Reklama

Tomasz Lis: Więcej i częściej niż w TVP

Przypomnijmy, że "Tomasz Lis na żywo" zniknie z TVP2 na przełomie stycznia i lutego 2016.

Już w  sierpniu, tuż po objęciu stanowiska prezesa TVP, Janusz Daszczyński powiedział, że będzie dążył do tego, aby programy publicystyczne, obecne na antenach TVP, były realizowane wewnątrz spółki, a nie przez firmy zewnętrzne. To przypadek wzbudzającego kontrowersje show TVP2 - "Tomasz Lis na żywo".

Umowa między Telewizją Polską a firmą produkująca "Tomasz Lis na żywo" wygasa z końcem stycznia 2016.

Daszczyński wyznał w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl, że miejsce"Tomasz Lis na żywo" zajmie w ramówce premierowa propozycja.

Poniedziałkowy tweet Tomasza Lisa wywołał spekulacje dotyczące planów dziennikarza. Na razie nie wiadomo jednak nic na temat przygotowywanego programu. Nie jest także pewne, czy nowy show emitowany będzie na antenie jednego z kanałów telewizyjnych czy wyłącznie w internecie.

Reklama

"Tomasz Lis na żywo" to program publicystyczny emitowany w poniedziałkowe wieczory na antenie TVP2. Zaproszeni do studia goście dyskutują na bieżące tematy polityczne i społeczne.

Sporo zamieszania wywołał czerwcowy odcinek, którego gościem był Tomasz Karolak - mocno zaangażowany w kampanię prezydencką Bronisława Komorowskiego. W programie "Tomasz Lis na żywo" aktor stwierdził, iż córka Andrzeja Dudy napisała na jednym z portali społecznościowych, że jeśli jej tata zostanie prezydentem, to odda Oscara, którego dostał film "Ida". Po programie Karolak oświadczył na Twitterze, że nie wiedział, iż cytat, którego użył, nie pochodził od córki Dudy. Zaznaczył, że przeprasza, bo "uległ manipulacji".

Przeprosił również Tomasz Lis. Na Twitterze napisał, że tuż przed swym programem dowiedział się "o rzekomym wpisie Kingi Dudy, córki Andrzeja Dudy w sprawie Oscara za film 'Ida', którą to kwestię poruszył w programie Tomasz Karolak". "Jak słyszę wpis ten nie jest autentyczny i nie jest autorstwa pani Kingi Dudy. Rozumiem, że tak jest. W tej sytuacji córkę kandydata gorąco przepraszam" - napisał Lis. Prowadzący dodał, że w czasie programu tekst rzekomego wpisu córki polityka PiS "podsunięto mu" w ostatniej chwili przed programem i nie miał szansy zweryfikować jego autentyczności. "Uwierzyłem moim współpracownikom, że to jest autentyczne, dowiedziałem się tuż po programie, że to autentyczne nie jest. W ciągu trzech minut na Twitterze pojawiły się moje przeprosiny" - podkreślił Lis.

"Ze wstępnych ustaleń wynika, że autorzy audycji, realizowanej przez zewnętrzną firmę producencką, nie zachowali należytej staranności podczas weryfikacji materiałów wykorzystywanych w audycji" - brzmiał fragment oświadczenia podpisanego przez Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Jana Dworaka.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Lis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy