzymał nagrodę Emmy za najlepszy miniserial jako współproducent "Wojen narkotykowych — Camarena". W 1992 roku odniósł sukces dzięki "Ostatniemu Mohikaninowi", który umożliwił mu w końcu podjęcie prac nad "Gorączką".

Pierwsze ekranowe spotkanie Pacino i De Niro

O projekcie zrobiło się głośno, gdy do głównych ról zostali zaangażowani Robert De Niro i Al Pacino. W tym czasie obaj byli już żywymi legendami, jednak do tej pory nie można było ich zobaczyć razem na ekranie. Co prawda zagrali w drugiej części "Ojca chrzestnego" (1974), jednak nie współdzielili wtedy nawet jednej sceny. De Niro przypadła rola złodzieja McCauleya, z kolei Pacino wcielił się w tropiącego go porucznika Vincenta Hannę. Mann skonstruował swych bohaterów jako profesjonalistów w swoim fachu. Życie zawodowe przekłada sięjednak negatywnie na ich sprawy prywatne. Chociaż kompani McCauleya prowadzą udane życie rodzinne, on sam nie ma bliskiej osoby i jest przerażony, gdy zaczyna mu zależeć na relacji z poznaną przypadkiem Eady (Amy Brenneman). Hanna natomiast zaniedbał z powodu pracy swoje trzecie małżeństwo.

Obaj aktorzy zagrali na zupełnie różnych nutach. McCauley przez cały film trzyma nerwy na wodzy, jest raczej chłodny i wycofany w relacjach z pozostałymi postaciami, a w ciągu całego seansu uśmiecha się zaledwie pięć razy. Z kolei Pacino gra całym sobą, często znajdując się na granicy aktorskiej szarży. Po latach przyznał, że w pierwszej wersji scenariusza Hanna miał problem z kokainą. Chociaż nie nakręcono żadnej sceny, w której policjant przyjmuje narkotyki, aktor postanowił stworzyć jego postać tak, jakby przez cały czas był on pod ich wpływem.

Mannowi zależało, by ograniczyć bezpośrednią relację bohaterów de Niro i Pacino do minimum. W rezultacie McCauley i Hanna spotykają się twarzą w twarz tylko dwa razy: podczas rozmowy w kawiarni i finałowej konfrontacji. Na pierwszą scenę składały się ujęcia z dwóch kamer, skupionych na twarzach aktorów. Ponieważ w kadrze zawsze znajdował się tylko jeden z nich, szybko pojawiła się plotka, wedle której obaj nakręcili tę scenę oddzielnie. Zaprzeczyli jej sami zainteresowani i Mann. Niemniej przed jej nakręceniem De Niro zaproponował, by nie przeprowadzać żadnych prób — według niego wtedy wypadłaby ona naturalniej. Mann przystał na jego propozycję. Cała ekipa zdawała sobie sprawę, że jest to jedna z najważniejszych scen w całym filmie.

Dwadzieścia lat później reżyser wciąż pamiętał, że w filmie znalazło się ujęcie 11. "Scena wyjdzie idealnie tylko raz i chcesz, żeby stało się to przed kamerą. Po całej nocy zdjęć wiedziałem, że to mamy" - wspominał Mann w 2016 roku, podczas specjalnego wykładu w Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Obecny wtedy Pacino przyznał, że do dziś nie jest zadowolony z tej sceny i uważa, że mógł wtedy zagrać jeszcze lepiej.

Mistrzowski drugi plan

Skompletowanie pozostałych członków licznej obsady poszło bardzo sprawnie. Pacino zaproponował do roli jednego z partnerujących mu detektywów Mykeltiego Williamsona, ponieważ był pod ogromnym wrażeniem postaci Bubby, którą ten wykreował w filmie "Forrest Gump". Ted Levine otrzymał propozycję zagrania Waingro, członka grupy McCauleya, którego głupota i porywczość skutkuje śmiercią trzech policjantów. Aktor, który zagrał mordercę Buffalo Billa w "Milczeniu owiec", nie chciał znów wcielić się w antagonistę. Ostatecznie zagrał jednego z członków oddziału Hanny. W razie odmowy De Niro Mann widział w roli McCauleya Toma Sizemore’a i w końcu zaangażował go jako jednego z bandy ściganych przestępców.

