Reklama

David Lynch: Urodziny mistrza surrealizmu

Przypadek sprawił, że 20 stycznia jest również datą urodzin innego mistrza sztuki filmowej - Federika Felliniego. Na pierwszy rzut oka ciężko znaleźć między twórczością tych artystów jakieś stylistyczne podobieństwa. Tak jak "mag z Rimini", jest jednak David Lynch spadkobiercą filmowej tradycji George'a Meliesa, reżyserem "wierzącym w obraz", w odróżnieniu od pochodzącej od braci Lumiere linii twórców "wierzących w rzeczywistość".

Tak jak Fellini, spory dług wdzięczności zaciągnął Lynch u surrealistów (sam jest także malarzem). Rzeczywistość w jego filmach jest zwykle wykreowana, nie zarejestrowana. Prawa, którymi rządzi się jego twórczość, pozostają w zgodzie z logiką wyobraźni, nie poddają się zaś władzy rozumu. Recepcja jego filmów polega w znacznym stopniu na przyjemności płynącej z obserwacji obrazów. Nic do wyjaśniania.

Reklama

Legendarna współpraca dwóch mistrzów surrealizmu - filmowca Luisa Bunuela i malarza Salvadora Dali - polegać miała na tym, że z miejsca odrzucali oni pomysły, które dałyby się w jakikolwiek sposób racjonalnie wytłumaczyć. Wydaje się, że Davidowi Lynchowi i pisarzowi Barry'emu Giffordowi - autorowi powieści "Dzikość serca" i współpracownikowi reżysera przy filmie "Zagubiona autostrada" - przyświecało to samo artystyczne credo.

Lynch kategorycznie odmawia nagrywania do wydań DVD swoich filmów komentarzy, w których podsuwałby zainteresowanemu widzowi interpretacyjne wykładnie. Sprzeciwia się też dzieleniu filmów na płytach DVD na rozdziały - seans filmu, mimo iż większość jego obrazów charakteryzuje się brakiem narracyjnej chronologii, to proces doświadczenia czasu. Sens wynika ze spotkania z wrażliwością widza, nie z jego wiedzą.

Trudno uwierzyć, że jego drugi film - "Człowiek słoń" - otrzymał aż 8 nominacji do Oscara. Łatwiej zaakceptować fakt, że ani jedna z tych szans nie zaowocowała statuetką Akademii. Jest w swej filmowej twórczości tak antyhollywoodzki, tak wyraźnie wykraczający poza ramy tradycyjnego kina, że wydaje się, że jego miejsce rzeczywiście mogłoby być w industrialnej Łodzi, gdzie planował kiedyś budowę studia filmowego, a nie w słonecznym Los Angeles. 

Lynch jako reżyser nominowany był jeszcze do Oscara dwukrotnie: w 1987 roku za "Blue Velvet" oraz w 2002 roku za "Mulholland Drive". Najważniejsze wyróżnienie w karierze przyszło jednak w 1990 roku, kiedy za "Dzikość serca" otrzymał Złotą Palmę w Cannes. Do rangi kultowych zalicza się jednak inne jego dzieła: serial telewizyjny "Miasteczko Twin Peaks" (1990-92) oraz "noir horror XXI wieku", czyli "Zagubiona autostrada" (1997).

Najważniejszymi bohaterami jego filmów nie są pierwszoplanowi protagoniści, jak: Frank Booth (Dennis Hopper) z "Blue Velvet", Sailor Ripley (Nicolas Cage) z "Dzikości serca", czy Dale Cooper (Kyle McLahlan) z "Miasteczka Twin Peaks", tylko tajemnicza Laura Palmer z tego samego serialu i demoniczny Mystery Man z "Zagubionej autostrady". Pytanie "Kto zabił Laurę Palmer?" wydaje się być jednym z najważniejszych retorycznych pytań sztuki popularnej XX wieku.

Przygoda Lyncha z serialem "Miasteczko Twin Peaks" to materiał na osobną historię. Świetnie oddaje jednak polemiczny stosunek reżysera w stosunku do kultury głównego nurtu. Narracyjną tkankę "Miasteczka..." Lynch, wspólnie ze scenarzystą Markiem Frostem, skonstruował z tematów zapożyczonych z mydlanych oper, sitcomów, brukowych historii detektywistycznych, opowieści spod znaku science-fiction i elementów powieściowego horroru. Powstał serial, który zaskakiwał widzów swą niejednoznaczną intertekstualnością, postmodernistycznym humorem i wprowadzeniem elementów supernaturalnych.

Kiedy Lynch w trakcie drugiego sezonu "Miasteczka Twin Peaks" zrobił sobie przerwę na realizację "Dzikości serca", po powrocie do produkcji nie tylko zrozumiał, że planowany trzeci sezon serialu nie dojdzie do skutku, to jeszcze zorientował się, że wiele z jego oryginalnych pomysłów zostało brutalnie strywializowanych. Jedną z ingerencji studia było uczynienie z pochodzących nie z tego świata bohaterów - postaciami z krwi i kości. Taki los spotkał m.in alter-ego Lyncha, agenta Coopera, który zamiast wyimaginowanego detektywa stał się romantyczną wariacją na temat głównego protagonisty serialu.

Lynch wziął sprawy w swoje ręce i postanowił zemścić się na produkcji, realizując ostatni odcinek serialu, w którym uśmiercił wielu ze swych bohaterów. Prawdziwą wendettą reżysera była jedna realizacja kinowego prequelu "Twin Peaks: Ogniu krocz za mną" (1994), który okazał się zarówno krytyczną, jak i frekwencyjną katastrofą. Widzowie, którzy udali się do kina by odkryć tajemnicę morderstwa Laury Palmer, widocznie nie zrozumieli przewrotnej ironii telewizyjnego serialu. Zabójcą Laury Palmer był przecież sam David Lynch...

Ostatni film David Lynch nakręcił w 2006 roku. "Inland Empire" pozostaje w jego twórczości dziełem najbardziej ekscentrycznym. Reżyser zapowiadał od początku, że ten projekt będzie jednym wielkim eksperymentem, realizowanym całkowicie bez scenariusza, wykorzystującym technikę cyfrowej rejestracji obrazu.

Aktorzy, którzy wzięli udział w tym przedsięwzięciu, w tym polscy artyści: Karolina Gruszka i Krzysztof Majchrzak, podkreślali, że nie mieli pojęcia, o czym traktował będzie gotowy film. To zresztą nie pierwszyzna dla aktorów Lyncha. Tak jak widzowie jego filmów, tak też artyści współtworzący jego dzieła, zaangażowani są w jego projekty intuicyjnie.

Wydaje się, że Lynch znudził się tradycyjnym kinem. Dziś bardziej pasowałoby do niego określenie "artysta multimedialny". Od 2002 roku reżyser aktywnie działa w internecie, realizując produkcje przeznaczone wyłącznie dla wirtualnego widza. Najpierw była seria krótkich filmików "Dumbland", potem Lynch stworzył surrealistyczny sitcom "Rabbits", wreszcie ostatnią z jego interaktywnych produkcji jest krótkometrażowy eksperyment w stylistyce japońskiego horroru "Darkened Room".

W maju 2010 roku wyreżyserował 16-minutowy film reklamowy dla marki Dior "Lady Blue Shanghai", który można było oglądać w internecie. Plany filmowe? Artysta przygotowywał się ostatnio do realizacji dokumentu o guru medytacji transcendentalnej Maharishim Mahesh Yogim. Trochę szkoda, że nikt już nie czeka na nowy film Davida Lyncha...

Fanów reżysera z pewnością ucieszył fakt, że w 2017 roku zobaczymy nowe odcinki kultowego serialu "Miasteczko Twin Peaks". Za kamerą wszystkich 18 epizodów serii stanie sam David Lynch. Autorem ścieżki dźwiękowej będzie stały współpracownik reżysera i twórca niezapomnianego motywu z oryginalnego "Twin Peaks" - Angelo Badalamenti.

Jeden ze współtwórców "Miasteczka Twin Peaks", Mark Frost, który wspólnie z Lynchem pełnił będzie obowiązki producenta wykonawczego, zastrzegł, że nowe "Miasteczko..." nie będzie remakiem, tylko kontynuacją oryginalnej serii. Akcja ma się rozgrywać współcześnie.

W najnowszej odsłonie "Miasteczka...", oprócz Kyle'a MacLachlana, zobaczymy Amandę Seyfried ("Mamma Mia", "Wredne dziewczyny"), Balthazara Getty'ego ("Bracia i siostry", "Agentka o stu twarzach"), Roberta Kneppera ("Skazany na śmierć"), Roberta Forstera ("Herosi") oraz Petera Sarsgaarda ("The Killing").
 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: David Lynch
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy