W podróży camperem ze znajomymi. Niespodziewanie bliski nam portret pokolenia

Aleksandra Jachymek, Michał Krzywicki, Dagmara Brodziak i Szymon Milas w filmie "Camper" /Galapagos Films /materiały prasowe

Niezobowiązująca imprezka w kameralnym gronie kończy się dla czworga przyjaciół podróżą przez Europę: z Warszawy do Madrytu. Dla nich będzie to test miłości i przyjaźni. Dla widzów - być może lustro, w którym odnajdą własne relacje, a może po prostu przygoda z gronem fajnych, choć trochę zagubionych w życiu ludzi.

"Camper": zostawiają za sobą wszystko

"Wsiąść do pociągu byle jakiego / Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet / Ściskając w ręku kamyk zielony / Patrzeć jak wszystko zostaje w tyle"

Robert i Klaudia - para w kryzysie, Filip i Wera - stosunki kumplowskie. Każdy z czworga bohaterów filmu Łukasza Suchockiego i Filipa Hilleslanda (razem napisali scenariusz, Łukasz zajął się też reżyserią), wchodzi na scenę "Campera" z innym bagażem. Robert marzy o założeniu start-upu, ale coś mu to nie idzie. Klaudia chce dotrzeć do prawdziwej siebie i otworzyć oazę błogości duchowej bodaj na Bali. Filip niesie walizkę z kompleksami syna z bogatego domu - w myśl idei, że pieniądze szczęścia nie dają. Ale ich brak też nie, o czym przekonuje się Wera.

Reklama

Poza tym Robert i Klaudia zagubili się też gdzieś w swojej miłości. Niby jest pięknie, czule, razem, ale Klaudia ogoliła głowę, ścinając swoje piękne blond włosy, co troszkę Roberta zszokowało. W drugą stronę Klaudia ma już chyba dość bycia jedyną żywicielką pary. Bo ona tyra, wszystko wkłada do domowego budżetu, a Robert marzy. Jak długo można w ten sposób utrzymywać relację partnerską?

Tych spraw, sprawek, sprawiątek, światopoglądowych różnic i podobieństw (żeby nie było) w czasie podróży camperem przez Europę wychodzi wiele. Bo ta czwórka "skłóconych z życiem" po wieczorze zakrapianym winem i mocniejszymi używkami wsiada do samochodu-domu Filipa i jedzie. Włochy. Hiszpania. Dookoła panują pandemiczne lockdowny... 

Wsiadają, jak w piosence Magdaleny Czapińskiej, Seweryna Krajewskiego, osławionej przez Marylę Rodowicz. Nie do pociągu, a do campera właśnie. Zostawiają za sobą wszystko. Niczego, poza przygodą, nie oczekują. Zrzucenie ciężaru codzienności i wejście w dynamikę w "czworokącie" pozwala im spojrzeć na siebie z innej perspektywy. Mogą zadać pytania, które w innych okolicznościach by nie padły. Rzucić sobie wyzwania, których kiedy indziej by nie podjęli.

"Camper": czy jest to portret pokolenia?

"W taką podróż chcę wyruszyć / Gdy podły nastrój i pogoda / Zostawić łóżko, ciebie, szafę, Niczego mi nie będzie szkoda  / Zegary staną niepotrzebne / Pogubię wszystkie kalendarze W taką podróż chcę wyruszyć / Nie wiem czy kiedyś się odważę".

Za sobą wszystko zostawiają nie tylko bohaterowie filmu. Równie odważną decyzję podejmują również twórcy: przed i za kamerą, aktorzy i realizatorzy. "Camper" to bardzo ciekawy projekt sam w sobie: eksperyment, który przerodził się w naprawdę frapujące kino.

"Naszym założeniem było stworzenie psychologicznych portretów czwórki bohaterów oraz zaprojektowanie fabuły, która rozwija się na kilka alternatywnych sposobów - w zależności od tego, co wydarzy się po drodze" - mówi Łukasz Suchocki. "Powstało swego rodzaju 'drzewo możliwości' z punktami zwrotnymi, które prowadzą do kolejnych tajemnic bohaterów. Wszystkie dialogi są improwizowane. Aktorzy znali jedynie te informacje o swoich postaciach i współtowarzyszach, które były im niezbędne - resztę odkrywali w trakcie zdjęć (...) Cały koncept polegał na tym, aby łapać prawdziwe momenty reakcji, które czasami są nie do odtworzenia. Dlatego film praktycznie nie miał dubli: wszystko, co kręciliśmy, było tym, co się działo naprawdę. Absolutny naturalizm".

Efekt? Nie da się nie zgodzić z reżyserem. "Camper" ma bardzo naturalny "vibe", niemal paradokumentalny. Kolejne rozmowy, sceny, wypływają bardzo autentycznie, jakby z filmików z wypraw, spotkań z własnymi znajomymi. Czasem, owszem, część widzów uzna, że chyba "urwał się wątek" albo postaci zawędrowały do ślepego zaułka. Te chwile szybko jednak mijają i je też można tłumaczyć po prostu życiowo. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy gdzieś się nie zagalopował, nie skoczył na głęboką wodę, nie rzucił jakiegoś słowa, głupiego, tudzież nie do końca przemyślanego, spontanicznego zdania. A potem trzeba było zjeść tę żabę. Camperowcy też tak mają.

Swojskość i bliskość "Campera" to wielka zasługa aktorów

Swojskość i bliskość "Campera" to oczywiście wielka zasługa aktorów: Dagmary Brodziak (Klaudia), Aleksandry Jachymek (Wera), Michała Krzywickiego (Robert) i Szymona Milasa (Filip). Tej czwórce wierzy się. Nie kwestionuje się ich nonszalancji, prowokacji, improwizacyjnego spontanu. Gdzie kończy się scenariusz, gdzie zaczyna budowa postaci na emocji - nie sposób powiedzieć. Zlewa się to idealnie. Aktorom w budowaniu tego świata "na wyciągnięcie ręki" pomagają zdjęcia: kamerę prowadzą Łukasz Suchocki i Maciej Dydyński, często to ujęcia z ręki, obserwacyjne, na ulicy, przy autostradzie. Pomaga też fantastyczna muzyka. Chwilami "Camper" staje się filmem, który swobodnie mógłby "udawać" teledyski grup indie.

Czy jest to portret pokolenia? Jestem od bohaterów starsza, a jednak gdzieś blisko mi do ich emocji i pytań. Na pewno jest to portret ludzi szukających się nawzajem, budujących relacje wbrew wyzwaniom, które one rodzą. "Camper" idealnie rymuje się z "To nie mój film" Marii Zbąskiej, w którym reżyserka opowiadała o kryzysie w związku u nieco starszej pary. Zbąska rzuciła swoje postaci w środek mroźnej zimy, na bałtycką plażę. Team "Campera" zabiera nas w podróż po ciepłej, na ogół słonecznej Europie, co ciekawe - w środku pandemii. To najprawdopodobniej najmniej "istotna" warstwa tej opowieści, ale pozwala nam spojrzeć na tamte miesiące jak na wspomnienie koszmaru. Właśnie, a może nie koszmaru.

Podobno nie brakuje dziś ludzi, którzy tęsknią za ciszą i spokojem lockdownów. Był to czas testu, ale też i możliwości. Kto wtedy miał odwagę wsiąść do campera i pojechać przed siebie, mógł na nowo zbudować swój świat. Kino bliskie sercu, zagubieniu, człowiekowi.

7,5/10

"Camper", reż. Łukasz Suchocki, Polska 2024, dystrybutor: Galapagos Films, premiera kinowa: 12 grudnia 2025 roku. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Camper
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL