Reklama

Deadpool: Najdziwniejszy bohater Marvela

12 lutego na ekrany polskich kin trafił "Deadpool", ekranizacja przygód jednego z najdziwniejszych komiksowych tworów w historii superbohaterów. Chociaż postać ta funkcjonuje już od 25 lat i w Stanach bije rekordy popularności, w Polsce wciąż pozostaje w cieniu Batmana czy Avengers. Szkoda, ponieważ w ciągu swej krótkiej kariery Deadpool wielokrotnie udowodnił, że jest jednym z najciekawszych spośród wielu bohaterów ratujących świat w kolorowych kostiumach.

Deadpool należy do uniwersum Marvela, gdzie funkcjonuje obok Spider-Mana, Avengers i X-Men. Zadebiutował w spin-offowej serii tych ostatnich, 98. numerze "New Mutants". Jego twórcy - scenarzysta Fabian Niceza oraz rysownik Rob Liefeld - nie ukrywali inspiracji inną postacią, Deathstrokiem (który pojawił się między innymi w serialu "Arrow") z konkurencyjnego wydawnictwa DC. Obaj noszą także identyczne nazwisko: Wilson. W swym pierwszym wystąpieniu Deadpool, najemny zabójca, uprzykrzał życie młodym mutantom Marvela i czynność tę kontynuował z zamiłowaniem przez kolejne lata. Dzięki swej nieprzewidywalności i wisielczemu poczuci humoru szybko zyskał sympatie czytelników, dzięki czemu zaczął pojawiać się gościnnie także w innych seriach. W 1993 roku doczekał się nawet swej pierwszej mini-serii. Z czasem rolę złoczyńcy zamienił na mniej lub bardziej przypadkowego bohatera.

Reklama

Deadpool przekonywał do siebie głównie dzięki swej niejednoznaczności. Chociaż kolejne dowcipy wypowiadał z prędkością karabinu maszynowego, w rzeczywistości odreagowywał dzięki nim swą frustrację. Maski nie nosił z chęci ochrony swej tożsamości, tylko ukrycia pokrytej bliznami twarzy. Mimo, że zabijał bez mrugnięcia okiem, posiadał swój kodeks moralny, którego nigdy nie łamał. Przy okazji miał także pełną świadomość swego udziału w historii obrazkowej. Przełomem dla postaci okazała się własna seria komiksów, która rozpoczęła się w 1997 roku. Tworzący ją scenarzysta Joe Kelly, wykreował kluczowe dla Deadpoola wątki i postaci. Najemnik przeciwstawiał się w nich schematom historii superbohaterskich i naśmiewał się z najsłynniejszych herosów. Przy okazji ciągle pakował siebie i innych w kłopoty - gdy na Ziemię wylądowała delegacja kosmitów, przeziębiony Deadpool zabił ich ambasadora przypadkowym kichnięciem, wywołując tym samym wojnę światów. Gdy przeniósł się w czasie, okazał się być główną przyczyną wielu popularnych historii. W końcu, po wielu porażkach sercowych i zawodowych, zemścił się za wszystkie swe krzywdy mordując scenarzystę swej serii.

W 2005 roku Deadpool pojawił się jako jedna z grywalnych postaci w grze "X-Men Legends II". Rok później ratował świat z innymi bohaterami w "Marvel Ultimate Alliance". W 2008 roku pojawił się w animacji "Hulk vs. Wolverine". Występy w innych mediach znacznie poszerzyły grono jego fanów, stąd też do druku trafiły kolejne tytułu z nim w roli głównej. Niestety, popularność odbiła mu się czkawką. W wydawanej od 2008 roku serii rola Deadpoola ograniczyła się do bycia wesołym psychopatą, co jakiś czas rzucającym zabawnymi tekstami. W 2009 roku do kin wszedł film "X-Men Geneza: Wolverine", prequel oryginalnej trylogii, w którym Deadpool odegrał drugoplanową rolę. Grana przez Ryana Reynoldsa postać okazała się mieć jednak niewiele wspólnego ze swym komiksowym pierwowzorem. Widzowie nie uraczyli charakterystycznego kostiumu, świadomości o byciu fikcyjną postacią czy nawet żartów - wystarczy powiedzieć, że w finałowej sekwencji postaci zaszyto usta. Fani byli wściekli. Swego niezadowolenia nie krył także Reynolds, który zapowiedział, że w przyszłości postara się przenieść na ekran takiego Deadpoola, jakiego czytelnicy znają z kart komiksów.

W ciągu ostatnich kilku lat popularność Deadpoola znacznie wzrosła, zaczął on też coraz bardziej współdziałać z innymi bohaterami Marvela. W 2010 roku uwzględniono go w obsadzie "The Uncanny X-Force", opowiadającej o tajnym oddziale X-Men od brudnej roboty. W 2012 roku włączono go w skład popularnej drużyny antybohaterów "Thunderbolts". Z kolei w 2015 roku zaproszono go do dołączenia do jednej z drużyn Avengers, tym samym stawiając go na równi z najpotężniejszymi bohaterami na Ziemi. W międzyczasie nastąpił wysyp nowych komiksów z Deadpoolem w roli głównej. Niestety, poziom większości z nich pozostawiał wiele do życzenia. Wystarczy powiedzieć, że w jednym z tytułów do bohatera dołączyło kilku innych Deadpooli, w tym Kidpool - jego dziecięca wersja i Dogpool - pies z czynnikiem regenerującym.

Podczas gdy komiksowy Deadpool przeżywał chwile największej popularności, Ryan Reynolds wciąż starał się o ekranizację jego przygód. W 2010 roku do napisania scenariusza zostali zatrudnieni Paul Wernick i Rhett Reese, odpowiedzialni za popularny horror komediowy "Zombieland". W 2011 roku reżyserię powierzono debiutantowi Timowi Millerowi, dotychczas realizującego animacje otwierające, między innymi w filmach "Dziewczyna z tatuażem" (2011) oraz "Thor: Mroczny świat" (2013). W 2012 zrealizowano zdjęcia próbne. Ich wynikiem była krótka animacja. Mimo to wytwórnia Fox wciąż nie chciała zgodzić się na dopuszczenie filmu do produkcji. Dwa lata później animacja wyciekła do sieci i została bardzo szybko udostępniona przez kolejne portale i blogi. Odzew był jednoznacznie pozytywny. Nie dziwi więc, że Miller i Reynolds weszli na plan już w marcu 2015 roku. Aktor zapowiadał, że "Deadpool" będzie innym filmem superbohaterskim niż pozostałe - pełnym krwi, dosadnego języka i szalonych pomysłów. W programie Jimmy'ego Fallona przyznał także, że za wyciek z 2014 roku odpowiedzialny jest on, reżyser lub para scenarzystów. "Jestem na 70 procent pewien, że to nie ja" - żartował. Czy opłacało się czekać tak długi czas? Zobaczymy - "Deadpool" od 12 lutego w kinach.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Deadpool | Ryan Reynolds
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy