Bergman o przemyśle filmowym
Szwedzki reżyser Ingmar Bergman, jeden z najwybitniejszych twórców światowego kina, w wywiadzie udzielonym szwedzkiemu magazynowi "Expressen", skrytykował współczesne kino, mówiąc, że dzisiejszy przemysł filmowy to wyłącznie "rzeźnia i prostytucja".
82-letni twórca, który bardzo rzadko udziela wywiadów, powiedział ponadto, iż to, co dzieje się obecnie w kinie, było główną przyczyną jego odejścia na emeryturę.
"Postanowiłem zostać na uboczu po tym, jak zobaczyłem rozprzestrzenianie się przemocy i prostytucji w filmach" - powiedział Bergman.
Słynny reżyser przyznał jednak, że wcale nie stracił zainteresowania filmami, wręcz przeciwnie. Oświadczył, że posiada kolekcję wideo liczącą 4,5 tysiąca kaset, a ponadto każdego roku, w swojej domowej sali projekcyjnej, ogląda od 150 do 200 filmów ze Szwedzkiego Instytutu Filmowego.
Bergman, zapytany o swoje najbliższe plany, potwierdził, że nadal będzie reżyserować sztuki w teatrze, natomiast nie zamierza wrócić do robienia filmów. Reżyser, którego ostatnim filmem było dzieło "Fanny i Alexander" (1982), ukończył właśnie prace nad "Marią Stuart" Fryderyka Schillera w Teatrze Królewskim w Sztokholmie. Pisze także sztukę dla radia i telewizji.
Bergman, gdy nie pracuje, spędza czas na szwedzkiej wyspie Faro, gdzie ma jeden z siedmiu domów. "Są tylko dwa miejsca, w których czuję się jak w domu - Faro i Rzym" - powiedział 82-letni reżyser.
Bergman był pięciokrotnie żonaty, ma ośmioro dzieci i wiele wnucząt.
Ingmar Bergman wyreżyserował kilkadziesiąt obrazów. Wśród nich są takie mistrzowskie dzieła jak: "Tam, gdzie rosną poziomki", "Szepty i krzyki", "Godzina wilka", "Siódma pieczęć", "Jesienna sonata". Ośmiokrotnie był nominowany do Oscara.