Problemem okazał się udział Vala Kilmera, który równolegle grał główną rolę w "Batmanie Forever". Aktorowi udało się ustawić swój grafik w ten sposób, by w przerwach od komiksowego widowiska stawiać się na planie "Gorączki". Film stanowił także drugą produkcję w karierze Natalie Portman. Odkryta w "Leonie zawodowcu" aktorka zagrała małą rolę przybranej córki Hanny.

Z kolei Jon Voight wcielił się w Nate’a, współpracującego z McCauleyem pasera. Postać była oparta na Eddiem Bunkerze, byłym przestępcy, który w późniejszych latach był konsultantem na planach filmowych. Pojawiał się także w niewielkich rolach, na przykład Pana Niebieskiego we "Wściekłych psach" Quentina Tarantino. Bunker, prywatnie przyjaciel Manna, w "Gorączce" pracował z aktorami grającymi przestępców — miał zadbać, by byli jak najbardziej wiarygodni w rolach byłych więźniów. Voight początkowo odmówił zagrania Nate’a i podał szereg osób, które bardziej pasowałyby do tej roli. Mann uparł się jednak, bo zawsze chciał z nim pracować. Dla Voighta był to pierwszy kasowy projekt od niemal dziesięciu lat.

Konsultantem przy "Gorączce" był także Danny Trejo, również były więzień i od kilku lat aktor charakterystyczny. Pierwszego dnia Mann przedstawił go De Niro i pozostałym aktorom wcielającym się w przestępców, którzy dyskutowali o swoich postaciach. Podczas rozmowy Trejo zrobił tak dobre wrażenie na reżyserze i obsadzie, że po jej zakończeniu otrzymał rolę kierowcy w ekipie McCauleya.

Słynna scena napadu na bank

Widzowie byli pod szczególnym wrażeniem realizacji scen akcji, szczególnie ponad dziesięciominutowej sekwencji napadu na bank i następującej po nim strzelaniny. Mannowi zależało, by była ona jak najbardziej realistyczna. W tym celu biorący w niej udział aktorzy przeszli trzymiesięczny trening pod okiem byłych członków brytyjskiego Special Air Service. Choreografia sceny była wcześniej dokładnie rozpisana i przećwiczona. Mann zdecydował się także nie dogrywać dźwięków wystrzałów w postprodukcji, zamiast tego wykorzystał te z planu i pogłos po nich, tym samym potęgując wrażenie realizmu. Val Kilmer śmiał się, że całość wyszła na tyle dobrze, że swego czasu scenę pokazywano kadetom Marines jako dobry przykład wycofywania się podczas ostrzału.

Uroczysta premiera "Gorączki" odbyła się 6 grudnia 1995 roku, natomiast niecałe dwa tygodnie później film wszedł do ogólnokrajowej dystrybucji. Produkcja zarobiła przyzwoite 188 milionów dolarów i zebrała przychylne recenzje, została jednak zupełnie pominięta w nominacjach Oscarowych. Z czasem okazało się, że film Manna stał się on inspiracją dla innych twórców.

Christopher Nolan uważa "Gorączkę" za jeden z najważniejszych filmów w historii, a początek jego "Mrocznego Rycerza" (2008) jest bezpośrednim nawiązaniem do osławionej sceny napadu na bank. W 2016 roku Mann ogłosił, że pracuje nad książką, która przybliży wcześniejsze losy bohaterów produkcji. W 2019 roku przyznał, że chciałby nakręcić na jej podstawie prequel "Gorączki".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gorączka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy