Takiego debiutu nie było w Polsce od dawna. Hipnotyzuje od pierwszej minuty
"Prześwit" to nieoczywisty thriller z elementami kryminału, który zabiera widzów w wędrówkę po spowitej mgłą, tajemniczej górze Ślęża. Film pokazany został na festiwalu BellaTOFIFEST, gdzie walczy o statuetkę Złotego Anioła w konkursie polskim. Po pokazie odbyło się spotkanie z twórcami, którzy ujawnili kulisy tej klimatycznej, przeszywającej chłodem opowieści.
Młoda kobieta spacerująca na górze Ślęża niespodziewanie znika, zostawiając po sobie wózek z dzieckiem. Rozpoczynają się poszukiwania, w których udział bierze przeżywające wewnętrzne rozterki policjant, zrozpaczony mąż i emerytowany jasnowidz, który usilnie stara się zobaczyć w wizji jej ostatnie kroki. W śledztwie kluczową rolę odgrywa skryta Pozorantka (w tej roli hipnotyzująca Daria Polunina), której wspomnienia z dzieciństwa silnie splatają się z tajemniczym miejscem. "'Prześwit' to intymny film drogi, psychologiczna opowieść o kryzysie tożsamości i społecznych oczekiwaniach wobec kobiet" - jak czytamy w oficjalnym opisie. To wędrówka zagubionych dusz przez mroczną, w wielu momentach nieprzyjazną naturę, nadającą opowieści metafizycznego wymiaru.
Za reżyserię odpowiada Magdalena Pięta, dla której jest to debiut fabularny. Wspólnie z Marzeną Matuszak napisała również scenariusz. W produkcji wystąpili: Daria Polunina, Cezary Łukaszewicz, Mateusz Górski, Piotr Pilitowski i Ewa Domańska.
W spotkaniu po pokazie filmu "Prześwit" na MFF BellaTOFIFEST można było wysłuchać reżyserki Magdaleny Pięty, producentki Marii Wachowiak-Czuchnowskiej oraz aktorów: Darii Poluniny i Cezarego Łukaszewicza. Pomysłodawczyni opowiedziała o początkach projektu i narodzinach pomysłu na jej debiutancką fabułę. Była przekonana, że jej dzieło musi wymykać się gatunkowym definicjom, nie dawać łatwych odpowiedzi i skłaniać widzów do podążania różnymi tropami.
"Jasne było dla mnie od początku, że jeśli coś robię, to musi to być w pewnym sensie ryzykowne. Ja też wierzę w widzów, że można przechodzić z jednej konwencji w drugą, bawić się nimi. Nie wymagam od historii, które oglądam, że muszą być poukładane, stworzone według żelaznej logiki. [...] Można odejść od jednowymiarowej historii" - mówiła.
"Ja myślę, że ten film jest o spotkaniu z tajemnicą, ale też o rozpaczy. Jedno i drugie kojarzy się z wejściem w ciemność. Tu można opowiadać tylko fragmentami, obietnicą, licząc, że widz otworzy w sobie pewną przestrzeń, którą wszyscy mamy, choć czasem trudno w nią spojrzeć" - dodała.
Dzieło Magdaleny Pięty zachwyca także od wizualnej strony. Natura spowita gęstą mgłą i chłodna aura nadają historii jeszcze większej tajemniczości, momentami wywołując uczucie niepokoju. Kluczową rolę w fabule odegrała także góra Ślęża, która od wieków silnie związana jest z pogańskimi wierzeniami. Wśród inspiracji wizualnych znalazły się m.in. obrazy niemieckiego artysty Caspara Davida Friedricha.
"Te zdjęcia w dużej mierze były kręcone na Ślęży; to wyjątkowe miejsce o mitycznych właściwościach. Góra nas prowadziła w tych zdjęciach, które ostatecznie trwały 16 dni. [...] Odbieram przyrodę, jako żywą i żyjącą całość, której jesteśmy częścią. Tak samo czuję w stosunku do kamieni, drzew. Bardzo mi zależało, żeby one były w tym filmie obecne. Myślę, że odbiór tego filmu zależy też, od tego, czy ktoś ma pewien rodzaj więzi z przyrodą i co ona w nim wywołuje. To żeby ta góra też była jednym z bohaterem filmu było założeniem, które przyświecało nam od początku zdjęć" - ujawniła reżyserka.
Producentka Maria Wachowiak-Czuchnowska przyznała, że jedną z największych trudności, jakim trzeba było stawić czoła podczas pracy nad produkcją, była nieprzewidywalność pogody. Ekipa filmowa była zmuszona do szybkich reakcji na zmiany temperatury i klimaty, by z filmu zimowego nie zrobiła się opowieść jesienna: "Jakoś to się udało zmontować, musieliśmy iść dalej, na żywioł".
O doświadczeniach z wymagającego i kapryśnego pogodowo planu opowiedział także aktor, Cezary Łukaszewicz:
"Cudnie się tam czułem. Żeby poradzić sobie jako debiutantka w takich trudnych warunkach, że film w końcu powstał i ma jakiś wyraz, to jest ogromna zasługa Magdy i ukłon w jej stronę. [...] Dla mnie ta przygoda była niesamowita, stworzyła się między nami rodzinna więź i coraz bardziej to sobie cenię".
Daria Polunina opowiedziała natomiast, co nowego odkryła w sobie dzięki pracy nad tym projektem:
"Dowiedziałam się, że nie przepadam za zimnem. [...] Przekonałam się też, że lubię ten zawód i dlaczego warto było zostać aktorką. Jest twórczość, drugi człowiek, poszukiwanie. A z powodu mniejszego budżetu było więcej szans na próbowanie, popełnianie błędów. Można było zaryzykować".
Zobacz też:
Polska produkcja wbija w fotel. Nikogo nie pozostawi obojętnym