Carla Gugino: Włoskie korzenie
Uwielbia jedzenie, czekoladę i masaże, a znajomi nazywają ją "Mamą Gugino", bo zna położenie każdej restauracji i każdego spa w Los Angeles. "Jestem Włoszką, a we Włoszech każdy lubi swoje krągłości" - wyznała w jednym z wywiadów. Równocześnie jest przekonana, że ma "bardzo cygańską naturę". "Nie potrafię ekscytować się czymś, co trwa zbyt długo" - mówi aktorka, która 29 sierpnia kończy 45 lat.
Choć urodziła się na Florydzie, ma europejskie korzenie: jej ojciec był włoskim ortodontą, a matka pochodziła z Irlandii. Rodzice rozwiedli się, gdy Carla miała zaledwie kilka lat. "Od tego czasu miałam dwa dzieciństwa: jedno w ciasnym vanie z matką, drugie w willi z basenem należącej do ojca" - wspominała później.
W związku z trudną sytuacją rodzinną, Gugino szybko się usamodzielniła. Już w wieku trzynastu lat pracowała jako fotomodelka dla prestiżowego Elite, jednak agencja uznała, że Carla jest za niska do chodzenia po wybiegu (ma 165 cm wzrostu). Lekarstwem na zawód w świecie modelingu okazało się aktorstwo, które zasugerowała jej ciocia. Gugino zapisała się na lekcje aktorstwa i mając szesnaście lat całkiem uniezależniła się od rodziców.
To wtedy zaczęła się jej kariera. Począwszy od 1988 roku początkującą aktorkę w małych rolach można było oglądać w serialach takich, jak "Who’s the Boss?" i "Falcon Crest". W 1994 roku trafiła na plan teledysku zespołu Bon Jovi do piosenki "Always", a nieco później do kina: zagrała u samego Briana de Palmy w "Oczach węża" (1998). Równocześnie pojawiała się w wielokrotnie nagradzanym serialu "Spin City".
Szerszej widowni dała się poznać jednak dopiero w 2001 roku, gdy przyjęła rolę Ingrid Cortez, skrywającej swoje drugie oblicze, matki nastoletnich Juniego i Carmen w "Małych agentach". W przebojowej serii filmów familijnych Roberta Rodrigueza wystąpiła później jeszcze dwukrotnie - w 2002 i 2003 roku.
Gdy "Mali agenci" uczynili jej nazwisko nieco bardziej znanym, miała już 30 lat. Lecz Gugino nie była tym faktem zmartwiona ani zaskoczona. "Zawsze czułam, że będę musiała czekać przynajmniej do trzydziestki na dobrą passę jako aktorka" - deklarowała w jednej z rozmów. "Ale nigdy, przenigdy, odkąd zaczęłam grać, nie miałam ochoty na sławę" - dodała.
Za występami w kolejnych odsłonach "Małych agentów" poszły następne propozycje. Seksowna rola Lucille w "Sin City - Mieście grzechu" Rodrigueza, dla której odrzuciła możliwość pojawienia się w "Pacyfikatorze" u boku Vina Diesela, kreacja Rebecci w kasowej "Nocy w muzeum", a przede wszystkim występ w "American Gangster" Ridleya Scotta umocniły jej pozycję jako nie najjaśniejszej, ale utalentowanej amerykańskiej gwiazdy z włoskimi korzeniami.
Ostatnie lata były dla niej zdecydowanie najbardziej owocne. Choć wciąż nie udało jej się przebić do czołówki Hollywood, mogliśmy oglądać ją każdego roku co najmniej w kilku mniejszych bądź większych rolach. "Jedwabna Zjawa" z "Watchmen. Strażników" (2009) Zacka Snydera, Vera Gorski w "Sucker Punch" (2011) tego samego reżysera czy wreszcie Emma z katastroficznego hitu "San Andreas" (2015) - to najbardziej pamiętne z jej kreacji.
W filmografii Gugino jest jednak znacznie więcej znanych tytułów, szczególnie w kinie familijnym (m.in. "Góra czarownic"). Aktorka nie stroni także od występów w teatrze i w serialach. W ostatnim czasie możemy podziwiać ją w aż czterech telewizyjnych projektach: "Political Animals", "Świat w opałach", "Miasteczko Wayward Pines" i "Roadies". W dwóch z nich gra główną rolę. Wkrótce natomiast wróci na duży ekran za sprawą filmu science-fiction "Space Between Us", który ponoć może jej zapewnić pierwszą w karierze oscarową nominację.
Gugino należy także do wyjątkowo odważnych aktorek. Nie dość, że najczęściej otrzymuje propozycje grania wyjątkowo seksownych bohaterek, to w 2007 roku nago pojawiła się na okładce magazynu "Allure", a w 2009 roku wcieliła się w gwiazdę porno w komedii "Kobiety w opałach". Cielesność to dla gwiazdy nic nadzwyczajnego. "Seksualność w pewien sposób nas definiuje, to ważna cząstka człowieka. Ale prawdziwym wyzwaniem jest to, że jako aktor jesteś nagi emocjonalnie, odkrywasz się całkowicie" - tłumaczyła.
W wywiadach przyznaje, że nie jest zła, iż wciąż dostaje najczęściej drugoplanowe role. "Zawsze wydawało mi się, że jestem stworzona z wyglądu bardziej do filmów z lat 50. i 60. Poza tym uwielbiam dramaty kostiumowe, więc tam lepiej bym pasowała" - mówiła. Gugino stara się również nie oceniać krytycznie własnych występów. "Jesteśmy swoimi największymi krytykami, sami siebie ograniczamy. Chcę z tym walczyć" - deklarowała.
Do jej ulubionych zajęć w wolnym czasie, poza masażami w spa i gotowaniem, należą spotkania z przyjaciółmi. "Wielki obiad ze znajomymi i dyskusje o życiu - to mój ulubiony sposób na dzień. Poza tym, wiadomo, na urodę nic nie działa tak dobrze jak odrobina miłości" - żartowała. Aktorka od ponad 11 lat jest w nieformalnym związku z reżyserem Sebastianem Gutierrezem. "Ślub nie jest dla nas ważny" - opowiadała kiedyś. "Nie łączy nas nic poza tym, że chcemy ze sobą być. To wspaniałe" - przekonywała.