#MeToo - zaczęło się od Harveya Weinsteina
Reklama

Armie Hammer przerywa milczenie. Pierwszy wywiad skompromitowanego aktora

Aktor Armie Hammer przerwał milczenie po oskarżeniach o gwałt, fizyczne znęcanie się nad wieloma kobietami oraz kanibalizm. Gwiazdor wyznał, że gdy miał 13 lat został wykorzystany seksualnie przez księdza. Dodał także, że myślał o samobójstwie.

Aktor Armie Hammer przerwał milczenie po oskarżeniach o gwałt, fizyczne znęcanie się nad wieloma kobietami oraz kanibalizm. Gwiazdor wyznał, że gdy miał 13 lat został wykorzystany seksualnie przez księdza. Dodał także, że myślał o samobójstwie.
Armie Hammer /Vera Anderson/WireImage /Getty Images

Kariera niegdyś jednego z najbardziej obiecujących aktorów Fabryki Snów, słynnego dzięki rolom w "The Social Network" i "Tamte dni, tamte noce", legła w gruzach niemal z dnia na dzień na początku w 2021 r. 

Najpierw do mediów wyciekły screeny korespondencji, jaką Armie Hammer miał prowadzić na Instagramie z kobietą, której opisywał swoje fantazje seksualne. Z opublikowanych wiadomości wynika m.in., że chciałby pić ludzką krew i że jest kanibalem, pojawił się także wątek gwałtu.

Reklama

Dwa miesiące później stał się bohaterem kolejnego skandalu. Kobieta o imieniu Effie oskarżyła go o gwałt oraz o przemoc fizyczną i psychiczną. W czasie specjalnie zwołanej konferencji prasowej stwierdziła, że w 2017 roku aktor brutalnie znęcał się nad nią przez cztery godziny, a ona była pewna, że ją zabije. Adwokat aktora zaprzeczył słowom kobiety, jednak policja w Los Angeles rozpoczęła dochodzenie w tej sprawie.

Został on wtedy oskarżony o gwałt, fizyczne znęcanie się nad wieloma kobietami oraz kanibalizm. Hammer stracił wówczas role w komedii "Shotgun Wedding", w której miał wystąpić u boku Jennifer Lopez, thrillerze "The Billion Dollar Spy" i serialu "Gaslit" z Julią Roberts i Seanem Pennem w obsadzie. Współpracę z gwiazdorem zakończyła też reprezentująca go agencja aktorska.

W rozmowie z "Vanity Fair" przyjaciel aktora zasugerował, że przyczyną problemów Armiego mogą być pewne niewyjaśnione kwestie z jego wczesnej młodości. "Wszyscy patrzą na Armiego i myślą, że miał jakieś uprzywilejowane życie - a to musi oznaczać, że w młodości nie doświadczył żadnych problemów i wszystko było idealne. Niekoniecznie jednak tak było. To, że pochodzisz z miejsca, w którym zasoby finansowe są duże, nie oznacza, że twoje życie pozbawione jest problemów" - stwierdził informator magazynu.

Armie Hammer: Był wykorzystany seksualnie jako dziecko

Po raz pierwszy od wybuchu afery głos zabrał teraz sam Hammer, który udzielił wywiadu internetowemu biuletynowi Air Mail.

Gwiazdor przyznał, że jego zainteresowanie sadomasochizmem ma początek w zdarzeniu, do którego doszło, gdy miał 13 lat. Został wtedy wykorzystany seksualnie przez księdza. 

"To [wydarzenie] wprowadziło seksualność do mojego życia w sposób, nad którym nie miałem kontroli" - przyznał Hammer. "Byłem bezsilny (...) Od tego czasu moje nastawienie było takie: Chcę mieć seksualną kontrolę nad takimi sytuacjami" - dodał aktor. 

Hammer opowiedział też po raz pierwszy o tym, że po oskarżeniach pod jego adresem miał myśli samobójcze.

"Wszedłem do oceanu i popłynąłem najdalej, jak mogłem, mając nadzieję, że albo utonę, albo zostanę uderzony przez łódź lub pożarty przez rekina" - opowiedział Hammer, wspominając pobyt na Kajmanach, gdzie przeprowadził się w poszukiwaniu spokoju. "Wtedy zdałem sobie sprawę, że na brzegu zostały moje dzieci. Nie mógłbym im tego zrobić" - dodał.

Wracając do oskarżeń o gwałt, Hammer przyznał, że wykorzystał swój status gwiazdora filmowego, by przyciągać do siebie młodsze kobiety. Zaznaczył jednak, że jego zachowanie nie miało charakteru kryminalnego, było tylko wynikiem "nierówności władzy". "Mogłem mieć te dwudziestokilkuletnie kobiety. Byłem odnoszącym sukcesy aktorem. Były szczęśliwe, mogąc być ze mną i mogły zgodzić się na coś, na co same z siebie nigdy nie wyraziłyby zgody" - wyznał aktor. I dodał: "Jestem tutaj, by przyznać się do swoich błędów, wziąć odpowiedzialność za to, że manipulowałem ludźmi. Od kiedy z tym skończyłem, stałem się innym człowiekiem" 

Hammer podkreślił, że mimo iż jego zachowanie w tamtym okresie było naganne, nie cofnąłby swoich czynów. 

"Biorę odpowiedzialność za to, że byłem dupkiem, byłem samolubem, wykorzystywałem ludzi, by poczuć się lepiej, a kiedy było po wszystkim, szedłem dalej. Jestem teraz zdrowszą, szczęśliwszą i bardziej zbalansowaną [życiowo] osobą (...) Jestem wdzięczny za swoje życie (...) Nie chciałbym wracać do przeszłości, by cofnąć wszystko, co mnie spotkało" - zakończył aktor.

Armie Hammer: Kultura wykluczenia nie daje szansy na odkupienie win

Hammer szacuje, że na skutek skandalu, w wyniku którego odsunięto go od grania w filmach, stracił od 14 do 16 milionów dolarów w samym tylko 2021 roku. "Jestem nie tylko spłukany. Jestem ogromnie zadłużony" - przyznał w wywiadzie. I choć - jak twierdzi - przeszedł terapię, nie widzi szansy na to, by powrócić do zawodu. "Nikt mnie nie zatrudni. Nikt mnie nie ubezpieczy, ponieważ, jeśli, by to zrobili, naraziliby się na zarzuty wspierania sprawców molestowania" - powiedział.

Chcąc zapewnić utrzymanie dzieciom, skompromitowany gwiazdor musiał podjąć się pracy wykonywanej przez "zwykłych śmiertelników". Hammer osiedlił się na Kajmanach, aby być bliżej byłej żony, z którą rozstał się latem 2020 roku i dwójki swoich pociech. Anonimowością cieszył się jednak krótko - media szybko wyśledziły aktora spiesząc donieść, że znalazł zatrudnienie w jednym z tamtejszych hoteli. Najpierw świat obiegła informacja, że Hammer został konsjerżem, jednak rewelacje te szybko zdementował jego prawnik. Nieco później serwis Variety dotarł do źródła, które ujawniło, iż aktor podjął pracę w charakterze sprzedawcy nieruchomości timeshare. To system współdzielenia nieruchomości, w którym klient nabywa prawo do korzystania w wyznaczonych okresach z umeblowanego i w pełni wyposażonego apartamentu - zwykle za ułamek kosztu posiadania tradycyjnego domu.

W wyniku wzmożonego zainteresowania mediów, Hammer postanowił ulotnić się z rajskich wysp i schronić przed wścibskimi oczami paparazzich w znajdującej się w Los Angeles posiadłości Roberta Downeya Jr. - jednego z nielicznych kolegów po fachu, na których wsparcie wciąż może liczyć. Znajomy Hammera ujawnił na łamach "Vanity Fair", że prócz dachu nad głową Downey Jr. zaoferował mu "pomoc finansową do czasu, aż stanie na nogi". 

"Tacy ludzie są wszędzie, Robert jest jednym z nich. Ludzie, którzy przeszli przez wszystkie te trudne rzeczy i poprzez nową drogę życiową odnaleźli odkupienie. Tego brakuje z kulturze wykluczenia. Z chwilą, gdy ktoś zrobi coś złego, od razu jest wyrzucany (poza nawias społeczeństwa). Nie ma szansy na odkupienie win" - zaznaczył Hammer. 

"Kiedy wrzucają kogoś takiego jak ja do ognia, aby chronić samych siebie... sprawiają, że ogień staje się coraz większy. Teraz wymknął się spod kontroli i spali nas wszystkich" - zakończył filozoficznie Hammer.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Armie Hammer
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy