Reklama

Cała prawda o "Tańcu z gwiazdami"

Kolejna edycja "Tańca z gwiazdami" za nami. Było konfetti, porsche, Kryształowa Kula, wygrani i przegrani, kibice, fani, rodziny... Okazało się raz jeszcze, że program wszedł już Polakom w krew. Co ciekawe, wszedł też w krew gwiazdom. Show dawno zaczęło żyć własnym życiem.

Taniec pokochały gwiazdy srebrnego ekranu. Wkrótce trudno będzie wymienić tytuł jakiegoś popularnego serialu, z którego choć jedna aktorka bądź aktor nie wzięli udziału w śpiewająco-tanecznym show.

Stacja promuje swoje gwiazdy?

Aktorzy z "Teraz albo nigdy" zdecydowanie dominują w "Tańcu z gwiazdami" z wiadomych przyczyn - zarówno serial, jak i taneczny show są produkcjami TVN.

Po Mateuszu Damięckim i Marcie Żmudzie Trzebiatowskiej przyszedł czas na Bartka Kasprzykowskiego, który dotarł do finału i wydawało się, że wyjedzie z niego srebrnym porsche... po czym przegrał. Porażka boli i nutkę żalu w głosie aktora można było wyczuć zaraz po zakończeniu programu. Kasprzykowski chyba jednak liczył na wygraną.

Reklama

Aktorowi z widowni kibicowała Tamara Arciuch, jego obecna partnerka życiowa, będąca w zaawansowanej ciąży.

Oto co powiedział w rozmowie z INTERIA.TV po zakończeniu finału Bartek Kasprzykowski:

Trzeba przyznać, że walka była wyrównana jak nigdy. Świadczy o tym fakt, że po raz pierwszy w historii programu obie pary w finale dostały od jury maksymalną liczbę punktów za wszystkie tańce.

Bartek Kasprzykowski, oprócz oczywiście dobrej techniki, dodał do swojego tańca umiejętności aktorskie. Dorota Gardias (pogodynka z TVN) uwodziła na parkiecie wdziękiem. I w końcu uwiodła samych widzów, którzy zadecydowali, że to ona została zwyciężczynią 9. edycji "Tańca z gwiazdami". Podobno ma spełnić obietnice daną Jarosławowi Kuźniarowi, któremu zamarzyło się, by przez jakiś czas zostać szoferem Doroty.

Oto wyznanie bohaterki wieczoru podczas rozmowy z INTERIA.TV:

Czy teraz prognoza pogody nigdy nie będzie taka, jak kiedyś? Przekonamy się o tym już niedługo.

Anna Nowak-Ibisz stwierdziła, że udział w "Tańcu z gwiazdami" sprawił, iż dołączyła do wielkiej rodziny. I rzeczywiście, można odnieść wrażenie, że tutaj wszyscy wszystkich znają.

Są grupy, które dopingują głośno gwiazdy na wizji i poza nią. Coraz większą popularnością i zainteresowaniem widzów cieszą się także profesjonalni tancerze, biorący udział w show. Każdy kogoś wspiera...

Weronika Książkiewicz przyznała, że wydała majątek na sms-y dla Moniki Richardson i teraz czeka na losowanie nagród wśród widzów, bo chce odzyskać pieniądze.

Iwona Pavlovic wyznała z kolei, że zawsze zadziwia ją, jak inną twarz potrafią pokazać gwiazdy na parkiecie. Dla niej zaskoczeniem w 9. edycji była Monika Richardson, którą do tej pory darzyła raczej chłodnymi uczuciami.

Rozmowa INTERIA.TV z Iwoną Pavlovic:

Taniec pokochali również widzowie, którzy niejednokrotnie sporo płacą za to, by zasiąść na czarnym krzesełku, a po wszystkim móc przez chwilę porozmawiać z gwiazdą i zdobyć jej autograf.

Kim są ci, którzy siedzą na widowni?

Średnią wieku trudno określić. Matki z córkami, nastolatki, ale i kilkuletnie dzieci, dojrzałe panie, starsi panowie, chłopcy z żelem na włosach... Zaskoczyć może ubiór. Większość ubrana niemal wieczorowo - eleganckie sukienki, biżuteria, często odważne dekolty. Chwilami trudno odróżnić pomniejsze gwiazdki od osób zasiadających na widowni. Niektórzy pojawili się już tu po raz kolejny i po raz kolejny zagrzewali do walki tańczące pary.

- To nie "jak Oni śpiewają", dajcie z siebie więcej energii - tym razem samą widownię rozgrzewała warm-uperka.

Uczestnictwo w programie stało się świętem, porównywalnym do dawnych wyjść do opery czy teatru. Cóż, jakie czasy, takie wyjścia do "opery"...

Jak zdobyć zdjęcie gwiazdy?

Nie ma programu bez fotoreporterów. W spokoju tłum panów z imponującym sprzętem oczekuje przed wejściem do budynku dawnej fabryki Ursusa. Gdyby nie stojący przed wejściem Piotr Gąsowski, rozchichotane nastolatki nieopodal i strażnicy ze znaczkiem TVN-u kilka metrów dalej, trudno byłoby się domyśleć, że w środku rozpocznie się za niedługo nagranie jednego z najpopularniejszych polskich show.

Gdy po chwili wrota do tanecznego raju otworzą się przed fotoreporterami, ci energicznym krokiem wejdą do środka, by zająć z góry upatrzone pozycje. Starych bywalców rozpoznać można bardzo szybko. Dzierżą drabinki, odpowiedniej wysokości statywy, gwiazdy rozpoznają nawet, gdyby weszły... w czadorze. Niektórzy w przerwach reklamowych zdobędą się na fachowy komentarz dotyczący tańca, rzucony to niby przypadkiem.

O swoje należy jednak walczyć, dlatego w ciasnym kręgu, który otoczy Dorotę Gardias za kulisami ze wszystkich stron rozlegać się będą okrzyki: "Dorota tutaj!" - z nadzieją, że pogodynka spojrzy akurat w ten jeden obiektyw.

"Taniec z gwiazdami" to świetnie funkcjonująca maszyneria. I chcąc nie chcąc, łatwo można się jej poddać.

Taniec, piękne stroje, radość wymalowana na twarzach gwiazd, które z odcinka na odcinek uczą się, co mówić, jak mówić i kiedy, by w pełni wykorzystać swoje pięć minut. To świetnie zorganizowane i zrealizowane show, na sukces którego pracuje cały sztab ludzi.

Osobistą nagrodę Kryształowego Parkietu przyznałabym drużynie panów, którzy cierpliwie w każdej przerwie reklamowej wpadali na parkiet z mopami i marszowym (świetne wyczucie rytmu! Czyżby praktyka dziewięciu edycji?) równym krokiem wycierali go przed kolejnym występem.

Jak powiedział INTERIA.TV wielki przegrany 9. edycji, Bartek Kasprzykowski: "To tylko show".

To "tylko" show, które zawładnęło wyobraźnią milionów widzów i zaczęło żyć swoim życiem. I chyba pozostaje zatem, jak mówią słowa piosenki śpiewanej w finale przez Lenkę, "Just enjoy the show".

Mało kto chciałby swoje pieniądze z powrotem. No chyba, że Weronika Książkiewicz. Ale to już za sms-y wysłane na Monikę Richardson.

Martyna Olszowska, Warszawa

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy