Reklama

Andrzej Strzelecki nie żyje. Pogrzeb aktora. Kto go pożegnał?

W piątek, na stołecznym Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, został pochowany zmarły 17 lipca aktor, reżyser i pedagog, były rektor Akademii Teatralnej w Warszawie prof. Andrzej Strzelecki.

W piątek, na stołecznym Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, został pochowany zmarły 17 lipca aktor, reżyser i pedagog, były rektor Akademii Teatralnej w Warszawie prof. Andrzej Strzelecki.
Wojciech Malajkat na pogrzebie Andrzeja Strzeleckiego /AKPA

Podczas uroczystości pogrzebowych artysta został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta RP Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, za - jak napisał prezydent w postanowieniu "wybitne zasługi dla szkolnictwa artystycznego, za wkład w rozwój sztuki teatralnej i filmowej". Order na ręce żony zmarłego Joanny Pałuckiej przekazał podczas uroczystości doradca prezydenta RP Tadeusz Deszkiewicz

"Odejście profesora Andrzeja Strzeleckiego, wszechstronnego artysty, cenionego pedagoga i wybitnego organizatora życia artystycznego jest dla polskiej kultury ogromną stratą" - napisał wicepremier, minister kultury Piotr Gliński, w liście odczytanym na uroczystościach pogrzebowych przez wiceminister kultury Wandę Zwinogrodzką.

Reklama

Minister podkreślił, że śp. Strzelecki całe twórcze życie był związany ze sceną i przypomniał ścieżki jego kariery. Gliński podkreślił także, że artysta został zapamiętany jako cierpliwy pedagog i troskliwy opiekun teatralnej młodzieży. "W wielu spośród czytanych przeze mnie w tych dniach wspomnień przewija się fraza 'mój najlepszy Profesor', co świadczy o tym, jak bardzo był ceniony przez swoich studentów" - napisał Gliński.

Nie zapomniał także o dorobku reżyserskim oraz twórczości zmarłego, w tym także o tekstach piosenek i autorskich scenariuszach. "Do rangi równorzędnej dziedziny sztuki reżyserskiej Andrzej Strzelecki podniósł realizacje koncertów galowych i festiwalowych, m.in. Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu czy Camerimage w Toruniu" - dodał wicepremier. "Skromny, obdarzony niepowtarzalnym poczuciem humoru, zawsze przedkładający osiągnięcie artystyczne zespołu nad własny sukces, profesor Andrzej Strzelecki pozostanie w naszej pamięci, jako jedna z najważniejszych postaci polskiej sceny, estrady, filmu i telewizji" - zakończył list Gliński. "Cześć Jego pamięci" - dodał.

W imieniu Związku Artystów Scen Polskich głos zabrał Krzysztof Kumor. - W naszym artystycznym świecie był postacią nietuzinkową - mówił o Strzeleckim. - Niespokojny duch, prawdziwa osobowość, niezwykle twórczy, tryskający pomysłami o niespożytej energii i wielkim poczuciu humoru. Również na swój temat - opisywał Strzeleckiego. Jak mówił, choć jako pierwszy kierunek ukończył wydział aktorski warszawskiej PWST, to jednak reżyseria okazała się tą formą twórczości, która go wchłonęła na dobre.

Wspomniał, że artysta szerokiej publiczności zapadł w pamięć rolą oryginalnego, trochę fajtłapowatego, acz nie pozbawionego swoistego uroku i ciepła profesora Tadeusza Koziełły-Kozłowskiego z serialu "Klan". - Postaci stworzonej trochę na zamówienie samego aktora - zaznaczył. - Warunkiem udziału w filmie miała być bowiem jakaś odjechana pasja bohatera, chociażby golf - sport, któremu Strzelecki sam w życiu prywatnym oddawał się w każdej niemal wolnej chwili - wyjaśnił.

Jak mówił, kolejną wielką pasją aktora okazała się praca pedagogiczna. - Przez cztery dziesięciolecia w swojej macierzystej uczelni, będąc wcześniej jej rektorem, oddawał studentom to, czego nauczyli go jego profesorowie, których cząstkę nosił w sobie - Tadeusz Łomnicki, Gustaw Holoubek, Aleksander Bardini, Zbigniew Zapasiewicz, Jan Kreczmar czy Bohdan Korzeniewski - wyliczał. Wspomniał, że po odejściu artysty, jeden z kolegów zamieścił na swoim profilu zdjęcie Strzeleckiego spokojnie śpiącego z głową opartą na jego kolanach. - Ktoś inny pod tym napisał: "Nie, nie, nie budźcie mnie, śpi mi się tak ciekawie, jest piękniej w moim śnie, niż tam, na waszej jawie" - cytował. - Odpoczywaj spokojnie - dodał od siebie na zakończenie swego przemówienia.

Wojciech Malajkat, obecny rektor Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza, który prowadził uroczystości pogrzebowe, przypomniał, że w 2015 roku Strzelecki utworzył na uczelni kierunek aktorstwo teatru muzycznego, co było naturalnym zwieńczeniem jego miłości do piosenki aktorskiej. Studenci trzeciego roku tego kierunku wykonali podczas uroczystości pogrzebowych piosenki "Już nie zapomnisz mnie" i "Ta ostatnia niedziela".

Malajkat przypomniał, że Strzelecki studentów traktował jak własne dzieci. - Gdy różnica poglądów stawiała go na kursie kolizyjnym, szukał rozwiązania polubownego i korzystnego dla wszystkich. Trzeba się było mocno napracować, żeby wytrącić go z równowagi, niewielu dostąpiło tego zaszczytu - powiedział. Podkreślił przy tym, że Strzelecki szanował wszystkich i był człowiekiem otwartym. - Najczęściej doświadczaliśmy jego pogody ducha, opiekuńczości, niewyczerpanej żywotności - dodał.

W imieniu rodziny, Andrzeja Strzeleckiego pożegnał syn Antoni podkreślając, że artysta pełnił w życiu różne role: ojca, syna, męża, brata, pasierba, ojczyma, teścia. - Za każdą z tych ról należą ci się wszystkie możliwe nagrody - powiedział syn zmarłego.  - Niezaprzeczalnie twoim największym osiągnięciem jest nasza rodzina - dodał. - Twój niezwykły sposób bycia i świetne poczucie humoru pozwalały nam odnaleźć się w każdej możliwej sytuacji dnia codziennego - mówił. - Byłeś i będziesz naszym mentorem, nadzieją i wieczny przykładem fantastycznie ułożonego życia - zaznaczył.

- Dla mnie, tato, nie byłeś tylko i wyłącznie ojcem, czy też po prostu autorytetem - przyznał.  - Zrozumiałem, że nie jesteś tylko i wyłącznie moim ojcem, ale też moim najlepszym przyjacielem, najlepszym, jakiego kiedykolwiek mogłem mieć - podkreślił.

W uroczystości, poza rodziną, bliskimi i przyjaciółmi udział wzięli także koledzy aktorzy, m.in. Piotr Fronczewski, Zofia Zborowska, Olga Kalicka, Janusz Zaorski, Krzysztof Majchrzak, Rafał Zawierucha, Stefan Friedmann, Zbigniew Zamachowski, Dariusz Kordek, Jan Jankowski, a także Jerzy Wenderlich oraz licznie zgromadzeni fani.

Andrzej Strzelecki został pożegnany z państwowymi honorami. Po odprowadzeniu do grobu studenci artysty pożegnali go piosenką Michaela Jacksona "Heal The World", wykonując ją w polskiej wersji językowej.

Reżyser, aktor teatralny i filmowy, pedagog, w latach 2008-16 rektor Akademii Teatralnej w Warszawie prof. Andrzej Strzelecki zmarł 17 lipca w wieku 68 lat. Artysta przegrał walkę z nieoperacyjnym nowotworem płuc i oskrzeli.

Był autorem scenariuszy sztuk i musicali. W 1974 r. ukończył wydział aktorski warszawskiej PWST, a w 1978 r. - wydział reżyserski. W 2004 r. zdobył tytuł profesora sztuk teatralnych. W latach 1974-81 związany był z Teatrem Rozmaitości w Warszawie. Współtworzył kabaret "Kur". Był aktorem Teatru Rampa, w którym przez 10 lat pełnił funkcję dyrektora naczelnego i artystycznego.

Popularność przyniosły mu role filmowe ("Przepraszam, czy tu biją?", "W pustyni i w puszczy", "Rozmowy nocą", "1920 Bitwa Warszawska", "Pół wieku poezji później"), oraz serialowych ("Kuchnia polska", "Przeprowadzki", "Klan", "Barwy szczęścia", "Na dobre i na złe").

Andrzej Strzelecki był aktywnym członkiem Związku Artystów Scen Polskich. W 2002 r. został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, a w 2011 r. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Słynął też ze swojego zamiłowania do gry w golfa - był członkiem zarządu Polskiego Związku Golfa.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Strzelecki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy