Sprawa Polańskiego
Reklama

Tusk "nie jest zaszokowany"

Premier Donald Tusk ocenił w poniedziałek, że w sprawie zatrzymania Romana Polańskiego "nie podnosiłby narodowego larum", bo sprawa ta - jak mówił - ma charakter "obyczajowo-karny, a nie narodowo-polityczny".

Szef polskiego rządu ocenił, że polskie służby konsularne podjęły działania uzasadnione, jak zawsze wtedy, gdy Polak jest zatrzymywany za granicą. Zapowiedziany przez szefów dyplomacji Polski i Francji list do amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton w sprawie Polańskiego Tusk uznał za "inicjatywę nacechowaną pozytywną emocją".

Tusk powiedział w poniedziałek w Warszawie dziennikarzom, że "nie jest zaszokowany" zatrzymaniem Polańskiego i ta sprawa "nie wzbudza w nim takich emocji, jak u niektórych polskich polityków".

Polański został w sobotę wieczorem zatrzymany na lotnisku w Zurychu i umieszczony w tymczasowym areszcie ekstradycyjnym na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania z 1978 roku. Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca Polańskiemu, że w roku 1977 w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt.

Reklama

"Zastanawiające jest na pewno, że Szwajcarzy mając wiele razy możliwości tego typu, teraz zdecydowali się na zatrzymanie Romana Polańskiego. Natomiast nie jest moją rolą rozstrzyganie winy, ona zresztą jest dość oczywista - nikt nie kwestionuje, łącznie z Romanem Polańskim i jego ofiarą, że to zdarzenie miało miejsce" - mówił premier.

"Ja bym nie podnosił jakiegoś takiego narodowego larum. Natomiast trzeba podjąć wszystkie czynności, jakie podejmujemy wobec każdego polskiego obywatela, którego spotyka tego typu przykra sytuacja jak Romana Polańskiego w Szwajcarii, ale w żadnym wypadku nie można z tego robić wielkiej narodowej sprawy, bo to jest jednak bardziej problem obyczajowo-karny, a nie narodowo-polityczny" - oświadczył Tusk.

Według premiera polska placówka konsularna w Szwajcarii podjęła działania "jak najbardziej uzasadnione". "Raczej byłbym zaniepokojony, gdyby nasze placówki w takiej sytuacji nie reagowały, nie dlatego, że Roman Polański jest sławny, tylko generalnie: jak Polaka zamyka się w jakimś kraju i budzi to wątpliwości czy emocje, to nasza dyplomacja powinna reagować" - powiedział Tusk.

"Inicjatywa ministrów Polski i Francji jest taką inicjatywą nacechowaną pozytywną emocją. Nikt z nas by nie chciał, żeby Roman Polański trafił do więzienia, to oczywiste" - dodał.

"Natomiast nie sądzę, żebyś mieli w Polsce wywoływać atmosferę, że dzieje się jakaś szczególna tragedia czy jakaś szczególna krzywda. Doszło do poważnego przestępstwa i wiadomo było, że Amerykanie akurat w tych sprawach są konsekwentni i dość bezwzględni" - podkreślił premier.

Zaznaczył, że chciałby, żebyśmy w Polsce też mieli taki wymiar sprawiedliwości, który działa skutecznie.

W niedzielę szef polskiego MSZ Radosław Sikorski poinformował, że wystąpi razem z ministrem sprawa zagranicznych Francji Bernardem Kouchnerem do amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton o to, by Polański został zwolniony ze szwajcarskiego aresztu ekstradycyjnego, a prezydent USA rozważył zastosowanie wobec niego prawa łaski.

Więcej informacji na ten temat znajdziecie w naszym raporcie specjalnym!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Roman Polański | karny | Donald Tusk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy