Była żoną dwóch legend. Uciekła od sławy i wybrała życie w samotności
Nie zabiegała o rozgłos, nie goniła za sławą, a mimo to przez dekady pozostaje jedną z najciekawszych postaci polskiego kina. Anna Romantowska obchodzi dziś 75. urodziny. Jej dorobek to nie tylko mocne role filmowe i teatralne, ale też bezkompromisowa postawa wobec zawodu i życia prywatnego.
Nie potrzebowała skandali ani fleszy, by zapisać się w historii polskiego kina. Anna Romantowska kończy 75 lat i od dekad jest cichą ikoną, której role mówią więcej niż słowa.
Absolwentka warszawskiej PWST szybko dała się poznać jako artystka z wyjątkową intuicją i wyczuciem psychologicznym. Jej debiut filmowy w "Kobiecie i kobiecie" otworzył drzwi do dalszych, bardziej złożonych ról. Widzowie zapamiętali ją przede wszystkim z "Przesłuchania" Ryszarda Bugajskiego, gdzie wcieliła się w Mirę Szajnert - postać naznaczoną przeraźliwym systemem i osobistym dramatem. Za tę kreację otrzymała jedną z dwóch nagród w Gdyni, drugą zdobyła za "Statystów" Michała Kwiecińskiego, gdzie zagrała kobietę prowincjonalną, pełną nieśmiałości, ale i wewnętrznego ciepła.
Na przestrzeni lat Romantowska występowała również w produkcjach swojego drugiego męża - Jacka Bromskiego. Widzowie pamiętają ją ze "Sztuki kochania" czy "Ceremonii pogrzebowej", gdzie z wdziękiem balansowała między dramatem a ironią.
Choć przez lata była obecna w mediach, zawsze umiała oddzielić życie zawodowe od prywatnego. Była związana z dwoma ważnymi twórcami: najpierw z aktorem Krzysztofem Kolbergerem, z którym ma córkę - reżyserkę Julię Kolberger, a później z reżyserem Jackiem Bromskim. Na próżno szukać jednak sensacyjnych artykułów na temat jej życia miłosnego. Z Kolbergerem, mimo rozwodu, utrzymywała bliską relację aż do jego śmierci. To właśnie jej aktor jako pierwszej przekazał przykrą wiadomość o swojej chorobie. Nawet spędzili razem ponoć jego ostatnie święta.
Obecnie aktorka żyje sama i bardzo sobie ten stan ceni. Jak sama przyznaje, potrafi tygodniami nie wychodzić z domu, zanurzona w książkach. Ceni spokój i nie tęskni za medialnym zgiełkiem.
"Mogę zaszyć się z książką i tygodniami z domu nie wychodzić. Nie nudzę się nigdy ze sobą" - stwierdziła w jednym z wywiadów.
Nie zabiega o role. Czasami wręcz odmawia angaży, polecając w zamian inne aktorki. Nie zna uczucia zawodowej zazdrości - cechy, którą środowisko artystyczne często traktuje jako coś naturalnego.
Choć dziś pojawia się na ekranie rzadziej, wciąż potrafi zaskoczyć. Ostatnio można ją było oglądać m.in. w "Pułapce", "Ataku paniki" i "Planie B". Jej obecność w tych produkcjach pokazuje, że kino wciąż jej szuka, a nawet epizodyczne role w jej wykonaniu zapadają w pamięć. To aktorka, która nie potrzebuje stałej obecności w mediach, by budzić szacunek i sympatię.
W świecie, gdzie wielu artystów walczy o widoczność, Anna Romantowska wybrała inną drogę - cichą, ale pełną znaczenia. 75 lat życia, z czego niemal pięć dekad na scenie i ekranie, to nie tylko imponujący dorobek, ale też świadectwo, że można być w tym zawodzie wiernym swojej wizji aktorstwa.
ZOBACZ TEŻ:
Kolejny hit w ofercie Netfliksa. Wgniata w fotel od pierwszej minuty