Reklama

Głośne filmy i głośne romanse. O życiu polskiego reżysera wciąż się mówi

Jacek Borcuch zaczynał swoją karierę jako aktor, jednak z czasem to reżyseria stała się jego prawdziwą pasją. Filmy takie jak "Wszystko, co kocham" czy "Nieulotne" zdobywały uznanie na międzynarodowych festiwalach, potwierdzając jego wszechstronny talent. Prywatne życie reżysera bywało równie intensywne i pełne emocji jak historie, które opowiada na ekranie. Niejednokrotnie trafiał na pierwsze strony za sprawą licznych romansów. 17 kwietnia Jacek Borcuch obchodzi 55. urodziny.

Jacek Borcuch - od aktorstwa do reżyserii

Jacek Borcuch to reżyser, który swoją filmową drogę zaczynał jako aktor - występował m.in. w Teatrze Muzycznym w Gdyni, w Teatrze Rampa, a także w Teatrze Telewizji. Studiował filozofię, a potem aktorstwo. W 1999 roku zadebiutował jako reżyser i scenarzysta filmem "Kallafiorr", w którym również zagrał.  

Większą widownię przyciągnęły jego "Tulipany", ale to "Wszystko, co kocham" z 2009 roku przyniosło mu największy rozgłos. Film zdobył uznanie na festiwalu w Gdyni, był polskim kandydatem do Oscara i został pokazany w konkursie głównym Sundance. W kolejnych latach Borcuch kontynuował współpracę z tym festiwalem - zarówno "Nieulotne", jak i "Słodki koniec dnia" również miały tam swoje premiery. Choć jego filmy nie zawsze budzą jednoznaczne reakcje, trudno przejść obok nich obojętnie. 

Reklama

Poza pełnometrażowym kinem, Borcuch ma też doświadczenie telewizyjne - reżyserował serial "Mrok", a także pojedyncze odcinki takich produkcji jak "Magda M.", “Bez tajemnic" czy “Prawo Agaty". Wciąż zdarza mu się pojawiać na ekranie w aktorskich epizodach, a dodatkowo współtworzy zespół Physical Love.  

Burzliwe życie uczuciowe polskiego reżysera

Życie prywatne Jacka Borcucha bywało niemal równie burzliwe jak historie opowiadane w jego filmach. Na początku lat 90. związany był z Katarzyną Trzcińską - aktorką znaną z seriali "Barwy szczęścia" i "Plebania", która uchodziła wówczas za jedną z największych nadziei polskiego kina. Ich związek rozpoczął się klasycznie - kawa, kino, pierwszy pocałunek w samochodzie. Szybko przerodził się w głębszą relację, której zwieńczeniem miały być wspólne plany na przyszłość. Para spędzała romantyczne chwile w Paryżu, mówiła o ślubie, a cztery lata później Trzcińska zagrała główną rolę w debiutanckim filmie Borcucha - "Kallafiorr". 

Sielanka nie trwała jednak długo. W kolejnym filmie, "Tulipany", Borcuch obsadził już inną aktorkę - Ilonę Ostrowską. To właśnie ona stała się jego nową partnerką i - niedługo potem - żoną. Dla Trzcińskiej był to cios: niespodziewane zakończenie długoletniego związku. Ostrowska i Borcuch szybko założyli rodzinę, a w przerwie między zdjęciami do "Rancza" na świat przyszła ich córka, Miłosława. Wszystko wskazywało na to, że reżyser w końcu odnalazł stabilizację. 

Ta jednak również okazała się nietrwała. W 2009 roku Borcuch poznał Olgę Frycz - młodą aktorkę, która zagrała w jego filmie "Wszystko, co kocham". Romans między nimi rozpoczął się jeszcze, gdy był formalnie żonaty z Ostrowską. Choć Borcuch odszedł od żony, rozwód sfinalizowano dopiero w 2012 roku. Frycz wiele lat później przyznała, że wchodząc w tę relację, nie była świadoma całej sytuacji, ale - na swoją obronę - była szaleńczo zakochana. 

Relacja z Olgą Frycz również nie przetrwała próby czasu. Jak donosiły media, aktorka wyniosła się od Borcucha, a ten miał już nowy obiekt zainteresowania - Małgorzatę Ohme, jurorkę programu "Aplauz, aplauz".  

Córka Jacka Borcucha i Ilony Ostrowskiej idzie w ślady rodziców?

Co ciekawe, mimo zakończonego małżeństwa, Borcuch i Ilona Ostrowska pozostali w przyjaznych stosunkach. Aktorka nie kryła, że łączy ich wzajemny szacunek i wspólna odpowiedzialność za dziecko.

"Trzeba się jakoś umieć dogadać, trzeba się lubić i my się lubimy, szanujemy. On mi nic złego nie zrobił" - wyznała Ilona Ostrowska w jednym z wywiadów.

Miłosława, nazywana przez bliskich Miłą, coraz śmielej stawia pierwsze kroki w świecie filmu. W 2019 roku zadebiutowała w filmie taty - "Słodki koniec dnia". Zagrała u boku Krystyny Jandy i Katarzyny Smutniak, wcielając się w postać Eleny. Tytuł spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem: zdobył główną nagrodę na festiwalu Off Camera, a Janda została wyróżniona na Sundance. 

Ilona Ostrowska z życzliwością patrzy na pierwsze zawodowe próby córki i nie zamierza hamować jej ambicji. Wręcz przeciwnie - wspiera ją i zachęca, by próbowała swoich sił przed kamerą. Sama dobrze pamięta, jak to jest marzyć o aktorstwie w młodym wieku. Młoda Borcuch świetnie czuje się na planie i na czerwonym dywanie, a wszystko wskazuje na to, że jeszcze będzie o niej głośno. 

Zobacz też: O tym filmie będzie głośno! Twórca zdradza kulisy powstawania "LARP"

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy