Oscary 2012
Reklama

Wpatrzenie, wsłuchanie, rozstanie

"Rozstanie", reż. Asghar Farhadi, Iran 2011, dystrybucja Gutek Film, premiera kinowa 7 października 2011 roku.

Kino irańskie nie budzi dziś w Polsce tych samych emocji co kilka lat temu. W zetknięciu z pierwszymi, docierającymi do nas poprzez festiwale, filmami Majida Majidiego, Abbasa Kiarostamiego, Mohsena Makhmalbafa czy Jafara Panahiego w towarzystwie wytwarzały się frakcje. Na hasło wywoławcze "Iran" jedni reagowali błyskiem w oku, pielęgnując w sobie wspomnienia ascetycznych, przepełnionych wiarą w kino obrazów, zaś drudzy z furią zatrzaskiwali okiennice, wykrzykując przy tym litanie o cholernym snobizmie.

Kiedy wokół kawiarnianych stolików opadł już bitewny pył tamtych sporów, na kinematografii Iranu można było zawiesić fiszkę - "sprawdzone, obgadane, zaszufladkowane". Na bipolarnej skali sympatii wobec irańskiego kina umieściłbym się po stronie zwolenników, jednak wybierając się na nowy film Farhadiego, w trakcie tegorocznego festiwalu w Berlinie, byłem obciążony piętnem tamtych sporów.

Reklama

Spodziewałem się rozwlekłej, filtrowanej przez pejzaż narracji, kilku zapierających dech w piersiach górskich panoram i powiedzmy, symbiotycznej relacji małego dziecka z otaczającą je przyrodą. Tymczasem seans w Berlinale Palast przywalił mi w łeb obuchem i po raz kolejny skarcił mnie za mimowolne uleganie stereotypom.

Wtedy, wiedziony impulsem, zaryzykowałem wobec filmu Asghara Farhadiego określenie: arcydzieło. Miło mi jest oznajmić, że również dziś, podtrzymuję tę wyrażoną prawie osiem miesięcy temu opinię.

Rozstanie opowiada dość nieskomplikowaną historię, którą jednocześnie trudno byłoby nazwać pretekstową. Opowieść o Naderze i Simin, na pierwszy rzut oka, nie niesie z sobą niczego specjalnie dramatycznego. Ot, całkiem nieźle sytuowana rodzina w modelu: 2+1+1, gdzie w miejscu jedynek znajdują się 11-letnia córka Temeh i chory na Alzheimera ojciec, przechodzi kryzys wywołany rozbieżnością planów na najbliższą przyszłość.

Ona pragnie odrobiny "europejskiej" normalności, on stara się zatrzymać ich mały, codzienny dobrobyt. "Separacja" zawarta w oryginalnym tytule filmu, ma być jedynie narzędziem perswazji, namacalną groźbą rozpadu związku. W "Rozstanie" widniejące na polskim plakacie zamieniają ją dopiero niespodziewane okoliczności, stanowiące prawdziwy test charakteru dla obojga małżonków.

Farhadi nie buduje swojego filmu mnożąc wątki i piętrząc zwroty akcji, ale precyzyjnie obserwując bohaterów, stanowiących część pewnej siatki społecznej. W optyce kamery Irańczyka widoczne stają się wszystkie konsekwencje jakie niesie ze sobą decyzja dwójki ludzi. Decyzja, wydawałoby się, całkowicie prywatna.

Jednocześnie widz nie uświadczy tutaj ani tandetnego psychologizowania, ani naiwnej analizy socjologicznej. Metodą Farhadiego nie jest tworzenie grafów, czy psychoanalityczna wiwisekcja, ale konsekwentne dramatyzowanie stosunków społecznych - poczynając od najmniejszej komórki - pary, poprzez rodzinę, aż po klasę społeczną.

"Rozstanie" staje się tym samym wyrafinowanym filmem politycznym, którego celem nie jest agitacja, ale ujawnianie automatyzmów i stereotypów rządzących naszymi sympatiami i decyzjami. Ujawniając, zgodnie z regułami kreowania suspensu kolejne aspekty wielopiętrowej układanki zdarzeń, oskarżeń, konfliktów i resentymentów, Farhadi nieustannie obnaża złudną omnipotencję widza oraz łatwość z jaką, siedząc w fotelu, ferujemy jednoznaczne wyroki.

Prowadzeni za rękę przez, mistrzowsko operującego dramaturgią, Farhadiego swobodnie przechodzimy od detektywistycznego, voyeurystycznego pragnienia poznania faktów, do głębokiego zawstydzenia. Zrzucając, konsekwentnie, przez cały film odpowiedzialność za naszą ciekawość na córkę Nadera i Simin, która nie może w bezpieczny sposób oddzielić się ekranem od rozwoju wydarzeń, w ostatniej scenie skruszeni akceptujemy jej milczenie, przyłączając się do czekających przed salą sądową rodziców.

Jakkolwiek enigmatycznie, by to nie brzmiało - tego rodzaju emocje i pokorę wobec obrazu są w stanie wywołać nieliczni. Dlatego, abstrahując od waszych sympatii bądź antypatii związanych z kinematografią Iranu idźcie do kina zobaczyć autora, który perfekcyjnie odrobił swoją lekcję kina.

10/10


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rozstanie | rozstanie | Asghar Farhadi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy