"Rolnik szuka żony"
Reklama

"Rolnik szuka żony 4": Nie dajemy w prezentach maszyn rolniczych

Konrad Smuga, jeden z reżyserów programu „Rolnik szuka żony”, zdradza kulisy show i dementuje plotki.

Konrad Smuga, jeden z reżyserów programu „Rolnik szuka żony”, zdradza kulisy show i dementuje plotki.
Reżyser programu "Rolnik szuka żony", Konrad Smuga /Andrzej Iwańczuk /Reporter

Czy można wyreżyserować miłość?

Konrad Smuga: - Niestety, nie da się tego zrobić, można jedynie stworzyć odpowiednie warunki, aby uczucie zakwitło. Dać szansę na spotkanie, stworzyć intymną atmosferę i... nie przeszkadzać. Na to, że to działa, mamy konkretne przykłady. Nie ma ich zbyt wiele, ale zapewniam, że gdyby wszystko było wyreżyserowane, to byłoby pięć ślubów w każdej edycji.  I ze dwa huczne rozstania, by było bardziej kolorowo.

To już czwarta edycja programu "Rolnik szuka żony". Żałuje pan czegoś? Można było coś zrobić inaczej, lepiej?

- Niczego nie żałuję! Jeśli robimy kolejną serię teleturnieju, to wiadomo: gracze będą podobni, a zasady proste - gracz przychodzi, wygra lub przegra. W tym programie za każdym razem mamy nowe historie, które niosą ze sobą uczestnicy. Prawdziwe śluby, miłości, zawody i rozczarowania. To jest kłopot oraz siła tego "Rolnika...". Nie zmuszamy ludzi, by ze sobą byli, patrzyli w oczy, trzymali się za ręce.

Przy realizacji filmu fabularnego pewnie ekipa produkcyjna nie ulega emocjom. Tu jest inaczej - przeżywacie porażki i chwile szczęścia razem z bohaterami. Przy nagraniu ze Zbyszkiem pan też miał łzy w oczach.

Reklama

- Nie tylko ja, także operatorzy, dźwiękowcy. To jest wyjątkowy bohater. Rozkleiła się prowadząca, potem my. Wszyscy tam płakali. Nie pokażemy tego w programie, ale tak było. Przy pierwszym pocałunku Kasi i Piotra wszyscy bili brawo...

Czy kamera towarzyszy uczestnikom non stop?

- Zdjęcia kończą się o godz. 19-20. Potem uczestnicy mają czas dla siebie. Większość naprawdę ciekawych rzeczy dzieje się poza kamerami. Niestety. Chcielibyśmy widzieć, co tam się dzieje!

Któraś z par znała się wcześniej?

- Według nas nie. Gdyby się znali, mieliby już związek. Po co przychodzić do programu? Poznawanie się przed kamerami jest trudne.

Plotka czy prawda: słono płacicie za śluby, dzieci?

- To absolutna bzdura. Gdy jechałem na ślub Agnieszki i Roberta z drugiej edycji, sam kupiłem bilet i prezent. Nie mieli innych gratyfikacji. Nie dajemy w prezentach maszyn rolniczych.

"Rolnik szuka żony" ma swój regulamin?

- Zbiór zasad: wybieramy dziesięciu bohaterów, którzy według nas są ciekawi. Nagrywamy o nich wizytówki, emitujemy w Wielkanoc. Piątka, która dostaje najwięcej listów, wchodzi do programu.

Edyta Karczewska-Madej

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Rolnik szuka żony 4
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy