To największy hit Prime Video. Udane zwieńczenie filmowej serii?
"Nasza wina" to trzecia i zarazem ostatnia odsłona "Trylogii Winnych" na podstawie powieści Mercedes Ron. Film od kilku dni króluje w rankingu najchętniej oglądanych tytułów Prime Video, dorównując popularnością poprzednim częściom. Czy warto obejrzeć finał miłosnej historii Noah i Nicka?
Film "Nasza wina" jest zakończeniem bijącej rekordy trylogii Prime Video. Pierwsza część, "Moja wina", znalazła się w rankingu top 10 najchętniej oglądanych filmów platformy. Druga natomiast, "Twoja wina", przez długi czas była najpopularniejszą międzynarodową produkcją oryginalną. Seria bazuje na słynnej "Trylogii Winnych" autorstwa argentyńsko-hiszpańskiej pisarki Mercedes Ron.
Główne role w finałowej odsłonie ponownie zagrał uwielbiany duet - Nicole Wallace oraz Gabriel Guevara. Na ekranie zobaczymy również takich aktorów, jak Marta Hazas, Ivan Sanchez, Victor Varona, Eva Ruiz, Gabriela Andrada.
Ślub Jenny i Liona staje się tłem długo wyczekiwanego spotkania Noaha i Nicka, którzy nie mieli ze sobą kontaktu od rozstania. Nick nadal nie jest w stanie wybaczyć byłej dziewczynie i dystansuje się od niej mimo wielu wspólnych wspomnień.
Młody biznesmen i spadkobierca imperium budowanego przez dziadka, próbuje za wszelką cenę skupić się na karierze i staje przed nowymi wyzwaniami. Jednak uczucie w sercach głównych bohaterów wciąż się tli, a z każdym kolejnym spotkaniem coraz trudniej jest temu zaprzeczać. Czy miłość okaże się silniejsza niż dawne urazy?
Trzecia odsłona melodramatu autorstwa Domingo Gonzáleza z powodzeniem oddaje swobodny, wakacyjny klimat Ibizy. Ekranowym wydarzeniom towarzyszy energiczna muzyka, która podtrzymuje zainteresowanie nawet w pozornie małoznaczących fragmentach. W ciekawy sposób przedstawiono również emocjonalne napięcie między Nickiem a Noah. Każde przypadkowe zetknięcie czy spojrzenie wręcz buzuje od niewypowiedzianych uczuć.
Film jednak znacznie różni się do literackiego pierwowzoru, co nie umknęło uwadze publiczności. Zmiana fabularnych wątków oraz znaczne uproszczenie zakończenia nie przypadło do gustu fanom Mercedes Ron. Twórcom przydałby się dodatkowy czas, by z większą dokładnością rozwiązać pewne kwestie. Zwraca to uwagę szczególnie w ostatnich 20 minutach, kiedy to spokojna obyczajówka niespodziewanie zmienia się o 180 stopni. Romantyczne wątki przerywa pośpiech, emocjonalny rollercoaster i chwile rodem z thrillera czy horroru. Nawet jeśli miały potencjał, ich nagłe pojawienie nie tylko zaskakuje, ale i zaburza odbiór. Wśród dotychczasowych opinii często pojawiały się głosy o niewykorzystanym potencjale, z czym trudno się nie zgodzić.
W wielu fragmentach scenariusza brakuje również konsekwencji. Choć bohaterów skłóciła zdrada, w trzeciej odsłonie nadużywają zaufania obecnych partnerów, nieustannie ze sobą flirtując. Twórcy, którzy kierują produkcję do młodych dorosłych, zupełnie nie myślą o tym, że utrwalają negatywne wzorce. A niestety, krzywdzących absurdów, jak imprezowanie i wyścigi w ciąży zagrożonej, jest znacznie więcej.
"Nasza wina" to film, do którego trzeba podejść z dużym dystansem. Tylko wtedy można czerpać jakąś przyjemność z komediowych, momentami uroczo niedorzecznych elementów. Produkcja cieszy oko kolorami, przepychem w domach bohaterów i naturalnym urodzajem hiszpańskiej wyspy. Jeśli nie przeszkadzają wam nagłe zwroty akcji i telenowelowe banialuki, to ten tytuł idealnie nada się na niezobowiązujący seans.
Film "Nasza wina" jest już dostępny na platformie Prime Video i od kilku dni zajmuje pierwsze miejsce w rankingu najchętniej oglądanych produkcji w Polsce.
Zobacz też:
Gwiazdor jest nie do poznania. Czegoś takiego jeszcze w życiu nie robił
