Ucho Prezesa
Reklama

​"Ucho Prezesa": "To było zwycięstwo zasad"

Bohaterem 12. odcinka "Ucha Prezesa" jest pan Witold, szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W gabinecie pojawia się również posłanka Małgorzata. Tymczasem Prezes przygotowuje się do przemówienia z okazji kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej.

Bohaterem 12. odcinka "Ucha Prezesa" jest pan Witold, szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W gabinecie pojawia się również posłanka Małgorzata. Tymczasem Prezes przygotowuje się do przemówienia z okazji kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej.
Przygotowania do przemowy / screen z 12. odcinka "Ucha Prezesa" /YouTube

W 12. odcinku, zatytułowanym "27:1", w gabinecie Prezesa pojawia się minister i dyplomata Witold - postać wzorowana na szefie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Witoldzie Waszczykowskim. Panowie rozmawiają o Brukseli i o niedawnym, ponownym wyborze Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej.

"Ja mówiłem, że to się nie uda, ale pan kazał" - mówi minister. "A co się niby nie udało?" - pyta Prezes. "W tej Brukseli nic się raczej nie udało" - wyjaśnia zasmucony minister, na co Prezes: "Właśnie wręcz przeciwnie, właśnie wszystko się udało. Choć przy skrajnie negatywnej interpretacji ktoś mógłby uznać nawet, że przegraliśmy. To jest w oczywisty sposób przegrana Europy, przegrana Niemiec - osobiście Angeli i przegrana wszystkich antypolskich sił. To było zwycięstwo zasad".

Reklama

"Okazało się, że nasza pani premier to dzielna i dumna Polka i Europejka, z czego do tej pory nie zdawaliśmy sobie sprawy" - kontynuuje Prezes. Minister próbuje powiedzieć, że był w Brukseli i wszystko widział. "Co pan widział? Pan bardziej wierzy własnym oczom czy moim słowom?" - pyta Prezes i po tych słowach minister obiecuje, że podejmie dyplomatyczną ofensywę i "nie będzie Europy dwóch prędkości".

Tymczasem do gabinetu wpada Tomek, kibic Legii i syn pani Basi, który mówi, że to skandal tak przegrać 27:1. "To obciach i wstyd. Gdyby to była Legia, trener od razu by poleciał. Zresztą cały zarząd by poleciał" - krzyczy wzburzony.

Panowie niezrażeni krytyką planują, jak w oczach wyborców zdyskredytować Donalda Tuska, który być może będzie chciał wrócić do kraju i wziąć udział w wyborach prezydenckich. "Skoro plan A poniósł zwycięstwo, uruchamiamy plan B" - tłumaczy Prezes. "Utrącimy tego haratacza w gałę" - dodaje Mariusz.

Nagle do gabinetu wkracza pani Małgorzata - postać wzorowana na posłance i prawniczce Małgorzacie Wassermann, przewodniczącej komisji śledczej ds. Amber Gold oraz córce posła Zbigniewa Wassermanna, który zginał w katastrofie smoleńskiej w 2010 roku.

"Dorwiemy go" - mówi Małgorzata. "Nasza komisja wezwie go na przesłuchanie, a wtedy w obroty wezmę go ja. Zrobimy mu jesień średniowiecza. Jeszcze pan Antoni dołoży coś od siebie i nie ma chwasta" - dodaje.

Mariusz, który jest pod wyraźnym wrażeniem Małgorzaty próbuje się z nią umówić, ale bezskutecznie. Panu prezydentowi dostaje się natomiast za to, że wysłał list gratulacyjny do Donalda do Brukseli. "Nigdy do nas nie wejdziesz" - mówi Mariusz i zostawia prezydenta pod drzwiami.

Prezes przygotowuje się do kolejnego przemówienia z okazji rocznicy katastrofy smoleńskiej. Martwi się, że musi znowu powiedzieć to samo, tylko innymi słowami i szuka tych nowych słów. "Komuniści i złodzieje - było, pucz, bunt, rebelia, najgorszy sort, zdrada narodowa - również. Na razie mam tylko to - truciciele i przybłędy" - stwierdza Prezes.

Kolejna odsłona serialu dopiero po świętach wielkanocnych.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ucho prezesa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy